Za każdym z przedmiotów kryje się historia człowieka

Za każdym z przedmiotów kryje się historia człowieka

W minionym tygodniu, 14 czerwca obchodzony był Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Data to nieprzypadkowa, bo właśnie 14 czerwca minęła 84 rocznica pierwszego transportu Polaków do KL Auschwitz. Zaledwie dwa dni wcześniej w Myślenicach otwarta została wystawa zatytułowana „Stolen memory”.

„Stolen memory” („Skradziona pamięć”) to także nazwa kampanii realizowanej przez Arolsen Archives Międzynarodowe Centrum Badań Prześladowań Nazistowskich. Jej celem jest zwrot pamiątek po ofiarach nazistowskich obozów, tym, dla których mogą okazać się jedynym śladem po bliskich.

Na wystawie można przeczytać historie zarówno osób „poszukiwanych”, jak i już „odnalezionych”. Przy każdej historii jest przedmiot, który dana osoba miała przy sobie w chwili, kiedy trafiła do obozu, bowiem naziści odebrawszy je pakowali je w koperty i dokładnie opisywali, a jeśli więzień trafiał do innego obozu, jego depozyt był wysyłany za nim. Dzielą się one na te, które już trafiły w ręce potomków ich właścicieli (lub samych właścicieli, jeśli ci przeżyli), i te, które dopiero czekają na to, aż ci się po nie zgłoszą.

O tym jak te depozyty przetrwały do naszych czasów opowiedziała koordynatorka kampanii Ewelina Karpińska-Morek. Otóż, jak mówiła, kiedy wojna dobiegała końca, a Niemcy wiedzieli już, że ją przegrają, ukryli je, ale alianci kryjówkę odkryli, a jej zawartość przekazali instytucjom, które miały za zadanie odnaleźć właścicieli tych zabranych rzeczy. Jedna z tych instytucji to Arolsen Archives. Poszukiwania trwają już od końca lat 40-tych minionego wieku, ale dopiero takie zdobycze techniki, jak możliwość digitalizacji materiałów i media społecznościowe, znacząco je ułatwiły.

Od 2016 roku działania te prowadzone są na szerszą skalę i pozwoliły już na odnalezienie 300 polskich rodzin i zwrócenie im pamiątek. Nadal jednak 600 jest poszukiwanych i to tylko z Polski.

Opisy na wystawie są w języku polskim, angielskim, ale również ukraińskim, jako że organizatorzy liczą na to, że również Ukraińcy, którzy obecnie mieszkają w Polsce zainteresują się nią. W zbiorach Arolsen Archives Międzynarodowe Centrum Badań Prześladowań Nazistowskich najwięcej jest depozytów należących do Polaków, ale są również takie, które zawierają rzeczy przedstawicieli wielu innych narodowości.

Dzięki tej kampanii pewna holenderska rodzina kilka lat temu otrzymała list pożegnalny od ojca – bojownika ruchu oporu, który ten napisał, gdy dowiedział się o planowanym transporcie do obozu koncentracyjnego. Z kolei wnuczka pewnego Polaka otrzymała zegarek i spinki do mankietów swojego dziadka, a córka Polki, która w czasie Powstania Warszawskiego trafiła do obozu, ma dziś w posiadaniu należące do matki zegarek, bransoletkę i broszki. Skanując kod QR na wystawie można wysłuchać rozmów z nimi.

Oprócz tych historii setki innych można przeczytać na stronie internetowej kampanii #stolenmemory.

Ewelina Karpińska-Morek podczas otwarcia wystawy w Myślenicach zachęcała do tego, aby właśnie poprzez stronę internetową zajrzeć do archiwum Arolsen Archives i sprawdzić czy przypadkiem nie ma tam informacji na temat naszych krewnych, także tych o których być może nie wiemy.

- Warto to sprawdzić, bo być może są nieodkryte historie, które należałoby odkryć, poznać i wyłowić z otchłani historii – mówiła.

Bo w kampanii nie chodzi tylko o rzeczy, ale o odtworzenie losu człowieka, przypomnienie go, przywrócenie pamięci o nim.

Do tego, aby zainteresować się wystawą zachęcała także Sandra Heiskanen, wicekonsul Niemiec w Krakowie mówiąc, że jest to projekt służący zachowaniu żywej pamięci i przekazywania jej przyszłym pokoleniom.

- Skala ofiar II wojny światowej jest niewyobrażalna i niezrozumiała dla przeciętnego człowieka. Często myślmy o niej w wymiarze masowym, natomiast ta wystawa pokazuje, że w tej historii ważna jest pewna indywidualność ofiar, ich intymność. Ta intymność jest reprezentowana przez poszczególne przedmioty osobiste – mówił dr Łukasz Malinowski, dyrektor Muzeum Niepodległości na zaproszenie którego wystawa trafiła do Myślenic.

Wystawa czynna jest codziennie od godz. 8 do 20 do 2 lipca br. Mieści się w kontenerze stojącym na myślenickim Rynku.