Smutny opis smutku. Nowości Biblioteki Publicznej
Nie będzie to wesoła recenzja i na wszelki wypadek uprzedzam o tym w tytule. W dwóch tysiącach znaków opowiem bowiem o rozmaitych odmianach smutku. Może… lepiej jej nie czytać? Nie czytacie? Znakomicie, dobry wybór! Wręcz radosny…
Tym, którzy mimo przestróg czytają, podpowiem, że kryminały nie są lekturą „do poduszki”. Nie gwarantują spokojnego snu, nie nastawiają pozytywnie do życia. Jedynie zakończenie bywa w nich dobre, tak, tak - właśnie wtedy, gdy zło leży na deskach, dogorywa, a dobro zwycięża. Niestety, nie zawsze tak się dzieje. Smutne, prawda? Jednak w tej kryminalno-literackiej materii czai się jeszcze rzecz zdecydowanie smutniejsza: „Rany” Wojciecha Chmielarza. Książka absolutnie i rozpaczliwie smutna.
Niby nic: prywatna szkoła, uczniowie, nauczyciele, w tle szemrani biznesmeni, ale…
Klementyna, nauczycielka matematyki. Nowa w szkole, cicha, skromna, nieśmiała. A za nią mroczny cień historii życia: dzieciństwo z matką - potworem, więzienna przeszłość (to konsekwencja popełnienia rzeczy potwornej) i… beznadziejna samotność starzejącej się kobiety.
Elżbieta, jej nowa koleżanka z elitarnej szkoły? Atrakcyjna, błyskotliwa, odważna. Potrafi dostrzec w uczniach ich potencjał i „ogarnąć” ich nastoletnie niedojrzałości. Miota się bez nadziei pomiędzy niegdyś kochanym mężem, a wyuzdanym kochankiem.
„Kochanek”? Przekazuje Karolinie, swojej córce - nastolatce, tylko rozterki i strach o rodzinę.
Nastolatka Karolina… Pomiędzy nauką do egzaminu ośmioklasisty, a bolesną alienacją w klasie dźwiga ciężar nieudanego małżeństwa swoich rodziców.
Gniewomir. W tym korowodzie postaci jest jeszcze zagubione dziecko, które w bibliotece, nieustannie poszukuje opisów makabrycznych morderstw. W tym wszystkim Gniewomir wydaje się wręcz absolutnie „normalny”.
Morderca. On zawsze będzie tylko mordercą, jednak w „Ranach” to postać na wskroś tragiczna.
Seria brutalnych, przypadkowych morderstw nie jest więc najbardziej tragicznym motywem tej powieści. Ba, nawet pogoda w tej książce bywa smutna. A w ogóle co to jest, nieudana zima? Przedwiośnie?
Zasmućmy się nad tą książką i… rozejrzyjmy się dookoła: może to nasz partner potrzebuje pomocy, może to nasze dziecko potrzebuje pomocy. Po lekturze sens tych słów okaże się zdecydowanie bardziej wyrazisty.
Na koniec, muszę zdradzić tajemnicę. Książki nie czytałem. Słuchałem ją. W samochodzie w krakowskich korkach, w kuchni, wieczorem na tarasie. Zachęcam do takiego sposobu zderzenia się z literackim smutkiem. „Rany” Wojciecha Chmielarza czyta Grzegorz Damięcki i robi to z pasją. Proszę się przekonać!
Tomasz Dziki