Na wagary by się szło?

29 marca 2007 Wydanie 12/2007
Na wagary by się szło?
Deszczowa pogoda wpłynęła na wybór miejsca, w którym spędzili dzień wagarowicza, fot. Piotr Jagniews

Nadal miejscem najbardziej odpowiednim na „waksy”, bo wagary to już przeszłość pozostaje Zarabie. Jednak w tym roku z powodu deszczowej aury uczniowie o wiele częściej witali wiosnę w szkołach niż w pubach, czy na łonie natury.

-Mieliśmy plan, żeby zadekować się na Zarabiu, jednak pogoda jest do bani i siedzimy tutaj – mówi uczeń jednej ze szkół średnich, który wiosnę postanowił przywitać przy kuflu piwa w pubie. Wyznaczoną przez niego drogą poszedł jednak niewielki odsetek uczniów myślenickich szkół. Jednak tego typu wybór według niektórych to tak zwana „średniawka”. -Kilku naszych znajomych pojechało do Krakowa. Będą się włóczyć po Galerii Krakowskiej i tym sposobem wsiadając w autobus w Myślenicach wysiądą na dworcu w Kraku, potem przejdą do centrum (handlowego, przyp. redakcji) i nawet nie zdążą zmoknąć – plan nieobecnych zdradza Monika.

Poza tzw. wyjściem w plener, czy pobycie w pubie uczniowie zostają w domach, a najczęściej jednak jak w każdy inny dzień, zwyczajnie wybierają szkołę. Sposoby na utrzymanie wysokiej frekwencji są różne. Większość placówek tak jak Zespół Szkół im. Andrzeja Średniawskiego w Myślenicach postanowiło zorganizować luźne zajęcia. –U nas lekcje odbywały się w dwóch wymiarach. Uczniowie klas maturalnych brali udział w zajęciach językowych, natomiast młodszym zorganizowaliśmy wycieczki turystyczno-rekreacyjne – mówi wicedyrektor Leszek Hanusiak. Decyzja kadry kierowniczej zapewniła szkole im. A. Średniawskiego frekwencję na poziomie 90 procent. To całkiem przyzwoity wynik, który nie odbiega znacznie od tego uzyskiwanego w dni powszednie.

Podobnie było w Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Myślenicach, gdzie frekwencja okazała się zaledwie nieco niższa niż ta, jaką odnotowuje się na co dzień. -Nie staraliśmy się specjalnie nakłaniać uczniów do pozostania w szkole. W auli odbywały się różne konkursy, a lekcje przebiegały normalnie. Poza tym zawsze znajdzie się odsetek takich uczniów, którzy w tym dniu postanowią nie przyjść na zajęcia – stwierdza Roman Pitak, wicedyrektor LO w Myślenicach.

-Nasz nauczyciel historii nawet nie zastanawiał się nad tym, że w środę jest pierwszy dzień wiosny i zapowiedział nam sprawdzian – żali się uczennica pierwszej klasy LO. I jak tu nie przyjść skoro potem można mieć same zaległości i więcej problemów niż to wszystko warte – dodaje po chwili.

Przypisywanie uczniom braku odpowiedzialności i krótkowzroczności w większości przypadków mija się z prawdą. I choć jak mówi Roman Pitak: - zawsze znajdzie się odsetek uczniów, którzy w tym dniu postanowią nie przyjść na zajęcia, to sami zainteresowani coraz częściej patrzą na zjawisko wagarów jako na zbędne stwarzanie sobie problemów i zaległości. Są jednak tacy dla których spędzanie czasu poza szkołą to pewna forma urlopu. -Przecież nauczyciele też czasem biorą sobie wolne – tłumaczą rozmówcy z pubu.

p.jag
fot. Piotr Jagniewski

imiona uczniów zostały zmienione lub pominięte na ich wyraźne żądanie