Piękno w oku
„Jakie to szczęście, że piękno leży w oku patrzącego” - tym cytatem mogłabym podsumować najnowszą książkę Mariany Leky. Jej „Smutki wszelkiej maści” - wbrew tytułowi, ale zgodnie z zapewnieniem wydawcy - naprawdę wprawiają w „zaskakująco dobry nastrój”.
Dlaczego? Czy zebrane w książce felietony ukazują najpogodniejsze oblicze codzienności? Zabawne scenki, o których miło się czyta i rozmawia? Historyjki odrywające myśli czytelnika od jego codziennych zmagań, frustracji i trosk? Bynajmniej.
Już w pierwszym akapicie pojawia się roztrzęsiona Lori, której właściciel „jest dzisiaj zbyt nieszczęśliwy, by wyjść z nią na spacer”. Chwilę później na scenę wkracza pani Wiese, ekspertka w bezsenności, a kilkanaście stron za nią - dźwigająca swój zawód miłosny Lisa. Jest jeszcze transportowany karetką wujek Ulrich czy potrzebująca pomocy opiekunki Camille. A dalej - cała plejada postaci, podobnie jak narratorka, regularnie poznających smak smutków wszelkiego rodzaju.
Jak to możliwe, że w tym smaku można się… rozsmakować? Decydujący jest tu kunszt autorki, która i gorzkie i kwaśne doświadczenia łagodzi wiarą w ludzką dobroć i bystrością obserwacji, podgrzewa ciepłem życzliwości, posypuje autoironią i celnością języka. A na koniec - serwuje w krótkiej, kuszącej formie. To ogromna sztuka: nie powiedzieć za wiele. Ot, tyle, by wywołać uśmiech, który - tak jak uśmiech Lisy - rozjaśni „całą tę środę”. Albo czwartek.
Karolina Mucha
Mariana Leky, „Smutki wszelkiej maści”, Kraków 2023
Dostępność książki można sprawdzić w naszym katalogu online