Futbol to gra błędów

Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Dalinu, a w drugiej połowie wręcz jeden z najsłabszych. Jednak kibice nie mogli czuć się zawiedzeni, bowiem piłkarze zafundowali im emocjonalny rollercoaster a widowisku nie zabrakło bramek
Dalin Myślenice – Wiślanka Grabie 3:3 (1:0)
Bramki: 1:0 – Stelmach (44), 2:0 – Biel (51 głową), 2:1 – Łyduch (56), 2:2 – Furga (58), 2:3 – Pułka (65 głową), 3:3 – J. Górecki (87 karny)
Dalin Myślenice: Zając – M. Mistarz, Stelmach, Senderski, Tokarz (Idzi 61, Kościelniak 69) – Masłowski – Biel, Kałat (Pilch 87), Wojtan (K. Mistarz 61) – J. Górecki, Sroka (O. Górecki 80).
Wiślanka Grabie to drużyna, która zanotowała ostatnio serię czterech meczów bez punktu, ale jeszcze po rundzie jesiennej dzieliła fotel lidera z Hutnikiem Nowa Huta. Po pierwszej połowie niedzielnego meczu i kilku minutach drugiej odsłony wydawało się, że zejdą pokonani po raz piąty z rzędu, bo Dalin miał optyczną przewagę i udokumentował ją dwubramkowym prowadzeniem.
Wtedy jednak jesienną formę odnaleźli nagle goście i w ciągu 8 minut zdołali wyjść na prowadzenie. Dalin wyrównał dosłownie w ostatnich minutach i w przekroju całego spotkania remis wydaje się sprawiedliwym wynikiem. Oprócz gradu bramek i zwrotów akcji, kibice mogli oglądać mnóstwo sytuacji podbramkowych - w poprzeczkę w sytuacji „sam na sam” trafił Dawid Kałat, słupek ostemplował Andrzej Biel, a dwoma fenomenalnymi interwencjami popisał się Mateusz Zając.
W grze gości natomiast podobać mógł się chociażby rajd Mariusza Dyducha po którym zdobył bramkę albo główka najniższego na boisku Kuby Pułki. Jeśli dodamy jeszcze fakt jednej nieuznanej bramki dla gości, to mamy widowisko sportowe jakiego dawno na stadionie Gustawa Grochala nie widzieliśmy. Szkoda tylko, że poziom sportowy tego meczu nie dorastał do jego dramaturgii.
W Dalinie widoczny był brak Mateusza Kawuli i Oskara Mistarza, bo gra biało-zielonych w drugiej połowie stała się niestabilna i chaotyczna, a wynik wymknął się myśleniczanom spod kontroli. W tej sytuacji trudno kogoś wyróżnić, bo ten mecz jak żaden inny pokazał, że futbol to gra błędów. U gości natomiast na pochwałę zasłużyła chyba cała trójka strzelców bramek i absorbujący obronę Dalinu Rafał Kmak.