Poezja z tajemnicą
Bogdan Stangrodzki mówi bardzo cicho, ale to taki typ mówcy, który nie musi krzyczeć ani walić pięścią w stół, bo im ciszej mówi, tym uważniej nadstawiasz uszu. Mówi ciekawie i równie ciekawie pisze.
Poeta, lekarz, psychiatra, urodzony w 1948 roku, zamieszkały w Stalowej Woli, autor kilkunastu tomików, w tym tego ostatniego, który był tematem spotkania autorskiego w Muzeum Niepodległości w ubiegły czwartek. „Odnaleźć siebie” to przesłanie, które autor stawia nie tylko utworom zgromadzonym w najnowszym wydawnictwie, ale i poezji jako takiej.
Ta poezja ma być jakby powiedział James Joyce „buntem przeciw sztuczności i w pewnym sensie, buntem przeciw rzeczywistości”. Ma być jak „choroba niektórych ludzi podobnie jak perła jest cierpieniem ostrygi”, że posłużymy się cytatem z Heinricha Heinego. Ma być nieufnością, krytycyzmem oraz demaskatorstwem i być nim aż do chwili, gdy zniknie z ziemi ostatnie kłamstwo, ostatnia demagogia i ostatni akt przemocy jak to pięknie ujął Stanisław Barańczak.
Debiutujący w 1992 roku na łamach tygodnika „Sztafeta” Bogdan Stangrodzki w swojej twórczości nawiązuje zresztą do estetki poezji Barańczaka, ale również Adama Zagajewskiego czy Ewy Lipskiej - poetów bliskich mu pokoleniowo i stylistycznie. „Odnaleźć siebie” to poezja pisana dla siebie i o sobie, ale również forma autoterapii po śmierci żony. Tę stratę Bogdan Stangrodzki próbuje niejako przepracować czy może się z nią oswoić. Gdzieś w głębi czai się pytanie o to, co jest po drugiej stronie i dlaczego odpowiedź na tę kwestię Stwórca przed nami tak sprytnie ukrywa. To na pewno nie jest poezja dla każdego, bo Bogdan Stangrodzki nie pisze pod kątem aplauzu odbiorców zachwyconych rytmem, przenośnią, metaforą czy melodyjną grą słów, wszelako przeczytać powinien każdy, kto chce wierszy z jakąś tajemnicą i głębią, do której można wracać po raz drugi, trzeci i kolejny i odkrywać ją na nowo. Wieczór autorski prowadziła Bogusława Górka ze Stowarzyszenia Literackiego „Tilia”, którego członkiem od niedawna jest Bogdan Stangrodzki.