Kraków już nieistniejący
W ramach tej serii felietonów pisałem o „Krakowie mało znanym”. Chociaż odległość z Myślenic do Krakowa (sam jeździłem tam i z powrotem na rowerze!), to jednak wiele szczegółów dotyczących tego miasta, bezspornie najpiękniejszego w Polsce, nie jest znanych, więc próbuję je opisać.
Pisałem o Uniwersytecie Jagiellońskim, o Błoniach, o Srebrnej Górze – czyli o obiektach istniejących, ale wbrew pozorom mało znanych. Dzisiaj chcę wspomnieć o obiekcie który już nie istnieje, ale stanowił bardzo niezwykłe uzupełnienie krakowskiego krajobrazu – i to akurat przy drodze do Myślenic!
Jeżdżąc często z Myślenic do Krakowa zawsze zachwycałem się widokiem Wawelu, jaki roztaczał się z podczas dojazdu do Mostu Dębnickiego ponad Bulwarem Poleskim i Wisłą. Teraz niestety widok ten zasłania muzeum Manggha, ale kiedyś to było prześliczne miejsce!
Mało kto jednak wie, że na przełomie XIX i XX wieku był tu obiekt o wiele bardziej egzotyczny. Mianowicie w nurcie Wisły stworzono sztuczną wyspę (blisko bulwaru poleskiego, ale wysuniętą w kierunku Wawelu), a na tej wyspie za pieniądze Idy i Edwarda Rożnowskich zbudowano okazałą willę.
Zachowały się fotografie (nieliczne), które pokazują, jak dziwny był to obiekt. Ogromny, w stylu neogotyckim, trzykondygnacyjny po stronie wschodniej i dwukondygnacyjny w części środkowej, z wysoką wieżą w części północno-wschodniej, konkurującą wręcz z wieżami wawelskimi!
Budowę ukończono w 1891 i właściciel (znany w Krakowie jako fabrykant mydła „Biały jeleń”) wprowadził się do swojej posiadłości.
Budowla ta była solą w oku inżyniera hydrologa Romana Kajetana Ingardena, któremu Kraków zawdzięcza między innymi swoje wodociągi (zbudowane w latach 1898 – 1900) a także bulwary nad Wisłą. Twierdził on, że stwarzanie ciasnego przewężenia koryta Wisły między Wzgórzem Wawelskim i ową sztuczną wyspą doprowadzi do spiętrzenia wód rzeki do niebezpiecznego poziomu. Nikt go nie słuchał.
Przyroda była jednak po stronie Ingardena. Już pierwsza większa powódź w 1903 roku rozmyła wyspę i poważnie uszkodziła budynek. Kolejna powódź w 1925 roku te zniszczenia pogłębiła. W 1934 roku miarka się przebrała, bo kolejna powódź, spiętrzona przez ową megalomańską wyspę, spowodowała zalanie bulwarów i spore szkody na Dębnikach. W 1938 roku nakazano rozbiórkę budynku. Kosztował on majątek, a przetrwał zaledwie 47 lat...
Ale widok Wisły i Wawelu, w czasach, gdy willa istniała – musiał być naprawdę niezwykły. Fotografowano go zwłaszcza z powietrza, dlatego zdjęcia owego dziwnego obiektu architektonicznego najłatwiej jest obejrzeć w Muzeum Lotnictwa na Czyżynach. Kiedyś wygłaszałem tam wykład inauguracyjny do studentów Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej, co było dla mnie wydarzeniem dość niezwykłym, a przy tym bardzo miłym. A ponadto lubię oglądać samoloty, na co i Państwa namawiam (takiego muzeum nie ma nigdzie w Polsce!). A przy okazji obejrzycie także zdjęcia willi, którą w tym felietonie opisałem. Naprawdę warto!