Po sezonie - mini foto rozprawa o maksi sprawach
Kazik Staszewski śpiewał kiedyś, że Bałtyk śmierdzi ropą naftową. Zgoła odmienne refleksje przychodzą do głowy na wystawie „Po sezonie”, która od piątku 23 lutego jest otwarta w Galerii Bakałarz w Bibliotece Pedagogicznej w Myślenicach (Filia Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej w Krakowie).
Autor ekspozycji, Rafał Hechsman, członek Stowarzyszenia Myślenickiej Grupy Fotograficznej MgFoto, a i owszem w czasie dwóch październikowych dni ubiegłego roku sfotografował Bałtyk, ale nie znajdziemy chyba ani jednego szczegółu, który pozwalałby zidentyfikować ten akwen. O co innego tu chodzi niż o fascynację barwą, światłem, kompozycją czy też pięknem samej natury (a w każdym razie nie tylko o to). Rafał prezentując owoce jesiennego wypadu na północ Polski, świadomie czy też podświadomie zadaje fundamentalne pytania dotyczące naszego miejsca w świecie. Nieobecny na tych fotografiach człowiek, jest przecież w jakimś stopniu odpowiedzialny za to co na nich widzimy.
W wielu ujęciach możemy rozumieć też tytułowe „Po sezonie”. Być może „Po sezonie” jest nie tylko nadmorski kurort w październiku, ale i my jako ludzie dotarliśmy już do jakiejś granicy, za którą jest wielka niewiadoma. Może to również sposób w jaki każdy pojedynczy człowiek zaczyna patrzyć na wiele zagadnień w pewnym momencie swojego życia. Na te linie między wodą, a stałym lądem. Na pewny grunt i zagadkową niebieską toń. Na powracającą falę, która coś przynosi, a coś zabiera. Czas, który nie przeraża już swoją bezwzględnością. Przemijanie. Nie, w tych fotograficzno- malarskich kompozycjach (tym razem nie czarno-białych, co było do tej pory niemal regułą w twórczości Rafała Hechsmana) nie ma pesymizmu, melancholii ani spleenu, bo co jakiś czas autor puszcza do nas oko i zaczyna nucić „Always looking the bright side off life”. Przede wszystkim zaś daje bardzo duże pole do własnych przemyśleń, interpretacji, pytań, rozmów, dywagacji. I robi to wszystko nie stosując jakichś fotograficznych tricków i komputerowych udziwnień. Czego chcieć więcej od sztuki?