Do Żeńszczyzny każdy może coś dorzucić
Cóż to za dziwne słowo ta Żeńszczyzna? To jedno z najwcześniejszych określeń kobiety wspólne językom słowiańskim - na przełomie XV - XVII wieku używano tego określenia obok mężczyzny, które oznaczało wtedy również zbiorowość mężów. Zatem żeńszczyzna to zbiorowość żon.
„Mów mi Insza. Żeńszczyzna: żydowsko - polskie dziedzictwo kobiet” to z kolei inicjatywa Fundacji Arts mająca na celu przywrócenie pamięci o bohaterkach codzienności sprzed wielu, wielu lat: Żydówkach i Polkach działających na terenie Wiśniowej, Dobczyc i Myślenic. I nie chodzi wcale o tak zwaną Wielką Historię, a w każdym razie nie w pierwszej kolejności. Fundacja Arts pragnie dotrzeć do niezapisanych i nieutrwalonych losów naszych matek, babek, prababek, pra, pra, pra ...babek i opowieści o przedsiębiorczych ciotkach, uzdolnionych kuzynkach czy kreatywnych sąsiadkach.
O żonach, matkach, ciotkach, które były przecież jednocześnie gospodyniami, rękodzielniczkami, rzemieślniczkami, handlarkami, artystkami, nauczycielkami, urzędniczkami, działaczkami, guwernantkami czy zarządczyniami. Wernisaż wystawy „Żeńszczyzna - dziedzictwo kobiet. Spadkobierczynie społeczno-kulturowego genu” oraz „Mów mi Insza. Żeńszczyzna: żydowsko-polskie dziedzictwo kobiet”, jaką od piątku 16 lutego możemy oglądać w Myślenickim Ośrodku Kultury i Sportu był żywym dowodem na to, że taka archiwistyczna działalność nie tylko ma sens, ale i znajdzie swojego odbiorcę. Zresztą czy jest ktoś, kto ma koło 40 albo więcej lat i chociaż raz w życie nie żałował, że zawieruszyła się gdzieś rodzinna fotografia, albo jakaś historia przodków nie została w żaden sposób udokumentowana, zaś jej świadkowie dawno już odeszli.
Ile wartościowych przeżyć może dostarczyć takie utrwalanie pamięci mogliśmy się przekonać w trakcie odbywającego się w ramach wernisażu warsztatu wydobywczego, którego bohaterką była Anna Kapusta i jej przodkinie z terenów Śląska Cieszyńskiego. Anna o nich opowiedziała, ale opowiedziały o nich również zachowane przez nią i wydobyte z rodzinnego albumu fotografie. Opowiedziały miedzy innymi o skomplikowanych relacjach między katolikami i ewangelikami, o małżeństwach zawieranych między członkami tych dwóch wyznań, o roli jaką odegrał taniec w historii rodziny Anny Kapusty i o „genie, którego się nigdy nie wydłubie”. Co zrobić, żeby i nam nie umknęły te znaki dziedzictwa kulturowego? Fundacja Arts działa jako archiwum społeczne zrzeszone w sieci archiwów społecznych Centrum Archiwistyki Społecznej i stara się inwentaryzować dziedzictwo przede wszystkim lokalne oraz digitalizować je w Otwartym Systemie Archiwizacji, a następnie popularyzować na platformie Zbiory Społeczne.pl.
Unikalne kolekcje można zobaczyć także na stronie żeńszcyzna.arts-fun.pl. Każdy może do tych zbiorów dorzucić jakaś żeńszcyźnianą opowieść i pamiątkę dotyczącą swoich przodkiń. Ten zbiór przyczyni się kiedyś do powstania żeńszcyźnianej publikacji elektronicznej. Natalia Nowacka (kurator wystawy) oraz Agnieszka Wargowska Dudek, Alina Słowik, Emilia Kurowska, Kasia Dudek z Fundacji Arts były moderatorkami tego niezwykłego wieczoru w MOKIS-ie. Wieczoru, który przeciągnął się aż do godz. 22.