MBP w Myślenicach polecają

Kultura 20 sierpnia 2019 Wydanie 30/2019
MBP w Myślenicach polecają

Bill Clinton, James Patterson,

„Gdzie jest prezydent?”,

przekład Karolina Rybicka,

Wydawnictwo Znak,

Kraków 2019

Gdzie pisarzy dwóch…

…tam jest co czytać. To nie żart. Zwłaszcza tym razem. Przed sobą mam książkę napisaną przez Billa Clintona (tak, byłego prezydenta USA) i Jamesa Pattersona. Dwa światy. Dwie osobowości. I w książce to czuć.

Więc (naprawdę, czasem zdanie warto zacząć od więc) wpierw fundamentalne pytania. Nie czytać? Czytać?

Nie! Intryga nie jest skomplikowana, a pomysł nie jest nowatorski. Wszystko już znamy. Prezydent USA, to ten dobry. Ludzie z Kongresu: nie wszyscy są „dobrzy”. Bywa i tak, zwłaszcza zaś w literaturze. Terroryści. Nie, tu nie ma wątpliwości: nie mogą być dobrymi. Jest i kilka osób krążących pomiędzy światem złym i dobrym, z rozmaitych zresztą pobudek. Składniki użyte do sporządzenia fabuły oraz sposób ich podania są zatem znane. Rzecz w tym, że ich smak i zapach nieco już spowszedniał.

Tak! Książkę warto przeczytać. Mimo wszystko. Mocno przymykając oczy na jej fabularne niedoskonałości. Bo… czyta się ją dobrze. Niczym gazetowy reportaż. Treściwy, wartki. Wyrazisty. Czasem, pewnie ot tak dla „draki”, ubrany w szorstkie, proste słowa. Oparty na (no cóż… zmyślonych) faktach. Mrożący krew w żyłach.

Krew w żyłach mrozi główny bohater. Nie, nie prezydent. Wirus. Wirus komputerowy. Tak: zdecydowanie zły! Ma wszystko zmienić, niszcząc świat, jakim go teraz znamy. Koniec z internetem. Koniec z bankomatami. Z pociągami. Koniec z prądem w gniazdku. I koniec z wodą w kranie. O czymś zapomniałem?

Fabuła nie jest osadzona w czasie: przeszłym czy przyszłym. W tym kontekście jest to więc literacka fikcja w czystej swej postaci. Ale już cała reszta: „to co się dzieje”, technologia, zwyczaje, a zwłaszcza dyplomatyczne reguły gry (dzięki za ich pokazanie, Panie Prezydencie), zdecydowanie są prawdziwe.

A komputerowy super wirus? Cóż… miejskie legendy mówią, że pewnie „ktoś” go ma. Pewnie „ktoś” go użyje. Strachliwie szepcze się, że posłużenie się nim jest wręcz bardziej pewne niż wystrzelenie pocisku z atomową głowicą. Tylko czy wtenczas, gdy złowrogi ciąg zer i jedynek dotrze już do komputerowego procesora, znajdzie się ktoś, kto odgadnie doń kod dostępu? A znając go, zechce jeszcze nacisnąć „ENTER”, by wyłączyć inicjowany program?

Tomasz Dziki