Psi i koci los latem

Psi i koci los latem

Z Dominiką Bałuk-Cienkosz, prezes myślenickiego Stowarzyszenia „Przytul Sierściucha” rozmawiamy o tym, o czym warto pamiętać szczególnie latem, jeśli chcemy żeby nasze (i nie tylko nasze) czworonogi były bezpieczne.

Wakacje nie rozpoczęły się optymistycznie. W ostatnich dniach alarmowaliście, że na osiedlu w Myślenicach „ktoś rozsypuje i faszeruje kiełbasy trutkami prawdopodobnie na szczury”. Co się stało i czy ta sprawa została gdzieś zgłoszona?

Takie sygnały dotarły do nas od mieszkańców, dlatego doradziliśmy im, aby jeśli coś takiego faktycznie się dzieje, zgłaszać to na policję. Czy ktoś to zgłosił nie wiem, ale my postanowiliśmy na wszelki wypadek ostrzec za pośrednictwem mediów społecznościowych właścicieli czworonogów, a to dlatego, że trutka na szczury jest dla psów i kotów bardzo niebezpieczna, a wiemy, że na osiedlu podobne rzeczy kiedyś się zdarzały. Sami mamy pod opieką koty przygarnięte z rejonu Plebańskiej Góry, które jak się okazywało przy okazji kastracji lub sterylizacji, miały w ciele śrut, bo ktoś do nich strzelał z wiatrówki.

Jak zabezpieczyć się, a raczej czworonoga, przed takimi wypadkami?

Po pierwsze wyprowadzając zwierzę na smyczy, a po drugie, jeśli ma skłonność do zjadania tego co znajdzie na spacerze, zakładając mu kaganiec.

Informujecie też o porzuconych w jednej ze wsi w powiecie, szczeniakach, z których jeden nie przeżył. Co z pozostałą czwórką i czy apel o pomoc w ustaleniu osoby, które porzuciła psiaki przyniósł skutek?

Niestety, pomimo tego, że z tego co wiem były proponowane nagrody na informacje, nikt się nie odezwał. Nie wiemy nawet, czy ktoś je wrzucił bezpośrednio do potoku, czy zostawił obok, a one instynktownie, szukając wody, trafiły do niego. Po oględzinach weterynarza wiemy, że szczeniaki miały ok. 10 dni, kiedy zostały znalezione. Sierść miały pokrytą larwami much, były wychłodzone, a jedna z suczek miała wręcz niemierzalną temperaturę. Psy zostały przez nas zaopiekowane, dostały leki, i z czasem będziemy im szukać domów.

Ile macie obecnie psów i kotów, które już czekają na nowe domy?

Dorosłych psów 12, do tego 9 szczeniaków. Z kotów natomiast 4 mające około roku oraz 48 maluchów.

48? Bardzo dużo!

Były znajdywane całymi miotami. 14 kociaków jest w domach tymczasowych, u ludzi, bo u nas nie było już miejsca.

Odkąd zaczęło się lato, na Waszym profilu, jeszcze częściej niż zwykle pojawiają się ogłoszenia o psich zgubach. To psiaki porzucone, czy raczej zagubione?

Warto przy tej okazji poruszyć jedną ważną kwestię. Zwłaszcza na wsiach panuje dziwna mania wypuszczania psów, aby sobie pochodziły. Do tego, mało kto przejmuje się, jeśli pies nie wraca przez 2-3 dni. Cały czas staram się przemówić do wyobraźni takich nieodpowiedzialnych właścicieli psów pewnym przykładem. Wyobraźmy sobie, że błąkający się pies wyjdzie niespodziewanie na drogę, wprost przed maskę samochodu, a kierowca chcąc uniknąć potrącenia go wypadnie z drogi, uderzy w drzewo lub przepust, a w efekcie sam lub ktoś z jego pasażerów zostanie niepełnosprawny. Czyja to będzie wina? Psa, czy tego, kto go wypuścił samopas? Ktoś, kto puszcza psa luzem musi mieć świadomość tego, że to właśnie jego pies może się do takiej tragedii przyczynić. I tego, że jeżeli właściciel psa zostanie ustalony, może to pociągnąć za sobą bardzo poważne konsekwencje, również finansowe.

Podczas wakacji dużo spacerujemy, podróżujemy. Co zrobić, jeśli na swoje drodze napotkamy błąkającego się psa, lub co gorsza przywiązanego np. do drzewa? Gdzie dzwonić w pierwszej kolejności?

Jeśli pies jest przywiązany do drzewa, to na pewno na policję, bo to przestępstwo ścigane z urzędu. Z błąkającymi się jest trudniej, bo zdecydowana większość ma właścicieli i wróci do domu sama. Jeżeli jednak martwi nas, że pies się błąka, po pierwsze należy go zabezpieczyć tj. poprosić kogoś w pobliżu, aby wpuścił psa na swój ogrodzony teren. Wtedy dopiero można dzwonić na policję, straż miejską albo do fundacji, żeby zabezpieczyły psa. Bez tego zabezpieczenia dzwonienie nie ma sensu, bo przecież pies się przemieszcza, a jego szukanie, to jak szukanie igły w stogu siana.

Takie odławianie psa wprost z ulicy jest stosowane wtedy, kiedy pies jest agresywny lub zachodzi podejrzenie, że jest nosicielem chorób.

O czym jeszcze pamiętać latem? Widać, że coraz więcej osób pamięta o wystawieniu miski z wodą…

Tak i bardzo się z tego cieszę, że coraz więcej m.in. sklepów stawia przez swoimi witrynami takie miski. To bardzo cenna inicjatywa, a potrzebna nie tylko psom i kotom, ale też ptakom. One, tak jak i my, składają się w większości z wody i o ile bez jedzenie potrafią przetrwać dłużej, to bez picia nie. Takie odwodnione zwierzę po prostu się położy i umrze z przegrzania. Pamiętajmy, że zarówno koty jak i psy oddają ciepło tylko przez łapy. Zanurzenie łap w misce z wodą to dla psa duża ulga.

Inna rzecz, ważna nie tylko latem, to wyposażenie psa w adresatkę, a jeszcze lepiej w obrożę, na której zapiszemy swój numer telefonu. Czipowanie jest ważne, ale żeby odczytać dane z czipa potrzebne jest specjalne urządzenie. Numer telefonu do właściciela zapisany na obroży pozwoli na jeszcze szybsze zawiadomienie go, że pies się odnalazł. Obroża jest też ważna z innego powodu, pozwala złapać psa i go zabezpieczyć, dlatego pamiętajmy o nich.

Z dobrych informacji pojawiła się ostatnio taka, że jest szansa na nową siedzibę dla Sierściuchowej Przystanki. Czy może Pani powiedzieć o niej coś więcej?

Owszem została wybrana lokalizacja, jesteśmy już po rozmowach z burmistrzem na ten temat, ale że ostateczne decyzje jeszcze przed nami, nie chciałabym na razie zdradzać nic więcej. Mogę tylko powiedzieć, że jest to miejsce pod wieloma względami lepsze niż to, w którym działamy obecnie.

Rozmawiała Katarzyna Hołuj