35 lat za nami (cz. 2)
W roku 1990 Myślenicka Gazeta Lokalna, z biuletynu wydawanego w formacie A4 i o ograniczonym spektrum poruszanych tematów związanych ściśle z Myślenicami, rozwinęła się w normalną gazetę, wydawaną w formacie A3 z szerokim zakresem poruszanych zagadnień dotyczących ziemi myślenickiej.
Obok tematów społecznych czy politycznych pojawiły się rubryki sportowe czy ogłoszeń drobnych, a nawet pierwsze reklamy. Niestety, drugi roku wydawania Myślenickiej Gazety Lokalnej był zarazem ostatnim rokiem istnienia pisma powołanego przez Komitet Obywatelski Ziemi Myślenickiej i Międzyzakładową Komisję Koordynacyjną NSZZ „Solidarność” w Myślenicach.
Przyczyn upadku pierwszej Gazety Myślenickiej było wiele, jedną z nich była utrudniona sprzedaż ówczesnego miesięcznika. Już w numerze 3 z dnia 11 grudnia 1989 roku czytamy wyjaśnienia Redakcji, która informuje swoich Czytelników, że sprzedaż gazety nie może odbywać się za pośrednictwem kiosków RUCH-u. W tamtym czasie sprzedaż prasy odbywała się wyłącznie za pośrednictwem państwowego przedsiębiorstwa RUCH, które posiadało rozwiniętą sieć kiosków, prywatnych sklepów sprzedających gazety wówczas jeszcze nie było.
„Odpowiadając na liczne pytania Czytelników informujemy, że Gazeta Lokalna nie może być z różnych przyczyn rozprowadzana przez RUCH. Można kupić ją jedynie u naszych kolporterów (…). Jak wiadomo pierwszy numer sprzedawany był w kioskach RUCHU, co stało się możliwe dzięki uprzejmości kierownictwa tej instytucji, a także Pań i Panów kioskarzy. Serdeczne dzięki. Zapraszamy do współpracy wszystkich tych, którzy zajęliby się kolportażem Gazety poza Myślenicami np.: Krzyszkowice, Głogoczów, Sułkowice, Pcim, Tokarnia itd. Za podjęcie tej pracy płacimy 10% od wartości sprzedawanych egzemplarzy.” Jako ciekawostkę podam, że wówczas Gazeta kosztowała 200 zł, ale były to „inne pieniądze”, jeszcze przed dewaluacją w okresie dużej inflacji, przewyższającej znacznie to, co obserwujemy dzisiaj.
O tym, jak rozszerzał się zakres naszego pisma świadczy nie tylko rozbudowywana sieć kolportażu, ale przede wszystkim materiały, które nie skupiały się tylko na samych Myślenicach. Właśnie w tym konkretnym numerze Gazety z końca 1989 roku możemy przeczytać artykuł Stanisława Cichonia pt. „Czy ziemi myślenickiej grozi ekologiczna śmierć”. W artykule autor przedstawia wyniki raportu sporządzonego przez Instytut Badawczy Leśnictwa w Warszawie, którego Zakład Ochrony Środowiska przeprowadził pomiary zanieczyszczeń w lasach na obszarze byłego województwa krakowskiego. W tym raporcie, zdaniem autora, okazało się że w Nadleśnictwie Myślenice występuje jedno z najwyższych skażeń w stosunku do terenu całego województwa. „I tak – wskaźnik dwutlenku siarki przewyższa dwukrotnie przyjęty za normę już i tak wysoki wskaźnik ogólnopolski. (…) – wskaźnik tlenków azotu w zimie [1987/88] przekracza prawie trzykrotnie wskaźnik z badanego terenu. W tej klasyfikacji jesteśmy na pierwszym miejscy wyprzedzając Krzeszowice i Ojcowski Park Narodowy. (…) – wskaźnik opadu pyłu w lecie [1988] kształtuje się na poziomie ogólnopolskich wskaźników wysokich, a w zimie jest 1,5 razy większy od tych wskaźników”. Ale, jak pisze autor dalej: to jeszcze nie wszystko, gdyż brak jest lub są niedostępne badania zatrucia środowiska metalami ciężkimi (ołowiem, arsenem, kadmem i cynkiem). I na koniec Stanisław Cichoń pyta – „Jak się mają do tych danych dumne przechwałki gospodarzy miasta: Myślenice to zielone płuca Krakowa? Na tych płucach trzeba dokonać natychmiast uzdrawiającej operacji. Nasuwają się pytania. Dlaczego dowiadujemy się o tych danych tak późno? Co dotychczas zrobiono w celu poprawienia stanu naszego środowiska naturalnego? Podejrzewam, że gdyby nie Gazeta Lokalna, to niewielu myśleniczan wiedziałoby w jakim „piekiełku” żyją. (…) tak dla nas wygodny mit o czystości powietrza, gleby i wody w Myślenicach prysnął …”
Jak widać minęło 35 lat, a problemy z ochroną środowiska nie zniknęły. Wydaje się, że nawet urosły, ale czy na pewno?
cdn