Chcemy grać o coś więcej, niż tylko o utrzymanie
Lipiec za pasem, a początek sezonu coraz bliżej. Sprawdziliśmy jak do rozgrywek przygotowuje się Orzeł Myślenice, który w poniedziałek 20 lipca rozpoczął treningi, a już 15 sierpnia oficjalnie zainauguruje sezon meczem z Rabą Dobczyce
W drużynie nastąpiło parę zmian, te najważniejsze zaszły na ławce trenerskiej, gdzie od tego sezonu zasiądą Kamil Ostrowski i Dawid Suder, którzy podejmą się wyzywania poprowadzenia seniorów w gr. III krakowskiej ligi okręgowej. Co nowego w zespole, który nieco ponad miesiąc temu rzutem na taśmę zapewnił sobie byt w rozgrywkach i jakie ma cele na nadchodzący sezon?
O to i o wiele innych spraw zapytaliśmy Kamila Ostrowskiego - świeżo upieczonego trenera Orła Myślenice.
Jak nastroje po poprzednim sezonie?
Nie da się ukryć, że odczuliśmy wielką ulgę. Do końca walczyliśmy o utrzymanie i właśnie w ostatnim spotkaniu ligowym [3-1 z Rokitą Kornatka - przyp.red.] zwyciężyliśmy i udało się pozostać w lidze. II runda sezonu to była wielka mobilizacja w klubie, chcieliśmy zostać na tym szczeblu rozgrywek i ostatecznie okazaliśmy się skuteczni.
Oficjalnie potwierdzono, że wraz z Dawidem Sudrem poprowadzi Pan od tego sezonu seniorów Orła Myślenice? Jaka była Pana reakcja?
Praktycznie do końca myślano, że to Paweł Karaś pozostanie trenerem i będzie prowadził seniorów w nadchodzącym sezonie. Dość nieoczekiwanie dostałem tę propozycję. Dość długo już jestem w Orle, szkoliłem drużyny młodzieżowe, więc działacze podjęli taką a nie inną decyzję i postawili na mnie i Dawida. Okres przygotowawczy już ruszył, więc ciężko byłoby kogoś znaleźć. Z jednej strony zaskoczenie, choć gdy dowiedziałem się, że Paweł już nie wróci na ławkę trenerską seniorów, to brałem pod uwagę, że to ja mogę przejąć drużynę.
Jakie zmiany kadrowe zaszły lub szykują się w składzie Orła?
W Orle ciężko o zmiany z zewnątrz, jeśli chodzi o np. transfery. Klub nie oferuje wynagrodzenia za grę. Jak już ma się coś zmieniać, to polega to na wprowadzaniu do zespołu wychowanków, co klub od lat praktykuje. Jeśli patrzeć na obecną sytuację, to bilans roszad w składzie jest ujemny. Czterech młodzieżowców (Mateusz Bies, Artur Kraus, Mateusz Parszywka, Patryk Jamrozik), którzy regularnie grali w poprzednim sezonie, odchodzi z klubu. To jest duża strata, biorąc pod uwagę też fakt, że według przepisów na boisku musi przebywać co najmniej dwóch młodzieżowców. Ze starszych zawodników wszyscy zadeklarowali się, że zostają. Może się uda i jacyś gracze przyjdą do nas z innych klubów, ale na dziś nie jest to pewne.
Za wami pierwszy trening. Jak przebiegał i jakie są pierwsze wnioski i spostrzeżenia?
Zawodnicy są niezwykle pozytywnie nastawieni do gry, czy również do mojej osoby i Dawida Sudra jako trenerów. Trening był ciężki, pracowaliśmy nad wytrzymałością i siłą ogólną. Wszyscy sumiennie podeszli do sprawy. Zobaczymy co będzie dalej, początek sezonu to zawsze nowe nadzieje, dopiero kolejne mecze wszystko weryfikują.
Jest Pan, podobnie jak Orzeł od lat, zwolennikiem filozofii piłkarskiej polegającej na wprowadzaniu wychowanków klubowych do pierwszego składu. Dlaczego?
Kupowanie w ogólnie nie wchodzi w grę. Każdy klub ma jakiś budżet, a Orzeł stara się nie zadłużać. Organizacja jest bardzo dobra, ludzie, którzy tym zarządzają, mocno stąpają po ziemi i konsekwentnie stawiają na wychowanków. Bez wątpienia jest to priorytet. Można do nieskończoności wymieniać drużyny, które zainwestowały w zespół wielkie pieniądze, zaniedbując w ogóle młodzieżówkę i tak zadłużając klub, że nawet w rezultacie prawie doprowadziły od upadku seniorów. Trudno jest w okręgówce zbudować silny team, podstawą do tego są właśnie doświadczeni i wartościowi juniorzy.
Nie żałuje Pan, że nie będzie w tym sezonie derbów Myślenic, a wracający Dalin Myślenice zagra w krakowskiej grupie?
Bardzo żałuję. Nawet sobie pomyślałem, że to będzie mój ostatni mecz w roli zawodnika. Derby to naprawdę fajna sprawa, zapewne nie tylko ja tak myślę, ale każdy myśleniczanin, który interesuje się piłką nożną. Taka konfrontacja jest potrzebna, ponieważ w dzisiejszych czasach trudno jest przyprowadzić ludzi na stadion, a bez wątpienia derby sprawiłyby, że zainteresowanie wzrosłoby. Wprawdzie są organizowane derby noworoczne, ale nie można ich porównywać do pojedynku ligowego, gdzie walczy się o punkty. Choć poniekąd rozumiem i szanuję decyzję włodarzy Dalinu.
Będzie Pan w stanie połączyć pracę w pierwszym zespole z obowiązkami w drużynach młodzieżowych Orła?
Stworzyliśmy w klubie odpowiednie bloki, tzn. jest nas po dwóch na każdą drużynę: ja z Dawidem pracujemy z seniorami, z kolei Dawid jest z trenerem Jackiem Łętochą w juniorach, a ja z trenerem Krzyśkiem Karpetą w trampkarzach. Możemy przez to podzielić pracę, gdy jeden nie może, to zawsze drugi go zastąpi i na odwrót. Myślę, że wyjdzie to na dobre: podobnie jest w innych klubach, gdzie widziałem, jak to funkcjonuje, gdy byłem na stażach.
Chce Pan wyłącznie pracować w Orle, czy wiąże Pan przyszłość z ewentualnym szkoleniem w innych klubach?
Powiem szczerze, że ostatnio dużo pracy poświęciłem na szkolenie młodzieży i muszę przyznać, że szkółka którą stworzyliśmy wspólnie w Myślenicach, działa sprawnie i cały czas się rozwija. Nie ma jednak wątpliwości, że wielu trenerów ciągnie do seniorskiej piłki, a tutaj już nie da się być wiecznie w jednym klubie, no chyba, że jest się człowiekiem pokroju Arsene’a Wengera, czy Alexa Fergusona. Mimo, że Orzeł to spora część mojego życia muszę mieć świadomość, że nie spędzę go tu do końca.
Co nowego chce Pan wprowadzić w zespole?
Chcę przede wszystkim wrócić do czasów, kiedy Orzeł stanowił zgraną grupę, dlatego zamierzamy zbudować w tym zespole odpowiednią atmosferę. Drużyna musi być jak jedna, wielka rodzina, dlatego będę starał się wpoić każdemu zawodnikowi odpowiedzialność za innych i to, co się dzieje w danym momencie w klubie. Wszyscy musimy to kształtować razem, zarówno piłkarze, jak i trenerzy.
Którzy zawodnicy będą stanowić trzon zespołu?
Od lat to się nie zmienia, cały czas są to prawie ci sami gracze: Mateusz Mistarz - mój rówieśnik, który podchodzi do tego bardzo profesjonalnie i mimo wielu kontuzji wkłada wszystko co ma do gry; oprócz niego także Darek Ślusarz, wychowanek i mocna strona drugiej linii, Rafał Kański, napastnik czy też kapitan drużyny oraz bramkarz Marek Pajka. Nie ukrywam, że liczę także na tych młodszych, jak Bartek Łętocha, Adrian Kasprzyk i Krzysiek Żak.
Jakie aspiracje ma Orzeł w sezonie 2015/16?
Ja zawsze powtarzam, że pierwszą rundę gra się o awans, a drugą… to pokazuje życie. Zawsze trzeba o coś walczyć, bo najważniejsza jest motywacja. Chcemy oczywiście grać o coś więcej, niż tylko o utrzymanie. Naszym celem jest czołówka lub pewny środek tabeli. Orzeł może pokonać każdego, w poprzednim sezonie potrafiliśmy wygrać i zremisować ze zwycięzcą ligi Górnikiem Wieliczką, więc drużyna ma potencjał, aby mierzyć wysoko. Przede wszystkim trzeba popracować na ofensywą i zdobywaniem bramek, bo z tym w ubiegłym roku mieliśmy problem.
Pana największe marzenie związanie z działalnością w klubie?
Moje marzenie się już poniekąd spełniło - mamy szkółkę oraz rozwinięte cyklicznie szkolenie młodzieży. Trenerzy tu pracujący to grupa ambitnych i wykwalifikowanych fachowców, która stanowi również zgrany zespół. Może też kiedyś w końcu uda się rozegrać ligowe derby jak nie na poziomie okręgówki, to może wyżej...