Bądź jak woda
Pewnie jeszcze niektórzy pamiętają, że w połowie lat 90. ubiegłego wieku pojawił się taki trend w zdobieniu zeszytów szkolnych. Umieszczano wtedy na okładce coś, co nazywano „obraz 3 d” i była to zachęta do pewnej optycznej zabawy. Na pozór ten obraz był tylko powtarzającym się motywem malarskim, ale jeśli patrzyło się na niego odpowiednio długo, skupiając się na tym, żeby spojrzeć niejako „poprzez obraz”, to nagle pojawiały się kształty i przedmioty, których zupełnie nie było widać na pierwszy rzut oka.
Podobnie jest z najnowszą wystawą Andrzeja Boryczki w Galerii Sztuki Współczesnej Myślenickiego Ośrodka Kultury i Sportu. To malarstwo abstrakcyjne inspirowane Markiem Rothko i Jean Arp, ale nie hermetyczne.
Widz jest tutaj wciągnięty do świata twórcy i staje się w pewnym sensie częścią gry. Tytuł „Woda jest najważniejsza” to również gra, tym razem słowna, bo z jednej strony jest to nawiązanie do techniki wykonywania obrazów czyli akrylu, a ten przecież bez wody się nie obejdzie. Z drugiej zaś przywołuje znakomity zbiór opowiadań fantastycznych Primo Leviego zatytułowany „Najlepsza jest woda”. Tytułowa woda to jednak nie jest żadne wodolejstwo, ale raczej woda tak jak mówił o niej Bruce Lee - nieuchwytna i przybierająca kształt każdego naczynia, do którego zostaje wlana. Obrazy Andrzeja Boryczki wprawdzie są abstrakcyjne, ale podobnie jak jego poprzednie wystawy choćby te o Maroku czy też cypryjskiej Waroszy są efektem przeżyć i przemyśleń związanych bardzo często z podróżami autora. Na wystawie „Woda jest najważniejsza” zobaczymy obrazy zainspirowane pożarem katedry Notre Dame, strajkiem kobiet, pandemią, a nawet „Boską Komedią” Dantego.
Andrzej Boryczko o czym pisaliśmy wielokrotnie jest erudytą i człowiekiem wielu pasji oraz zainteresowań (od historii, poprzez literaturę, poezję, muzykę aż po malarstwo) i przeważnie są to zainteresowania czynne i „uczestniczące”. Co najważniejsze jednak jest twórcą, który nie ustaje w rozwoju, a symbolem tego i zarazem ciekawostką warsztatu Andrzeja jest fakt, że swoje obrazy wielokrotnie przemalowuje o czym wspomniała kurator wystawy Natalia Nowacka. Zapytany o swoje zamierzenia twórcze odpowiada, że „chciałby namalować pustkę”. Brzmi to równie enigmatycznie jak słowa Hendrixa, który mówił, że swoją muzyką chcę stworzyć „elektryczny kościół”, ale w prawdziwej sztuce przecież zawsze kryje się jakaś tajemnica. Do Hendrixa natomiast nawiązujemy nie przypadkowo, bo to również jeden z idoli i drogowskazów Andrzeja, zaś w obrazach myślenickiej wystawy dostrzeżmy również pewne echa kolorystyki czasów hippisowskich i rocka psychodelicznego.