Kruszynę chleba?

Kruszynę chleba?
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

Wakacje już za nami, więc czas na podsumowanie. Także finansowe.

Jednym z problemów wakacyjnych była droga żywność w miejscowościach wczasowych. W Internecie widywaliśmy tak zwane „paragony grozy”, z których wynikało, jak dużo trzeba wydać, żeby zjeść przyzwoity obiad lub kolację - zwłaszcza w miejscowościach nadmorskich. W Myślenicach, do których rokrocznie przybywa sporo letników, z tym problemem osobiście się nie spotkałem. Ceny w większości lokali są zupełnie przyzwoite (o niechlubnych wyjątkach nie wspomnę).

Ale chciałbym poruszyć inny temat. Wszędzie (także w Myślenicach!) obserwuję, że najczęściej po skończonej biesiadzie na stole pozostaje sporo nie dojedzonych potraw, które niestety lądują na śmietniku. Dotyczy to zwłaszcza porcji zamawianych dla dzieci, które z reguły są wyraźnie za duże jak na dziecięce apetyty. Niestety, w Polsce nie ma tradycji zabierania po obiedzie pudełka „dla pieska”, w którym można sobie zabrać do wynajmowanego pokoju (zwykle z lodówką) mnóstwo pyszności, które potem ozdobią nam kolację. Ja to robię bardzo często. Oczywiście płacę za styropianowe pudełko i sam decyduje, co z mojego talerza zabiorę, a co pozostawię, a w krajach śródziemnomorskich nikogo to nie dziwi. Natomiast w Polsce ta praktyka jest bardzo mało popularna, więc do kuchni wraca często talerz z dużą ilością nie wykorzystanej żywności. Martwi mnie to marnotrawstwo, więc postanowiłem odrobinę się mu przyjrzeć w szerszej skali.

Wszyscy znamy piękny wiersz Norwida, który pisał:

„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba/Podnoszą z ziemi przez uszanowanie/Dla darów Nieba..../Tęskno mi, Panie...”

Poeta będąc na wygnaniu często idealizował Polskę, ale w tym wierszu napisał prawdę. My (w większości) szanujemy żywność i wyrzucamy jej mniej niż jest przyjęte w większości krajów europejskich. Znalazłem zestawienie informacji, ile gotowych produktów żywnościowych wyrzuca rocznie przeciętny mieszkaniec określonego kraju. W Polsce ten wskaźnik wynosi 56 kg.

Popatrzmy dookoła.

Niemiec wyrzuca średnio 75 kg, Czech 70, Słowak też 70, Ukrainiec 76, Białorusin 68, Litwin 78. Różnice nie są duże, ale bezspornie jesteśmy najlepsi!
Najwięcej żywności w Europie marnują Grecy – 142 kg na osobę rocznie i mieszkańcy Malty – 129 kg. Dosyć rozrzutni są też Węgrzy (94 kg) i Francuzi (85 kg).
Są też oczywiście tacy, którzy szanują żywność jeszcze lepiej, niż Polacy. Tu na pierwszym miejscu wymienić trzeba Słoweńców (36 kg) i Austriaków (39 kg).

Szokujące są sumaryczne w całych krajach ilości marnowanej żywności. Na przykład Chiny rocznie wyrzucają prawie 92 miliony ton produktów spożywczych, chociaż ze względu na ogromną liczbę ludzi wskaźnik marnowanej żywności w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest poniżej średniej europejskiej. W Indiach, w których zdarza się, że ludzie umierają z głodu na ulicy, w skali całego kraju marnowanych jest rocznie 69 milionów ton żywności – chociaż oczywiście znowu średnia na mieszkańca jest niższa niż europejska.

Obyśmy w naszym pięknym kraju nigdy nie zaznali głodu. Ale do nie marnowania żywności przywiązujmy wagę zawsze i wszędzie. Inaczej Norwid będzie się musiał za nas wstydzić...