Praca i studia - wyzysk czy szansa?

Praca i studia - wyzysk czy szansa?

Mówiąc o pracy dla uczących się można wyróżnić trzy główne kategorie: praca wakacyjna, praca dodatkowa podczas studiów oraz praca w zawodzie. 12 % studentów w Polsce łączy naukę i pracę. Jest to daleko od europejskiej średniej (23%), co zastanawia, biorąc pod uwagę, że ogłoszeń z dopiskiem: wymagany status studenta, nie brakuje. Należy zastanowić się czy taka statystyka oznacza, że młodym nie chce się dorabiać, czy może problem leży u pracodawców. Stąd pytanie czy to szansa, którą studenci przepuszczają, czy może wyzysk, którego unikają?

- Jest wyzysk, bo nie płacą należycie. Nie czują, że zasługujemy na pełną płacę, a jednocześnie studenci sami łapią się czego mogą, biorą najtańszą robotę i robią najwięcej godzin, za najmniejszą stawkę. Niewiele, ale ciut lepiej mają na studiach zaocznych, bo mogą dorwać w miarę normalną fuchę i zarobić w porządku, w przeciwieństwie do studiów dziennych czy prac wakacyjnych, gdzie te pieniądze są marne – mówi Szymon Weiss, student logistyki. Jest to problem, z którym studenci stale się zmagają. Wielu pracodawców chce zatrudniać uczących się ze względu na fakt, że mniej ich to kosztuje, ale nie jest to równoznaczne z tym, że jest łatwo znaleźć pracę na studiach, z czego zdają sobie sprawę zarówno studenci i pracodawcy. Ten stan rzeczy, buduje przeświadczenie, że student zgodzi się nawet na najniższe warunki, bo nie znajdzie nic innego. Często jest to jednak prawdą i młodzi rzeczywiście zatrudniają się za bardzo niskie wynagrodzenie, wykonując obowiązki, które daleko wykraczają poza zakres określony w umowie. Czy jednak nie ma żadnych miejsc pracy, które oferowałyby młodzieży coś lepszego?

Na to pytanie odpowiada nam Jakub Ciężkowski, student turystyki: - Sieciówki są idealne dla studentów. Tam warunki są odgórnie narzucone i nie ma miejsca na oszustwo, stawka jest taka jaka powinna być na umowie zlecenie. Do tego grafik dostosowany do planu zajęć oraz różne ciekawe dodatki. Jeśli idziesz do prywatnego przedsiębiorcy np. restauracji czy sklepu jest wyzysk, potrafią płacić 15 zł za godzinę, oczekiwać 100% dyspozycyjności mimo, że jest umowa zlecenie oraz zarzucają cię masą obowiązków, bo nie traktują cię jako pełnoprawnego pracownika, a jako tanią siłę roboczą.

Nie jest to odosobniona opinia. Podobne obserwacje ma Maciej Utylski, student logistyki: - Wyzysk jest na pewno, zwłaszcza kręcenie na umowach i wynagrodzeniu, ale to typowo u prywaciarzy.

Kolejni zapytani, podzielali to zdanie, a moi rówieśnicy, którzy są zadowoleni z pracy, pracują właśnie w różnego typu sieciówkach. W tego typu firmach i zakładach są narzucone takie same normy i standardy dla każdego oddziału, z tego powodu o wiele ciężej byłoby oszukiwać w jakikolwiek sposób. Jest to dobra informacja, ale niestety liczba ofert z sieciówek nie zadowala. Powodem jest prosty fakt, że studenci znalazłszy stanowisko w sieciówce, chcą się go trzymać.

Istnieje grupa osób, które postanawiają zmagać się z poszukiwaniami zarobku w okresie wakacyjnym, wolnym od nauki, jednak jak możemy się dowiedzieć, nie jest to wcale łatwiejsze.

- Często, gdy kończy się sesja, to już wszystko co sezonowe jest obstawione, nikt już nie chce cię zatrudniać na miesiąc czy dwa. Jeżeli jednak uda ci się coś znaleźć, to powstają inne problemy, bo przecież skoro jesteś tu tylko na dwa miesiące, to zapomnij o wolnym czy o wakacjach. Sezonówki mają to do siebie, że są oblegane nie tylko przez studentów, ale też przez uczniów szkół średnich, więc jeżeli coś nie podpasuje pracodawcy, to wymieniają cię na nową osobę. Pracowałam w sezonowym barze letnim, gdzie rotacja zatrudnionych była olbrzymia. No i jak przy każdej pracy, która dotyczy uczących się, można też raczej zapomnieć o uczciwym wynagrodzeniu. Mimo wszystko to zawsze są jakieś pieniądze, więc to już każdy sam musi zdecydować czy ma siłę się z tym męczyć i zarobić czy woli sobie odpuścić. Ja wcześniej próbowałam właśnie działać na sezon, ale odpuściłam i znalazłam coś bardziej stałego – mówi Ania Kiszka, studentka oceanografii.

Niektórzy już na studiach próbują swoich sił w zawodzie, którego się uczą. Natomiast podobnie jak w poprzednich przykładach nie jest to takie proste.

- Moim zdaniem jest bardzo ciężko o pracę w dziedzinie, w jakiej się uczymy. Jako studenci konkretnego kierunku chcemy zacząć coś działać w zawodzie, ale pracodawcy nie chcą przyjmować bez żadnego doświadczenia i jest to przygnębiające, bo gdzieś trzeba zacząć, ale nie ma gdzie, dlatego tak wiele osób po ukończeniu studiów trafia do magazynu albo żabki – mówi Zuzanna Marciniak, studentka dziennikarstwa.

W teorii istnieją oferty, które nie wymagają doświadczenia, w praktyce jednak, gdy zgłosi się ktoś z doświadczeniem na dane stanowisko to prawdopodobnie on otrzyma stanowisko. Jednak, jak wszędzie istnieje światełko w tunelu, o którym mówi Patrycja Mitura, studentka bibliotekoznawstwa: - To prawda, że bardzo trudno jest znaleźć pracę w swoim kierunku, ale mnie i moim znajomym udało się dzięki praktykom. Nierzadko, gdy gdzieś odbędzie się praktyki potem można zostać na staż, a potem zostać zatrudnionym i zdobyć pierwsze doświadczenie do CV.

Wiele wysiłku, determinacji i cierpliwości wymaga od młodych znalezienie pracy, czy to dodatkowej, na wakacje czy w zawodzie, ale nie jest to niemożliwe. Sieciówki wyciągają rękę w stronę uczących się i choć wymaga czasu, aby załapać się na taką pozycję, to warto spróbować, a może z czasem i prywatni przedsiębiorcy zaczną dbać o pracowników. Natomiast praktyki, które każdy student musi odbyć mogą się przeistoczyć się w płatną pracę, więc warto wychodzić z inicjatywą.

Aneta Muniak