Wiola walczy z chorobą, a na pomoc jej spieszą bliscy, znajomi i nieznajomi

Wiola walczy z chorobą, a na pomoc jej spieszą bliscy, znajomi i nieznajomi

Tegoroczni maturzyści odliczają czas do studniówki, a potem do matury. 18-letnia Wioletta Gil z Kasinki Małej, uczennica I Liceum Ogólnokształcącego w Myślenicach, też jeszcze do niedawna była przekonana, że egzamin dojrzałości i przygotowania do niego będą największymi wyzwaniami, z jakimi przyjdzie jej się mierzyć w tym roku. Okazało się inaczej, we wrześniu usłyszała bowiem diagnozę: guz prawej półkuli mózgu.

Choroba zaatakowała niespodziewanie i to w momencie, kiedy dopiero co weszła w dorosłe życie. - Moje życie było w ostatnim czasie piękne, bardzo aktywne i beztroskie, pełne nowych „zajawek”, pasji, w otoczeniu kochającej rodziny, przyjaciół i znajomych... I to wszystko próbuje mi odebrać glejak, który podstępnie i nieoczekiwanie wdarł się do mojej głowy! - pisze Wiola opisując swoją historię na Siepomaga.

We wrześniu ni z tego, ni z owego dostała ataku padaczki. Trafiła do szpitala. Lekarze szybko postawili diagnozę: guz prawej półkuli mózgu - astrocytoma G2.

Priorytetem w jednej chwili stała się walka z nim, choć dziewczyna nie traci wiary i nadziei w to, że w maju podejdzie do matury i będzie mogła realizować swoje plany. I że wróci do swoich pasji. Jedną z nich jest wolontariat.

- Nie wyobrażałam sobie też mojej podróży przez życie bez czynnego brania udziału w wolontariacie. Działałam jako wolontariuszka, odwiedzając szpitale i dzieci na onkologii, pomagając im znieść trud pobytu w szpitalu... Trud, którego doświadczam teraz osobiście jako osoba, która sama zmaga się z chorobą nowotworową – pisze Wiola.

Dziewczyna kocha też muzykę i grę na instrumentach. Jest samoukiem, który potrafi ze słuchu grać na gitarze, wiolonczeli, akordeonie, keyboardzie… Robi to tak dobrze, że od lat gra w scholi „Jedność”, a także uczy gry na gitarze dzieci i młodzież.

Choroba zmusiła ją do przerwania tego, bo na jej skutek Wiola cierpi na niedowład lewej strony ciała, a w szczególności ręki.

Kiedy o tym mówi słowa więzną jej w gardle. To wzruszenie tylko potwierdza jak ważne miejsce w jej życiu zajmuje muzyka i jak bardzo brakuje jej grania. Zwłaszcza, że w jej domu muzyka zajmuje ważne miejsce i przy okazji świąt czy innych rodzinnych uroczystości, jak mówi Wiola, zawsze „instrumenty idą w ruch”. Jej na razie pozostaje co najwyżej gra na keyboardzie i to jedną ręką.

Dziewczyna ma nadzieję, że kiedy pokona już najgroźniejsze przeciwnika – glejaka, pojedzie na turnus rehabilitacyjny i dzięki ćwiczeniom uda się jej odzyskać sprawność i znów weźmie do ręki ukochaną gitarę.

Właśnie m.in. ten cel mają być przeznaczone pieniądze ze zbiórki (www.siepomaga.pl/wioletta-gil)

Na razie jednak czeka ją kolejna operacja guza. Przeszła już trzy. - Biopsja na szczęście wykazała, że guz nie jest złośliwy, ale i tak po operacji czekają mnie jeszcze najprawdopodobniej radioterapia i protonoterapia. Mam nadzieję, że obędzie się bez chemioterapii. Wiem, że w Niemczech dostępna jest immunoterapia i jeśli będzie to możliwe chciałabym z niej skorzystać – mówi Wioletta.

Chciałaby znów móc grać. Znów akompaniować swojej scholi, bo na razie może jedynie śpiewać. Chciałaby znów uczyć gry. Znów chodzić do szkoły, a nie uczyć się zdalnie, jak teraz. Chciałaby w maju podejść do matury razem z całą swoją klasą. Chciałaby zacząć studia pedagogiczne albo pielęgniarskie. Ma plany, marzenia i wiarę w to, że uda się je zrealizować.

- Może to dziwnie zabrzmi, ale w pewnym sensie nigdy nie czułam się tak… dobrze jak teraz. Bo zawsze chciałam umieć żyć „tu i teraz”, cieszyć się każdym dniem i doceniać wszystko co mam, a chyba nie do końca potrafiłam. Kiedy wszystko było w porządku, nie myślałam jak to dobrze mieć sprawne obie ręce. Dopiero kiedy coś się straci, potrafi się to naprawdę docenić. Ja już potrafię. I wierzę, że skoro Bóg tak mną pokierował, to mnie z tego wyciągnie. Z pomocą wszystkich tych, którym chcę już teraz bardzo podziękować za każdy gest w moją stronę: za wsparcie zbiórki i za każde udostępnienie linka o zbiórce - mówi.

Mama Wioli mówi o nich „armia aniołów” i jest im niemniej wdzięczna za pomoc Wioli i każdy przejaw życzliwości. - Wierzę, że dobro wraca, że to, co zrobiło się dobrego dla innych wraca ze zdwojoną siłą, a wiem, że Wiola zawsze była bardzo uczynna. Tego ją i wszystkie swoje dzieci zawsze uczyłam: warto być dobrym, pomagać innym – mówi. - Jej rodzeństwo też „odrobiło” tę lekcję. Nie poradziłabym sobie bez wsparcia chociażby najstarszej córki, kiedy Wiola była tak długo w szpitalu i kiedy prosiła „mamo, zostań jeszcze”. Choć dorosła, była najmłodsza w szpitalnej sali. Jako matce było mi bardzo trudno pogodzić się z tym i z diagnozą, ale powtarzałam sobie, że nie mogę się poddać. „Nie tego uczyłaś swoje dzieci” - mówiłam sama do siebie.

Pomóc Wioli można nie tylko poprzez udział w zbiórce prowadzonej na Siepomaga (www.siepomaga.pl/wioletta-gil), ale również biorąc udział w licytacjach na grupie, która działa na Facebooku pod nazwą „Pomoc dla Wioli Gil – Walka z guzem mózgu”.