Przywódca ONR bez munduru
Sąd Rejonowy w Myślenicach nakazał Wojciechowi M., oddanie stroju w którym 30 czerwca przewodniczył manifestacji Obozu Narodowo -Radykalnego w Myślenicach
Wojciech M. jest oskarżony o zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia i używanie umundurowania nieistniejącej organizacji. W wyniku rozprawy, która odbyła się 28 listopada sąd postanowił dopuścić opinię biegłego z zakresu militariów. Jego zadaniem będzie wydanie opinii, czy strój noszony przez Wojciecha M. podczas manifestacji stanowi mundur zdelegalizowanego w 1934 roku ONR-u. Na oddanie stroju do depozytu obwiniony ma 7 dni.
– Miałem na sobie buty typu wojskowego, spodnie czarne typu wojskowego, koszulę beżową, czarny krawat, a na lewym przedramieniu zieloną opaskę z Falangą - biały zarys ręki z mieczem – wyliczał elementy swojego ubioru.
- Strój, który miałem na sobie w żaden sposób nie jest podobny do stroju zdelegalizowanego ONR – bronił się.
Na prośbę sądu opisał także części składowe munduru przedwojennego ONR-u. – Składał się z popielatych koszul z koalicyjką, ciemnych spodni – zazwyczaj czarnych i zielonej opaski z białą Falangą. Zeznał także, że nie wie czy w skład munduru wchodził krawat.
Wszelkie wątpliwości ma rozwiać biegły powołany przez sąd. W związku z tym kolejny termin rozprawy został wyznaczony na pierwszą połowę stycznia.
Poza salą rozpraw Wojciech M. zapewnił, że podporządkuje się postanowieniom sądu i odda strój. Zapowiedział także, że decyzja sądu nie wpłynie na obecność ONR podczas kolejnej rocznicy „najazdu na Myślenice”. – No chyba, że dostanę zakaz organizowania manifestacji, ale wtedy zabraknie tylko mnie – mówił.
Wniosek myślenickiej policji o ukaranie Wojciecha M. dotyczy nie tylko kwestii umundurowania, ale także przewodniczenia nielegalnej demonstracji. Obwiniony nie przyznał się do winy. Zgodził się z tym, że został telefonicznie powiadomiony przez pracownicę urzędu o zakazie wydanym przez burmistrza, jak i do tego, że decyzję tę przed rozpoczęciem manifestacji pokazała mu policja. Tłumaczył się tym, że według niego nie było to formalne zawiadomienie, a urzędowe pismo z zakazem otrzymał dopiero 3 lipca (zostało wysłane 29 czerwca, a manifestacja zaplanowana była na 30 czerwca – przyp. red.).
W tej sprawie przesłuchiwani byli świadkowie oraz policjant odpowiedzialny za zabezpieczenie imprez masowych. Zeznał, że informował manifestantów o tym, że demonstracja jest nielegalna oraz to, że jej uczestnicy deklarowali zamiar podzielenia się na grupy liczące mniej niż 15 osób tak, aby nie można było powiedzieć, że stanowią zgromadzenie.
Według policji w czerwcowej manifestacji wzięło udział około 50-60 osób z całej Polski. Podczas uczczenia 71. rocznicy „najazdu na Myślenice” dokonanego przez Adama Doboszyńskiego w 1936 roku uczestnicy zgromadzenia przeszli od dworca PKS ulicą Słoneczną, Kazimierza Wielkiego, Reja, wzdłuż rynku i zatrzymali się przy figurze św. Floriana. Tam został przeczytany życiorys Doboszyńskiego, rozdane ulotki i odśpiewana m.in. „Rota” zakończona wersem „Nie będzie Żyd pluł nam w twarz”. Podczas manifestacji jej uczestnicy wykrzykiwali m.in. hasła „Tu jest Polska, nie Izrael!” „Nasze ulice, nasze kamienice” i „Polska dla Polaków!”.
Obwiniony kategorycznie zaprzeczył, żeby podczas manifestacji wykrzykiwano hasła antyżydowskie. Postępowanie w sprawie propagowania treści faszystowskich podczas marszu ONR prowadzi myślenicka prokuratura.