Porozmawiajmy o filozofii Teoria poznania
Kontynuuję cykl felietonów, w których próbuję Czytelnikom przybliżyć odrobinkę filozofię. Oczywiście przypomina to trochę próbę przelania oceanu metodą czerpania wody małą łyżeczką, ale uważam, że lepiej dowiedzieć się malutko – niż nie dowiedzieć się nic.
Dzisiaj przyszła kolej na teorię poznania. Dla tych, którzy lubią mądrze brzmiące nazwy, dodam, że ten dział filozofii nazywa się epistemologią, ale ja wolę polskie określenie „teoria poznania”, chociaż podobno z tej nazwy cieszą się głównie Poznaniacy.
Jak zwykle zacznę od przywołania pionierów tego działu filozofii, to znaczy od filozofów greckich.
Pierwszy Heraklit postawił pytanie, czy posługując się naszymi zmysłami (a obecnie także całą aparaturą naukową) oraz rozumem możemy dotrzeć do prawdy o świecie. Krytycznie na to pytanie odpowiedział Zenon z Elei, a także Demokryt, podkreślający subiektywny charakter poznania zmysłowego. Wypowiadali się na ten temat wszyscy najwięksi, Sokrates i Arystoteles, ale najciekawszą opinię przedstawił Platon. Porównał on rolę badaczy rzeczywistości do sytuacji ludzi siedzących w ciemnej jaskini. Na zewnątrz jaskimi toczy się jakaś akcja, coś się wydarza, coś się zmienia – ale ludzie w jaskini mogą tylko obserwować cienie na jej ścianach, które pozwalają na wnioskowanie o tym, co na zewnątrz – ale niedoskonałe.
W średniowieczu kierunek myślenia na temat poznania wyznaczyły w dużej mierze pisma św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu. Pierwszy twierdził, że prawda to światło Boże, a drugi pisał, że prawda to zgodność umysłu i rzeczy.
W czasach nowożytnych o tym, co i jak można poznać zmysłami i rozumem wypowiadali się Franciszek Bacon, Blaise Pascal, Gottfried Leibnitz, Dawid Hume i wielu innych. Najbardziej znanym wkładem do teorii poznania była myśl Kartezjusza: „Myślę, więc jestem”. To stwierdzenie często jest cytowane, chociaż warto sprawdzić w Internecie, jakie ta myśl miała dokładne znaczenie i jaki wywarła wpływ na innych filozofów.
Pogłębioną opinię na temat związków między dającymi się obserwować i badać elementami rzeczywistości a sądami rozumowymi budowanymi na tej podstawie dał w XVIII wieku Immanuel Kant. Zagadnienia rozważane przez Kanta można zawrzeć w dualizmie: zjawiska (obserwowanego empirycznie) oraz – jak to nazywał – rzeczą samą w sobie. Idee Kanta były na tyle głębokie i atrakcyjnie dla innych badaczy, że w XIX wielu powstał cały nurt filozoficzny, który został nazwany Neokantyzmem. W ramach tego nurtu wyodrębniły się szkoły: Marburska, Badeńska oraz Jakoba Friedricha Friesa.
Współczesność naznaczona była próbami odłączenia rozważań filozoficznych na temat teorii poznania od wszystkich nauk szczegółowych, w szczególności empirycznych. Głównym przedstawicielem tego podejścia był Edmund Husserl, a jego ideę stworzenia czystej epistemologii rozwinął mocno polski filozof Roman Ingarden. Ale rozwinął się także tak zwany konwencjonalizm. Przedstawiciele tego nurtu, między innymi Henri Poincaré, Pierre Duhem i Kazimierz Ajdukiewicz, uznali, że dla zbudowania sensownego modelu poznawalnej rzeczywistości – trzeba przyjąć wiele konwencji, czyli mówiąc skrótowo – co do wielu zagadnień po prostu się umówić.
Podsumowując to (bardzo skrótowe i bardzo powierzchowne) opowiadanie o próbach filozoficznego zrozumienia, czym jest proces poznawczy i na ile pozwala on zgłębić naturę rzeczywistości muszę stwierdzić, że doceniam te wszystkie głębokie przemyślenia, ale jako inżynier wolę wierzyć, że to co mogę zmierzyć, zważyć i zbadać jest tym, co istnieje. A natura tego istnienia mniej mnie interesuje.