„Zawsze wzwyż” Wspomnienie o Mieczysławie Wielomskim

„Zawsze wzwyż” Wspomnienie o Mieczysławie Wielomskim

4 marca bieżącego roku minie pięć lat od śmierci Mieczysława Wielomskiego (1948–2018) – wybitnego polskiego fotografika, pedagoga oraz założyciela kilku formacji artystycznych. O życiu i twórczości Mistrza opowiada Lucyna Romańska, artystka fotograf oraz prezes Stowarzyszenia Fotograficznego „Przeciw Nicości”.

Marcin Kania: Jakim artystą był pan Wielomski? Jak wyglądał jego dzień pracy?

Lucyna Romańska: Artystą był niepokornym, chociaż – gdy poznałam go w roku 2008 – twierdził, że stał się już „bardzo grzeczny”. Jako człowiek i artysta Mieczysław miał w naturze coś takiego, co określiłabym jako „grunt to bunt”. Z tej postawy, chociaż często irytującej, wyrosła jednak wspaniała sztuka. Na plenerach obserwowałam, że często szedł w przeciwnym niż wszyscy kierunku. Nie wiem, czy robił to świadomie, czy miał jakiś instynkt żeby szukać motywów tam, gdzie nikt inny ich nie zobaczy. W okresie naszej znajomości na pewno nie pojechałby fotografować czegoś, co zostało już sfotografowane tysiąckrotnie. Wyznawał także zasadę „Semper in altum”, czyli „Zawsze wzwyż”. Nie odcinał kuponów od dawnych sukcesów. Uważał, że jako artysta ma obowiązek poszukiwania nowych dróg twórczych. Znajomi z „czasów analogowych” chyba mieli mu nawet za złe, że tak ostro odcinał się od dawnej twórczości.

Widywałam go głównie przy okazji plenerów i wystaw, ale mogę powiedzieć, że fotografował niemal każdego dnia i niemal codziennie siadał przed komputerem. Do „dnia pracy” zaliczał także kawę wypijaną w kawiarni oraz lekturę książki. Jeśli nie czytał o fotografii lub malarstwie to sięgał po kryminał.

W jakich okolicznościach poznała Pani Mieczysława Wielomskiego?

Takimi spotkaniami rządzą przypadki. Mój syn Wojtek, który uczył się w gimnazjum i od roku już fotografował, bardzo chciał uczestniczyć w zajęciach fotograficznych. Przez przypadek dowiedziałam się, że w Czechowicach-Dziedzicach mieszka i tworzy artysta-fotografik Mieczysław Wielomski, i że od października rozpocznie cykl warsztatów. Ponieważ Mietek barwnie opowiadał o sztuce, a mnie takie tematy zawsze interesowały, siedziałam razem z Wojtkiem na zajęciach i słuchałam. W pewnym momencie zaczęłam jeździć z synem na plenery, już nie jako opiekunka małolata, ale jako osoba fotografująca. Później, stopniowo, zaczęłam uczestniczyć w pracach nad organizowaniem wystaw i konkursów. W taki sposób w moim życiu zagościła fotografia.

Sformułowane przez Mieczysława Wielomskiego idee nowoczesnego piktorializmu ożywiły twórczość wielu fotografów. Jak doszło do opracowania tych założeń?

„Wielom” dobrze wiedział czego chce od fotografii. Prowadził grupę Landskapistów, która z powodzeniem pokazywała swoje prace w całej Polsce i zdobywała nagrody, w tym nagrodę brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Fotograficznego. Już wtedy tę twórczość nazywał piktorialną. Wiedział wszystko na jej temat, znał prace ważnych twórców z przełomu XIX i XX wieku, dzięki czemu z łatwością mógł popularyzować tę formę artystycznego wyrazu. Od młodości fascynował się malarstwem i fotografią. Twierdził, że wraz z fotografią cyfrową pojawiły się możliwości twórcze o jakich zawsze marzył. Styl, który stworzył, daleki był od artystycznego wzoru pierwszych piktorialistów. Prace mistrzów sprzed stu lat są głównie – upraszczając sprawę – dekoracyjne. Wielu twórców odżegnuje się od nadmiernej ingerencji w zdjęcie, natomiast ci pierwsi piktorialiści dali Wielomskiemu odwagę „mieszania” w kadrze. Przy czym jego fotografia wyszła daleko poza estetyzowanie, skupiła się bowiem na aspektach społecznych oraz na refleksji na temat sztuki i spraw egzystencjalnych. Do cech charakterystycznych jego twórczości zaliczę zatem inspirację malarstwem oraz literaturą piękną. 

Jaka jest kondycja modern piktorializmu po śmierci Mistrza?

Niewielu artystów uprawia ten rodzaj fotografii, ale nie postrzegałabym tego jako porażki. Po prostu nie jest to styl, który „żre się łyżkami”. Poza tym nie każdy ma taką wyobraźnię oraz – zwyczajnie – odwagę. Jestem jednak przekonana, że dzięki Wielomskiemu wzrosła świadomość odbiorców i recepcja tej fotografii jest już znacznie lepsza. Gonitwa za perfekcją techniczną w pewnym momencie zabija ducha fotografii.

Co w fotografii najbardziej cieszyło Mistrza? Co go irytowało?

Miał taką ideę, takie nierealne marzenie, żeby towarzysko trwały lata 70. i 80. XX wieku, ale technicznie były już czasy fotografii cyfrowej. W latach „analogowych” ludzie licznie wyjeżdżali na plenery i chętnie spotykali się na wystawach. W siermiężnym okresie komuny ogromną wartością było spotkanie drugiego człowieka, który pokazywał swoje fotografie i opowiadał o nich. Według Mietka czasy Internetu zabiły ducha spotkań bezpośrednich, przyniosły jednak narzędzia, które wcześniej nawet nie śniły się artystom.

Wiem, że Mieczysław Wielomski nie lubił rozmów na temat technikaliów. Czy rzeczywiście sprawy związane ze sprzętem fotograficznym były dla niego aż tak drugorzędne?

To prawda, że „brzydził się” rozmowami na temat sprzętu. Powtarzał starą prawdę: „Pokaż mi zdjęcie, a nie aparat, którym je zrobiłeś”. Bardzo często jednak demonstrował możliwości kreacyjnego wykorzystania programów graficznych do obróbki zdjęć. Przed spotkaniem z Mietkiem byłam przekonana, że aplikacje te służą głównie redakcjom kolorowych pism do wygładzaniu zmarszczek celebrytom. Warto podkreślić, że wykorzystania tych narzędzi do celów artystycznych „Wielom” uczył się sam. Później pokazywał chętnym wszystkie „chwyty”, które odkrył. Gdy zwracałam mu uwagę, że zbyt łatwo rozdaje swoją wiedzę odpowiadał, że nie zabierze jej do grobu, więc jeśli ktoś z niej skorzysta – to znakomicie.

Na koniec porozmawiajmy o działalności Stowarzyszenia. Jakie wyzwania stawiacie sobie w roku 2023?

Dla stowarzyszenia fotograficznego priorytety są zawsze te same – fotografować i organizować wystawy, żeby nie poprzestać na pokazywaniu zdjęć wyłącznie w wirtualnym świecie. Tej zasady Mieczysław Wielomski zawsze przestrzegał. Zapraszam zatem do naszej galerii „Weranda”, zlokalizowanej w uroczym uzdrowisku Goczałkowice-Zdrój opodal Pszczyny. Mam także nadzieję, że latem ogłosimy już ósmą edycję konkursu „Polska jest piękna”. Przypomnę, że jego pomysłodawcą był właśnie Mieczysław Wielomski.

Rozmawiał Marcin Kania (mgFoto)