Kolejne pokolenie muzycznych talentów

Kolejne pokolenie muzycznych talentów

Nie ma chyba takiego melomana, który nie czeka na ten koncert. Niby scenariusz jest zawsze zbliżony do poprzednich edycji, ale jego twórcom za każdym razem udaję się tchnąć w niego jakieś nowe życie i przede wszystkim na tym koncercie można zobaczyć przyszłość, a kto nie chciałby znać przyszłości? Doroczny koncert Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Ludomira Różyckiego w Myślenicach odbywa się od kilku lat w nowej sali koncertowej, co tylko dodaje blasku tej „muzycznej podróży do przyszłości”.

Skoro wspomnieliśmy o tradycyjnych elementach koncertu dorocznego to tak, oczywiście była grupa rytmiczna Doroty Bałuckiej, w której najmłodsi uczniowie swoim pokazem taneczno - gimnastycznym pięknie zobrazowali Walc Des-dur op.64 Fryderyka Chopina zwany również „Walcem minutowym”. Był niezawodny big band Andrzeja Moskala, który tym razem wprowadził trochę jazzowego klimatu za sprawą „Alexander’s Ragtime Band” Irvinga Berlina. Był, a jakże zespół perkusyjny Beaty Bilewskiej, który już od kilku edycji jest chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów programu, bo potrafi walory muzyczne połączyć z humorystycznymi (tym razem zobaczyliśmy cały arsenał perkusyjnych „przeszkadzajek”). Rzecz jasna solą tego koncertu są występy, nomen omen ,solistów. Takich jak Basia Kaczmarczyk i Przemysław Świerczek - wiolonczeliści z klasy Radosława Bukały. Takich jak gitarzystki Zosia Szklarz i Katarzyna Basista z klasy Moniki Basisty, akordeonista Kacper Jania z klasy Aurelii Bogackiej – Prokockiej, czy też duet fortepianowy Mariola Gubała/Urszula Szczecińska (prowadzenie Marta Jabłońska) czy też siostra Uli, Marysia Szczecińska z klasy skrzypiec Tomasza Pawlaka. Wszystkie występy wyżej wymienionych były pokazem młodzieńczego entuzjazmu i wielkiego talentu, a na tym tle trzeba wyróżnić Karola Pawlikowskiego, który potrafił w swoich interpretacjach preludiów Chopina dodać jeszcze jakąś dojrzałość, zupełnie ponad swój wiek.

Nie mogło oczywiście zabraknąć Piazzoli w występie zespołu akordeonistów i osobnego seta dla zespołu klarnetowego, któremu przewodził prowadzący cały koncert (klasa sama w sobie) Piotr Skupniewicz. Zagrali „Wokalizę” Wojciecha Kilara, w której partię wokalną wykonała Magdalena Czarnota i był to chyba jedyny moment koncertu, gdy słuchacze ukradkiem ocierali łzy z policzków. Na koniec natomiast połączone siły zespołu instrumentalnego i chóru Cantata Moniki Szymskiej wykonały „Matuś moja, matuś” oraz „Wszystko kwitnie wkoło” z repertuaru Skaldów. Jak łatwo przypuszczać: bez bisów się nie obyło. Jeszcze słowo o cichych bohaterach tego wydarzenia muzycznego - Jarosław Olszewski (kapitalne aranżacje i akompaniament fortepianowy) i Agnieszka Tyrała (fortepianowy podkład w występie zespołu perkusyjnego).

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).