Co słychać w Kosmosie?

Co słychać w Kosmosie?
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

W dwóch poprzednich felietonach poruszałem tematy związane z Kosmosem. Dzisiaj chciałbym Państwa namówić na sprawdzenie, co słychać w Kosmosie.

Pełne tajemniczych gwiazd niebo zawsze mnie fascynowało. W czasie, gdy uczęszczałem do myślenickiego liceum Genialny Nauczyciel i cudowny Człowiek, profesor Andrzej Bała, podsunął mi na zebraniu kółka fizycznego książkę profesora Eugeniusza Rybki zatytułowaną „Astronomia Ogólna”. Studiowałem zaciekle tę książkę, a Profesor Bała udostępniał nam (entuzjastom astronomii) mały teleskop, który był na wyposażeniu szkolnej pracowni. Wynosiliśmy go na szkolne boisko – w tamtych czasach nie oświetlone – i odbywaliśmy cudowne seanse obserwacyjne, oglądając księżycowe kratery i pierścienie Saturna. W rezultacie w 1964 roku zostałem laureatem olimpiady astronomicznej, a fascynacja gwiazdami towarzyszy mi do dziś.

Gdy tylko mogę, staram się amatorsko odwiedzać obserwatoria astronomiczne, a podczas wyjazdu na Puerto Rico zamiast zwiedzać egzotyczne krajobrazy pojechałem obejrzeć ogromny radioteleskop Arecibo. Śledzę też stale literaturę na temat astronomii.

Wiemy coraz więcej o Kosmosie, ale większość informacji pozyskujemy za pomocą obserwacji w świetle widzialnym, w podczerwieni i ultrafiolecie, a także za pośrednictwem fal radiowych. Natomiast nie możemy podsłuchiwać dźwięków towarzyszących zjawiskom astronomicznym. Gigantyczne wybuchy na Słońcu, potężne tajfuny i burze szalejące w atmosferze Jowisza, dźwięki powstające gdy asteroidy zderzają się ze sobą – to są przepotężne głosy, które ustawicznie są tworzone „pod dyktando” praw astrofizyki. Nie docierają one jednak do nas, ponieważ dzieli nas od nich nie przepuszczająca dźwięków próżnia wypełniająca Kosmos.

Ale postęp astronautyki doprowadził do tego, że dźwięki z Kosmosu dotarły do nas.

Pierwszym doświadczeniem były wyprawy radzieckich sond kosmicznych Wenera 13 i 14, które lądowały na powierzchni Wenus. Na pokładzie tych lądowników było urządzenie do rejestracji dźwięków rozchodzących się w gęstej i trującej atmosferze Wenus. Taki zapis z marca 1982 roku, z Wenery 14, jest dostępny w sieci. Ale okazało się, że na tej nieprzyjaznej planecie (temperatura powierzchni Wenus to ponad 460 stopni, a ciśnienie atmosferyczne jest 92 razy większe, niż na Ziemi!) można usłyszeć tylko szum wiatru.

Drugim nasłuchiwaniem pozaziemskich światów było lądowanie sondy Huygens na powierzchni Tytana, największego księżyca Saturna, 14 stycznia 2005 roku. Lądownik obok aparatów fotograficznych dokumentujących jego opadanie na powierzchnię Tytana – miał także mikrofony, pozwalające podsłuchać tego, co nam ma do powiedzenia ten daleki świat. Naprawdę daleki – odległość z Ziemi do Tytana to 1 653 000 000 km. Ale znowu usłyszeliśmy tylko szum wiatru i nic więcej, chociaż warunki na Tytanie są diametralnie odmienne, niż na wcześniej omówionej Wenus – na przykład temperatura jest tam minus 200 stopni.

Natomiast zaskakująco mało wiedzieliśmy o dźwiękach na Marsie. Mamy już setki zdjęć z powierzchni tej planety, udało się zrobić różne analizy gruntu, ale nie dołożono wystarczająco dużo starań do tego, żeby posłuchać, co ów czerwony „Bóg Wojny” ma nam do powiedzenia. Pierwsza próba nagrania dźwięków z jego powierzchni miała miejsce w grudniu 1999 roku, ale sonda Mars Polar Lander, która miała na pokładzie między innymi mikrofony, rozbiła się przy lądowaniu. W mikrofon wyposażono też sondę Phoenix, która dotarła na Marsa w maju 2008. Lądowanie było udane, ale mikrofonu nie włączono, bo konieczna była zmiana oprogramowania, a nie było na to funduszy! Ale wreszcie sonda Perseverance dostarczyła w 2021 roku nagrania dźwięków z Marsa.

Niestety – znowu tylko szum wiatru...

Dlatego doceńmy to, jakie bogactwo dźwięków towarzyszy nam na Ziemi. Posłuchajmy szumu drzew, śpiewu ptaków i łoskotu fal rozbijających się na plaży. Wyjmijmy z uszu słuchawki telefonów komórkowych i posłuchajmy dźwięków rzeczywistego świata. Prawda, jakie są piękne?