Góralskie czary wczoraj i dziś

Góralskie czary wczoraj i dziś

Tej książki próżno szukać na półkach w księgarni. Rozchodzi się w takim tempie jak „Przekrój” w czasach PRL, zaś na aukcjach internetowych osiąga cenę kilkuset złotych i wcale nie jest łatwo ją odszukać w przepastnych zasobach internetowych. ,,Góralskie czary. Leksykon Magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich” to można rzec już pozycja kultowa, a współautorkę (razem z Urszulą Janicką - Krzywdą) tego dzieła dr Katarzynę Ceklarz gościło w czwartek Muzeum Niepodległości, gdzie wygłosiła ona prelekcję pod, nawiązującym do książki, tytułem „Góralskie czary”.

Czary były wprawdzie góralskie, ale ku zaskoczeniu licznie zgromadzonych słuchaczy tego wykładu, bardzo wiele z nich powielamy do tej pory, zupełnie nie znając ich genezy. Który pan młody nie musiał przenosić swojej luby przez próg? Z jakiegoż to powodu trzykrotnie stuka się trumną w próg, gdy nieboszczyk jest wynoszony z domu? Dlaczego wiążemy czerwoną wstążeczkę na dziecięcym wózku? To są te ogólnie znane „czary”, ale jest przecież mnóstwo innych. Małe krzyżyki, które pojawiają się na polach uprawnych niedługo po Niedzieli Palmowej albo czosnek sadzony w szczęce żmii. Czy jeszcze starsze dotyczące magicznej mocy chleba, wosku, ziemi z grobu albo niektórych roślin (dziewięćsił czy lunaria). Dowiedzieliśmy się również jak dawniej rozpoznawano czarownicę. Bez wchodzenia w szczegóły tej operacji, potrzebny jest przede wszystkim kawałek drewna z wybitym sękiem, przez który można dostrzec prawdziwą naturę takiej osoby. W czasie mszy w trakcie podniesienia prawdopodobnie będzie miała wiadro na głowie, albo jej wzrok nie będzie skierowany na ołtarz.

Było również o niezwykłej mocy niektórych liczb i tutaj góralskie czary znajdują pewien wspólny mianownik z kabalistyką, gdzie również trójka, siódemka czy dziewiątka zwiastują powodzenie, a trzynastki lepiej unikać. Katarzyna Ceklarz wyjaśniła również skąd wzięło się przekonanie, że bursztynem można wyleczyć żółtaczkę, a czosnkiem praktycznie wszystko inne. Dlaczego tuż przed nadejściem burzy wysyłano dzwonnika na wieżę kościelną, a przybijany do drzwi nietoperz miał uchronić domowników od nieszczęść czy biedy. Co ciekawe, brak efektów niektórych magicznych zabiegów wcale nie zniechęcał ludzi do ich kontynuowania, ale oznaczał, że prawdopodobnie były źle przeprowadzone. I zanim zaczniemy się śmiać z naszych zabobonnych przodków pochodzących ze wsi lub małych ośrodków, zadajmy sobie pytanie, czy my się tak bardzo od nich różnimy. Mijają lata, nauka czyni postępy w wyjaśnianiu pewnych fenomenów, ale przecież nie wszystkich. W definicji antropologa Claude’a Levi Straussa magia nawet spełnia pewną rolę prenauki i jej wpływ nie tylko nie maleje, ale nawet zdaje się nasilać, o czym mogliśmy się przekonać, choćby w trakcie pandemii. Na koniec wykładu pojawił się natomiast pewien element humorystyczny, choć był to humor nieco nawiązujący do rodziny Addamsów. „Strzygoń i jak sobie z nim radzić” to film animowany zrealizowanym przez Instytut Adama Mickiewicza mający charakter, by tak rzecz, hmm... nieco poradnikowy i zachęcamy do obejrzenia go każdej osobie, która chciałby mieć chociaż namiastkę świetnego wykładu Katarzyny Ceklarz i napisanej przez nią książki.

Katarzyna Ceklarz - dr etnologii, socjolog, przewodnik beskidzki, pilot wycieczek, członek Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakowie. Interesuje się kulturą, historią oraz teraźniejszością swojego regionu. Współzałożycielka oraz sekretarz Stowarzyszenia Kulturowy Gościniec. Członkini Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego.

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).