Dwa oblicza Etiopii

Dwa oblicza Etiopii
Dwa oblicza Etiopii

W piątek 4 kwietnia w Muzeum Regionalnym „Dom Grecki” z licznie przybyłymi gośćmi spotkał się Gabriel Turski, by opowiedzieć o najnowszej podróży do Etiopii. Swoją ponadgodzinną opowieść zilustrował wykonanymi na wyprawie fotografiami z Czarnego Lądu

Gabriela Turskiego i jego pasję przedstawiła dyrektor Muzeum Bożena Kobiałka. Na co dzień jest pracownikiem wysokościowym, czas wolny kumuluje na wyprawy i podróże po świecie. Jego fascynacja podróżnicza rozpoczęła się jeszcze w młodzieńczych latach, gdy z plecakiem, namiotem i menażką przemierzał Polskę wzdłuż i wszerz. Później przyszedł czas na rekonesans w Europie, który – po pierwszych zachwytach – zrodził w nim pragnienie poznawania innych kultur. Tak rozpoczęły się miesięczne wyprawy na inne kontynenty. Najpierw zwyczajnie, jak turysta, przemierzył z przyjaciółmi i rodziną Egipt, Peru, Boliwię. W 1999 roku, podczas wyprawy do Zambii, Zimbabwe i Tanzanii zdobył szczyt Kilimandżaro. To był moment przełomowy – rozpoczęły się dla niego wyprawy górskie, wymagające pokonywania własnych barier i ograniczeń. W 2008 r. w Rosji zdobył szczyt Elbrusa, we Włoszech w 2011 r. wyszedł na dziewięć czterotysięczników, rok później w Argentynie zdobył liczącą 6962 m n.p.m. Aconcaguę, w tym samym roku wszedł na alpejski Matternhorn (4478 m n.p.m.), w lutym 2013 r. – ponownie na Aconcaguę (jako przewodnik grupy śmiałków), a 18 lipca tego samego roku zdobył Pik Lenina (7134 m n.p.m.).

Gabriel Turski wielokrotnie był już gościem Domu Greckiego. Znany jest wielu myśleniczanom ze swoich barwnych opowieści i fotografii znakomicie ilustrujących gawędy o egzotycznych stronach świata. W piątek 4 kwietnia swoich gości zaprosił do Etiopii. Celem jego wyprawy był szczyt Ras Dashen liczący 4543 m n.p.m. (na terenie Etiopii znajduje się 24 czterotysięczników, Ras Dashen jest najwyższym z nich, a zarazem czwartym szczytem Afryki). Jednak najpierw podróżnicy aklimatyzowali się i zwiedzali Etiopię, począwszy od stolicy kraju Addis Abeby. Etiopia ma bardzo ciekawą historię i bogatą kulturę. Jest spadkobiercą starożytnej Abisynii, a panujący do 1974 cesarze Etiopii wywodzili swoją genealogię od pierwszego władcy kraju, Menelika I (ok. 1000 r. p.n.e.), którego rodzicami mieli być król Salomon i królowa Saba – potomkowie Noego. Stąd też przekonanie Etiopczyków, że właśnie na terenie ich kraju znajduje się zaginiona Arka Przymierza.

Dziś jest to kraj z silnym katolickim kościołem ortodoksyjnym (obrządek etiopski, wywodzący się z Kościoła koptyjskiego, mocno osadzony w tradycjach judajskich z szabatem, obrzezaniem i dużą liczbą dni postnych). W kulturze Etiopii mieszają się wpływy chrześcijańskie, judajskie, islamskie i wierzenia plemion południowych. Mieszkańcy są ubodzy, ale serdeczni i gościnni, wszędzie widać bawiące się dzieci, chętnie pozujące do fotografii. Pewnie do głowy im nie przyszło, że te zdjęcia będą już niedługo oglądać ludzie w dalekiej Polsce. Przed oczami uczestników spotkania przewijały się obrazy drewnianych i glinianych skromnych domów i wspaniałego średniowiecznego kompleksu cesarskich pałaców Fasil Ghebbi w Gonderze, zwanego afrykańskim Camelotem (wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO), i zabytkowe wnętrza kościoła Trójcy Świętej (Debre Berhan Selasse) z cennymi malowidłami ściennymi i mozaikami.

Etiopskie świątynie nie wyglądają okazale – są rotundami lepionymi z gliny i stożkowym dachem, z obejściem zewnętrznym okolonym parawanem z trzciny. W najwyższym punkcie mają od 11 do 17 m wysokości. Za to ich wnętrze zdobią przepiękne malowidła ścienne. Natomiast mnisi są zwykle pustelnikami żyjącymi w niszach skalnych. Również w skale – w formie krzyża – wykuty został wyjątkowy w swojej architekturze kościół św. Jerzego.

Gabriel Turski wspominał też zwierzęta napotkane na szlaku górskiej wędrówki – małpy „z otwartym sercem”, kozła, karawanę mułów, plażę krokodyli. Pokazywał fotografie masywu Semien, do którego należy Ras Daszan (przypominającego nieco Kanion Colorado), jeziora Tana ze słynnym sanktuarium Ura Kidane Mihret na półwyspie Zege, uważanym za najpiękniejszy kościół w tym rejonie. Najstarsze zdobiące go freski mają 250 lat, najmłodsze – około stu. Podróżnik przywoływał też niepowtarzalny smak kawy z wioski Gich. Etiopczycy piją bardzo dużo kawy, a jej przyrządzanie – zawsze na bieżąco – wiąże się z całym, traktowanym bardzo poważnie rytuałem. Drugim wszechobecnym napojem jest piwo – nawet do Mszy św. podaje się piwo, a nie wino.

Osobny zestaw fotografii dotyczył wiosek plemion na południu kraju – w Turmi, gdzie kobiety noszą mnóstwo koralików, rolniczego Ludu Kamerów, Hamerów noszących wyjątkowe fryzury i produkujących tabakę, Ludu Mursi – którego kobiety noszą w dolnej wardze wielki krążek. W tych ostatnich wioskach za wstęp i zrobienie fotografii trzeba było zapłacić.

Gawęda i fotografie pokazywały wiele ciekawych szczegółów z życia codziennego Etiopczyków i różnorodność tego kraju, wynikającą z jego wielokulturowości oraz piękne krajobrazy ziemi tak bardzo różniącej się od europejskich pejzaży.

Ryszard Sobkowicz Ryszard Sobkowicz Autor artykułu

Nauczyciel i reporter, który ostatnie 25 lat poświęcił na relacjonowanie życia lokalnych społeczności - szczególnie funkcjonowania Ochotniczych Straży Pożarnych. (HISTORIA, WYDARZENIA, SAMORZĄD, KULTURA)