Tragedia na osiedlu
W nocy z piątku na sobotę (29/30 czerwca) na drugim piętrze bloku nr 21 na Osiedlu Tysiąclecia wybuchł tragiczny w skutkach pożar, który pochłonął jedną ofiarę – 26 letniego mężczyznę.
Natychmiast na miejscu pojawiły się jednostki straży pożarnej, które przystąpiły do gaszenia ognia. Akcją ratunkową kierował Dowódca Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Myślenicach st. kpt. Paweł Paryła, który przekazał nam informacje na temat tego dramatycznego wydarzenia:
-Pożar wybuchł około 2.30, w wyniku którego całe mieszkanie prawie natychmiast doszczętnie spłonęło. Wyłożone boazerią i nasycone lakierami ściany potęgowały przemieszczanie się płomieni przy bardzo wysokiej temperaturze i trującym dymie. Przy pomocy podnośnika hydraulicznego z balkonu płonącego mieszkania strażacy ewakuowali dwie osoby, które udało się uratować: ojca ofiary i sąsiada, który próbował go ratować przedostając się z balkonu swojego mieszkania. Mimo błyskawicznej akcji pożar był rozwinięty do tego stopnia, że wychodził wszystkimi oknami i sięgał wyższych pięter opalając najbliżej położone okna . Drzwi sąsiednich mieszkań zostały prawie doszczętnie zwęglone.
Jednostki gaśnicze miały olbrzymie kłopoty z dostaniem się pod blok. Trzeba było błyskawicznie wyciąć pięć drzew i ręcznie przy pomocy mieszkańców usuwać blokujące przejazd samochody. Po lokalizacji pożaru stwierdzono, że wybuchł on prawdopodobnie w kuchni, bowiem to pomieszczenie było najbardziej wypalone. W pokoju obok leżał młody mężczyzna, nie dający jakichkolwiek oznak życia, a lekarz stwierdził zgon. Było to prawdopodobnie zaczadzenie się tlenkiem węgla, zanim ogień wszedł do pokoju.
Strażacy wyrzucili na zewnątrz popalone elementy, a następnie przystąpiono do sprzątania miejsca pożaru. Do jego ugaszenia podano trzy prądy gaśnicze wody w tym dwa do płonącego mieszkania, a jeden w obronie sąsiednich mieszkań.
Pożar gasiło dziewięć zastępów straży pożarnej: pięć Państwowej Straży Pożarnej, a cztery ochotnicze: OSP Dolne i Górne Przedmiescie, Śródmieście i Bysina.
Na miejsce pożaru zaraz przybył Zbigniew Lijewski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Zorza: - Po godzinie 2 w nocy otrzymałem telefon od mieszkańca osiedla o pożarze w bloku 21. Po moim przyjeździe strażacy już prowadzili akcję ratunkową i gaśniczą, która zakończyła się o 6 rano. Na tę godzinę ściągnąłem natychmiast służby techniczne spółdzielni celem dokonania przeglądu instalacji wodno kanalizacyjnej i elektrycznej. Instalacja gazowa na szczęście została wyłączona przez pracownika spółdzielni Stanisława Fornalika, który mieszka klatkę obok. Od rana sprzątaczki prowadziły prace porządkowe w klatce schodowej i obok budynku, a elektrycy przeprowadzili niezbędne naprawy instalacji elektrycznej. Powiadomiono
e-mailem ubezpieczyciela o zaistniałym zdarzeniu. Według mojej oceny budynek będzie wymagał ekspertyzy budowlanej i drobiazgowych przeglądów. Osobnym, bardzo ważnym problemem jest konieczność wpajania mieszkańcom potrzeby udrażniania dróg dojazdowych do budynków dla służb ratunkowych i straży pożarnej. Mieszkańcy muszą zrozumieć, że drzewa, które spółdzielnia wycina stanowią blokadę dróg pożarowych i robimy to na wyraźnie żądanie komendy straży pożarnej.
Do tego problemu wrócimy wkrótce na łamach gazety.
Stanisław Cichoń