Feeria brzmień, smaków i kolorów

Feeria brzmień, smaków i kolorów
Fot. Bartek Ziółkowski

To dzięki takim imprezom folklor przestaje się już kojarzyć z obciachem i muzyką którą zajmują się wyłącznie starsi ludzie związani z tzw. kulturą agrarną czyli wiejską. IV edycja Międzynarodowych Małopolskich Spotkań z Folklorem zgromadziła na scenie taką różnorodność muzycznych i tanecznych stylistyk z całego świata, że nie dziwi fakt iż myślenicki festiwal oglądała codziennie wielka rzesza ludzi z różnych pokoleń

Od 10 do 18 lipca w trzech małopolskich miejscowościach - Myślenicach, Miechowie i Wiśniowej wystąpiło blisko 320 wykonawców z 10 krajów świata. Kulminacją festiwalowych wydarzeń były koncerty jakie mieliśmy okazję usłyszeć na myślenickim rynku między 13 a 16 lipca. Wtedy to swoje programy artystyczne zaprezentowały Zespoły Pieśni i Tańca z Armenii (Araks), Algierii (Fen Bladi), Brazylii (Gauchas), Bułgarii (Stanimaka), Meksyku (Corazones que Danzan), Peru (Peru Multicolor), Paragwaju (Alma Guarani), Kenii (Nairobi) oraz Ziemia Myślenicka i Elegia z Rudnika.

Chyba nie było na widowni nikogo kto nie wpadłby w zachwyt nad niesamowitą, pełną ognia choreografią zespołu z Kenii, który na dodatek pokazał gimnastyczne akrobacje jakich nie powstydziłby się nawet olimpijczyk Leszek Blanik. Melomanom musiały natomiast zaimponować skomplikowane podziały rytmiczne i ornamentalna melodyka jakiej pełno było w występie bułgarskiej Stanimaki. Pełen bliskowschodniego kolorytu był również występ tajemniczych Algierczyków, a gracji i harmonii ruchów nie brakowało paragwajskiej Almie Guarani, szczególnie w czasie ich występu z butelkami na głowach. Pięknem brzmienia duduka (instrument dęty, drewniany) urzekał pokaz Ormian, a wyrafinowane stroje przykuwały oko gdy tańczyli Meksykanie i Peruwiańczy.

Dalekim Wschodem powiało gdy na scenę wyszła Madiha Gul z Pakistanu. Nie brakowało też muzycznych niespodzianek, bo Brazylijczycy z Gauchas zaprezentowali muzykę i tańce, które przeciętnemu odbiorcy prędzej chyba skojarzyłyby się z brzmieniami Kapeli Czerniakowskiej albo z jakimiś argentyńskimi klimatami niż Copacabaną. Ale Gauchas wywodzą się z Rio Grande do Sul, czyli rejonu Brazylii na południu tego kraju, gdzie klimat jest już zbliżony do polskiego i pewnie stąd to dziwne wrażenie że i muzyczny klimat był nam bliski.

Czwartkowe, piątkowe i sobotnie dni festiwalowe kończyły się koncertami gwiazd szeroko rozumianego nurtu folkowego. Występujący w czwartek Ali Aftab Saeed to niezwykły artystyczny projekt prosto z Pakistanu. Jedni z najbardziej rozpoznawalnych w tym kraju wykonawców, autorzy hitowych przebojów. Inspirują się muzyką folkową, popem a także rockiem. Formacja, której liderem jest Ali Aftab Saeed i Madiha Gul w Pakistanie mają status gwiazd show biznesu, a nawet produkują swoje programy telewizyjne i radiowe. Koncertowali m.in. w Stanach Zjednoczonych Ameryki, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Polsce, Turcji i wielu innych częściach świata.

Zwieńczeniem piątkowego wieczoru był występ Dikandy - szczecińskiej formacji, która obchodzi w tym roku swoje 20-lecie, a ich przebogata kariera muzyczna to 7. płyt i mnóstwo koncertów w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, ale również w Rosji, Indiach czy USA. Zaś ich album „Usztijo” z 2005 roku został uznany płytą roku w niemieckim „Folkerze”. Myślenicki koncert potwierdził gwiazdorski status zespołu, który w swoich żywiołowych utworach nawiązuje do tradycyjnych folkowych brzmień Bałkanów, a także Izraela, Kurdystanu, Białorusi czy Indii. W znacznej mierze oparte o solowe improwizacje utwory potrafią porwać do tańca, ale to nie dziwi gdy ma się tej klasy instrumentalistów i tak charyzmatyczną wokalistko-multiinstrumentalistę jak Anna Witczak-Czerniawska.

Sobotni wieczór należał natomiast do Megitzy (Małgorzaty Babiarz), czyli wokalistki i kontrabasistki zespołu o tej samej nazwie. Trio, któremu podobnie jak Dikandzie lideruje kobieta-dynamit, zaprezentowało styl muzyczny który sami nazwali happy metal. Niebywale dynamiczne i wpadające w ucho utwory z których praktycznie każdy ma potencjał na radiowy przebój. A wszystko zagrane z energią rockową i folkowym drivem i zaśpiewane często na trzy głosy przez samą Megitzę i towarzyszących jej - akordeonistę Stanisława Rzadkosza i gitarzystę Marcina Leśniaka.

W niedzielę swój artystyczny dorobek zaprezentowali gospodarze czyli Zespół Pieśni i Tańca Ziemia Myślenicka, tym razem w swojej młodzieżowej odsłonie oraz obchodzący 75-lecie Zespół Elegia z Rudnika. Obydwa potwierdziły, że Polacy nie gęsi i też mają się czym pochwalić na folkowej niwie.

Nie samymi jednak imprezami muzyczno-tanecznymi żyły Myślenice przy okazji festiwalu, bo festiwal to również odbywający się po raz pierwszy w Polsce Międzynarodowy Kongres Młodzieży Word Youth Congress, na którym można było posłuchać refleksji młodych ludzi z 11 państw na temat niematerialnego dziedzictwa kultury ludowej.

Jedną z ciekawszych propozycji tegorocznego festiwalu była również wystawa autorstwa Magdaleny i Michała Turczyków zatytułowana „Twarze folkloru”, która stanowiła jednocześnie nieoficjalne otwarcie całej imprezy. Wielką popularnością cieszył się happening kulinarny „Taste of the world. Spróbuj świata ” w Małopolskiej Szkole Gościnności, na którym licznie przybyła grupa degustatorów miała okazję popróbować regionalnych potraw całego świata. Niezwykłym widowiskiem był również korowód wszystkich uczestników festiwalu jaki odbył się w sobotę i przeszedł od ronda im. Marka Nawary do rynku. Przy okazji festiwalu niemal codziennie również w MOKiS odbywały się warsztaty rękodzieła - od makramy, poprzez szyte zabawki, aż po słomiane pająki i tradycyjne wycinanki. Kto chciał mógł się również nauczyć tańczyć na otwartych warsztatach z Ziemią Myślenicką.

Najlepszym zaś podsumowaniem ponadtygodniowej imprezy niech będą słowa dyrektora festiwalu Piotra Szewczyka: - Międzynarodowe Małopolskie Spotkania z Folklorem znane są publiczności m.in. dzięki temu, że organizatorzy w umiejętny sposób łączą tradycję z nowoczesnością. W programie festiwalu nie brakuje projektów które inspirują się muzyką źródeł, ale też pozostają współczesne. Tradycja jest bowiem punktem wyjścia. Widz może nie tylko posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć tradycyjne tańce, stroje czy rekwizyty, ale także skosztować etnicznych przysmaków, wziąć udział w warsztatach rękodzielniczych, tanecznych, spotkaniach autorskich u wielu innych.

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).