„Non omnis moriar…”

Kultura 27 kwietnia 2021 Wydanie 16/2021
„Non omnis moriar…”
Z archiwum Gazety Myślenickiej - autor zdjęcia Józef Stanisław Błachut

„olbrzymów szukam

wśród ludzi maleńkich

wśród figur drewnianych

liśćmi spienionych

(….)

wierzę

że ich znajdę

w pochyleniu

nad światem”

Doktor Emil Biela taką deklarację złożył w wierszu z 1970 r., realizował ją z uporem przez całe swoje pracowite i twórcze życie. Mini opowiadania czy może raczej felietoniki zamieszczane na łamach „Gazety Myślenickiej” najpełniej świadczą o jego pokornym pochyleniu nad różnorodnymi aspektami naszej egzystencji. Był bowiem nie tylko poetą, ale przede wszystkim wychowawcą, uczącym małych, większych, a za sprawą właśnie wspomnianego cyklu, także i dorosłych, uważnego życia, dostrzegania problemów i trosk innych, pełnego empatii stosunku do zwierząt, docenienia zarówno ginącego rzemiosła jak i twórczości ludowej. Umiał nawet w kamieniach (czyli przyrodzie nieożywionej) zauważyć to tajemnicze „coś”, co pozwala traktować je artyście jako materiał do przyszłej instalacji, o czym najlepiej świadczy jego mini galeria przed domem. Jako nietuzinkowy nauczyciel języka polskiego, dbał o rozczytanie oraz rozpisanie uczniów, nauczenie ich właściwego korzystania ze środków masowego przekazu, a nie tyko pogoni za sensacjami i plotkami. Niestrudzenie propagował kreatywne postawy.

Sam niezwykle asertywny, samodzielnie wydreptywał swoją literacką ścieżkę, debiutując na łamach „Życia Literackiego” w 1962 r., co naprawdę nie było łatwe, bo w tym właśnie okresie był to wiodący tygodnik. Jego kolejne tomiki ukazywały się w renomowanych wydawnictwach, miały niewyobrażalny (obecnie!) nakład, który zresztą szybko się rozchodził. Myśleniczanie posiadający domowe biblioteki czuli się w obowiązku nabywać i czytać te książeczki.

Parafrazują słowa poety Kazimierza Tetmajera na temat Tatr, o poecie Emilu Bieli i Myślenicach należy napisać:

I w świeci nikt nie kochał tak

rynku z Tereską, kamieniczek,

lipki, Uklejny i kapliczek

Zmarły był w pełni świadomie i konsekwentnie piewcą tej ziemi, „która wielkim jest artystą”. Popełniamy błąd pisząc „był”, bo przecież dorobek jego został, a pamięć jeszcze długo żyć będzie, wierzymy, że przekażemy ją następnym pokoleniom, zwłaszcza, gdy jego imieniem nazwiemy służącą naszej edukacji czy kulturze inicjatywę (fundacja, konkurs?). A może zdecydujemy się na trwałe upiększenie miasta, (ideę poecie szczególnie bliską) np. bulwar czy skwer jego imienia, obsadzony ładnymi roślinami, które ufundują wdzięczni mieszkańcy, przede wszystkim wychowankowie.

Antonina Sebesta