Godni siebie rywale
W meczu na szczycie trzeciej ligi obydwa zespoły potwierdziły przynależność do czołówki stwarzając emocjonujące widowisko, nie brakowało pięknych akcji, filmowych bramek i walki.
Dalin: Obłaza – Myśków, Banaszkiewicz, Pilch, Stelmach – Rojek (82 Mokal), Muniak, Marchiński (88 Płonka), Kałat – Nowak, M.Górecki
Biało-zieloni byli bliżsi zwycięstwa, choć grali osłabieni brakiem kontuzjowanego na treningu Kęska, chorego Kuby Góreckiego i zmienników Błaszczaka i Burtana.
Trener Wiesław Bańkosz tak skomentował ten pojedynek: - W opinii obserwatorów i trenera gospodarzy Piotrowskiego, Puszcza zagrała najlepszy mecz w sezonie i uratowała w końcówce punkt, dlatego nie dziwiła ich pomeczowa radość. My natomiast czujemy niedosyt, bowiem mogliśmy wygrać. Mecz był grany w szybkim tempie, obfitował w wiele sytuacji podbramkowych i kibice byli na pewno zadowoleni z poziomu pojedynku, ale to już w wykonaniu obydwu zespołów jest tradycją. Początek spotkania był dla nas wymarzony, bowiem Michał Górecki otrzymał długie, precyzyjne podanie od Pilcha, ograł dwóch stoperów i w sytuacji sam na sam strzelił z zimną krwią do bramki. Gospodarze wyrównali po nie udanej interwencji naszych defensorów, piłkę jeszcze próbował wybić z linii bramkowej Myśków.
W 29 min mieliśmy znakomitą sytuację, z kontrą szło czterech zawodników, niestety złe podanie Marchińskiego na pozycję spaloną zniweczyło szansę. W doliczonym czasie gry w pierwszej połowie długie podanie w pole karne, bramkarz Kwedyczenko ratuje wybiciem na 30- 35 metr, piłkę przejmuje Marchiński i bez namysłu strzela celnie na bramkę- to był filmowy gol, godny stadionów świata. W drugiej połowie w 53 i 56 min ofiarnymi interwencjami popisuje się Obłaza, a w 59 min była okazja na 1:3, kiedy po kontrze Muniak podał do M. Góreckiego, jednak jego uderzenie jakimś cudem obronił bramkarz gospodarzy. Dwie minuty później ponownie groźna kontra Dalinu, strzał tym razem Nowaka pada znowu łupem bramkarza. W 67 min Nowak wygrywa pojedynek z obrońcą, ale w sytuacji sam na sam jest bezpardonowo faulowany, graliśmy odtąd z przewagą zawodnika, ale nie udało się jej wykorzystać. Miejscowym natomiast wybitnie sprzyjało szczęście, i mimo rozpaczliwej obrony Obłazy, strzał rezerwowego Włodarczyka z 25 metrów trafia do naszej bramki. Końcowe ataki z obydwu stron nie przyniosły już zmiany wyniku.
Stanisław Cichoń