Informacja, czy dezinformacja?

Informacja, czy dezinformacja?

Felieton komunikacyjny

Przed konferencją zorganizowaną przez myślenicki samorząd pt. „Czuję pociąg do Myślenic”, o której pisaliśmy przed tygodniem, pojawiła się grupa protestujących, rozdająca ulotki pn. „Strona społeczna alarmuje …”. I nic w tym niezwykłego, każdy ma prawo wyrażać swoją opinię w różnej formie np. poprzez ulotki, gdyby nie fakt, że w jej treści pomieszano informacje z dezinformacją.

Protestujący to głównie mieszkańcy gminy Mogilany, którzy przeciwstawiają się budowie linii kolejowej Kraków - Myślenice. Zapewne z ich punktu widzenia linia ta jest niepotrzebna, a na pewno nie chcą, żeby jej trasa biegła przez teren ich gminy.

Mają prawo do takiego zdania, ale to nie znaczy, że ich opinia w tej konkretnej sprawie zostanie wzięta pod uwagę. Z grupą protestujących, którzy pojawili się w Myślenicach spotkał się marszałek województwa małopolskiego Łukasz Smółka, który wysłuchał ich argumentacji, a następnie, w czasie konferencji mówił o tym, że Małopolanie coraz chętniej korzystają z kolei, co potwierdzają dane liczbowe o ilości pasażerów (w ciągu 10 lat liczba ich wzrosła o przeszło 300%). I jak dodał: w Myślenicach też jest potencjał pasażerski, o czym dowodzi rekordowe obłożenie linii autobusowej A1 Kraków – Myślenice, Małopolskich Linii Dowozowych.

Wracając do samej ulotki, jej autorzy domagają się uwzględnienia swoich postulatów. Jest ich wiele, zapewne część słuszna, szczególnie tam, gdzie chodzi o transparentność tak kosztownej inwestycji. Wśród niech pojawiają się także argumenty, że w czasie prac planistycznych zostało złamane prawo. Jeśli tak, to jest to zadanie dla prokuratury, aby zbadała sprawę. Jest też żądanie „przeanalizowania opłacalności inwestycji”, co godzi w sam pomysł budowy trasy kolejowej do Myślenic, a alternatywą jaką nam proponują są „elektryczne autobusy”. Do tego sugerują, że nowa S7 rozwiąże nasze problemy.

I tu jest wyraźny konflikt, mieszkańcy gminy Myślenice, przynajmniej ich znaczna część, chcą kolei, a nie nowej S7. My mamy zakopiankę, którą trzeba zmodernizować i nie chcemy, żeby przez naszą gminę prowadziła nowa droga szybkiego ruchu. Nie życzę tego również mieszkańcom gminy Mogilany, choć po zapowiedzi obecnego dyrektora krakowskiego oddziału GDDKiA mogą się tego obawiać. Dlatego naszym sąsiadom z gminy Mogilany doradzam większa rozwagę. Czy warto protestować przeciwko budowie linii kolejowej i w zamian przyjąć na swój teren nową S7, czy może rozsądniej jest pogodzić się z pociągami.

Pociągi, które będą dojeżdżać do centrum Krakowa będą lepsze niż elektryczne autobusy, które będą dojeżdżały do rogatek stolicy regionu. Krakowianie walczą o zmniejszenie ruchu w mieście i dziś eliminują pojazdy spalinowe, a jutro będą eliminowali elektryczne. Dlatego tylko kolej zapewni rozsądną alternatywę dla rosnącego ruchu samochodowego. I to bez względu czy będą to pojazdy spalinowe, czy elektryczne.

Witold Rozwadowski Witold Rozwadowski Autor artykułu

Prezes MARG Sp. z o.o., Redaktor naczelny. Przez wiele lat pracował w Urzędzie Miasta i Gminy w Myślenicach, Wcześniej w latach 1999-2003 pełnił funkcję redaktora naczelnego Gazety Myślenickiej. (SAMORZĄD)