Gmina sprzedała udziały w PKS Myślenice

3 kwietnia 2008 Wydanie 47/2007
Gmina sprzedała udziały w PKS Myślenice
Moment podpisania umowy z MPK Łódź, fot. Piotr Jagniewski

Kiedy w 2004 roku Gmina przejmowała przedsiębiorstwo PKS jedynymi – ale jak wówczas ważnymi – argumentami przemawiającymi za utworzeniem nowej spółki było utrzymanie blisko160 miejsc pracy i możliwość wpływu na losy dworca leżącego tuż przy zakopiance. Gmina ratując PKS przed konsolidacją z przedsiębiorstwem krakowskim zawarła spółkę z udziałem pracowników, ratując w ten sposób nie tylko miejsca pracy, ale i grunty, które według planów krakowskiego PKS, miały być sprzedane dużej sieci handlowej.

I w ten oto sposób gmina – po raz pierwszy w historii samorządu – chcąc ratować PKS, wzięła udział w procesie prywatyzacji tak dużego przedsiębiorstwa państwowego, które z góry przeznaczone było do likwidacji. Podejmując decyzję o ratowaniu myślenickiego PKS, zarówno Rada Miejska jak i władze miasta wiedziały, że łatwo nie będzie. Utworzony na zlecenie gminy i przyjęty uchwałą przez radnych program restrukturyzacji zakładał odnowienie taboru, poprawę rentowności spółki, spłatę wszystkich zobowiązań oraz zapewnienie transportu miejskiego.

Program ten miał być wdrażany systematycznie od września 2005 r. Według niego gmina miała także poręczyć kredyt dla spółki w wysokości 5,7 mln zł., co skutkowało dodatkowym, łącznym zabezpieczeniem w budżecie na kwotę 8 mln 130 tys zł. w 16. letnim okresie spłaty. Zgodnie z wolą Rady Miejskiej pierwszeństwo zakupu gruntu przy dworcu PKS miała mieć spółka wywodząca się z myślenickiej Kongregacji Kupieckiej.

Próba wyprowadzenia PKS na prostą wiązała się także z poprawą jakości usług, ale przede wszystkim „reżimem” finansowym i organizacyjnym w spółce. Niestety, od września 2005 do dnia dzisiejszego nie udało się wprowadzić opracowanego programu restrukturyzacji. Z udzielonego spółce kredytu udało się sfinansować nowy tabor i wykupić ostatecznie spółkę od Skarbu Państwa. W ten sposób spółka stała się właścicielem całego majątku, zaś grunty posiada w użytkowaniu wieczystym.

W czerwcu 2007 roku burmistrz Myślenic przedłożył Radzie Miejskiej projekt uchwały umożliwiającej zbycie udziałów gminy Myślenice w PKS Myślenice. Na ten dzień gmina posiadała ponad 82% udziałów o łącznej wartości nominalnej 1 mln 450 tys zł. Powodem przedłożenia takiego projektu była stale pogarszająca się kondycja spółki.

Rok 2006 zamknięty został stratą bilansową niemal dwukrotnie przekraczającą sumę kapitałów własnych. Dalsze wspieranie spółki wynikające z poręczonego kredytu mogłoby narazić budżet gminy na dodatkowe wydatki, które skutecznie przekreślałyby możliwość rozwoju i podejmowania inwestycji w latach następnych. Radni podjęli uchwałę o zbyciu udziałów przez gminę zdecydowaną większością głosów.

Od tego momentu rozpoczęto procedurę zgodną z zapisami umowy Spółki, umożliwiającą sprzedaż udziałów należących do gminy. 16 października br. gmina pisemnie poinformowała Zarząd PKS o zamiarze zbycia udziałów. Dzień później Zarząd wyraził na to zgodę, informując jednocześnie wspólników o możliwości skorzystania z prawa pierwszeństwa w ich nabyciu. Nikt jednak z tego prawa nie skorzystał, choć na podjęcie decyzji każdy miał miesiąc.

W międzyczasie, 25 października w Rzeczpospolitej ukazało się publiczne zaproszenie do składania ofert nabycia udziałów od gminy Myślenice. W wyznaczonym terminie, do 9 listopada złożono tylko dwie oferty. Warunkiem nabycia udziałów przez potencjalnego inwestora było przedłożenie m.in. planu działania i rozwoju PKS Myślenice wraz z koncepcją zabezpieczenia funkcjonowania dworca PKS w obecnej lokalizacji przez okres 50 lat oraz przejęcie ciążącego na gminie poręczenia. Jedną ofertę odrzucono z powodu braku tej koncepcji oraz rażąco niskiej ceny.

Pozostała więc oferta tylko jednego inwestora - MPK Łódź, w imieniu którego umowę negocjował były wicepremier Janusz Tomaszewski.

Negocjacje trwały blisko miesiąc i miały swój finał w dniu 14 grudnia, kiedy to zawarto umowę sprzedaży. Nie bez znaczenia jest fakt, że nowy nabywca, to spółka należąca w 100 % do miasta Łodzi. Ostatecznie udziały sprzedano za kwotę 2,1 mln zł . Gmina zyskała więc na tej transakcji 650 tyś zł.

Wzbudzająca najwięcej emocji działka leżąca przy dworcu została sprzedana rodzimym kupcom przez myślenicki PKS, za łączną kwotę 3,5 mln zł. jeszcze przed podpisaniem umowy z Łodzią.

Stanisław Cichoń

O przyszłości PKS rozmawiamy z burmistrzem Miasta i Gminy Myślenice Maciejem Ostrowskim:

Zapowiedzi sprzedaży PKS stały się faktem. Gmina pozbyła się „problemu”. Jednak różnie mówi się o tym w jaki sposób. Niektórzy zarzucają wręcz działanie na niekorzyść spółki. Jaka jest prawda o myślenickim PKS?

Decyzję o sprzedaży PKS podjąłem już pod koniec 2006 roku kiedy po roku czasu mogłem zaobserwować, że program restrukturyzacji PKS nie przynosi żadnych efektów. Kiedy w czerwcu przedłożyłem stosowną uchwałę Radni przychylili się do mojej decyzji o sprzedaży udziałów. Cały czas odczuwałem bowiem ciężar poręczenia przez gminę kredytu,– a jako burmistrz biorę pełną odpowiedzialność za realizację budżetu gminy. Pomóc PKSowi miała sprzedaż działki pod galerię handlowa dla myślenickich kupców ale realizacja tej sprzedaży była opóźniana przez Zarząd spółki.

Stąd decyzja o odwołaniu prezesa?

Nie wiem komu prezes chciał sprzedać grunt – sądząc po działaniach z pewnością nie myślenickim kupcom – a taka przecież była wola Rady z 2005 r. Ja ją skutecznie wykonuję.

Dyskusja publiczna na temat sprzedaży gruntów myślenickim kupcom w 2005 r odbiła się szerokim echem w mediach. Ponadto jako gmina nie byliśmy informowani o kondycji finansowej spółki – mimo iż wielokrotnie zadawaliśmy pytania o wysokość zobowiązań i zadłużenia spółki. Dziś mogę powiedzieć że byliśmy okłamywani. Dopiero w październiku dotarła do mnie informacja o nieuregulowanych – potężnych zobowiązaniach związanych z zakupem paliwa czy zerwaniu układu ratalnego z ZUS. Wszystko wskazywało na to, że spółka może nie dotrwać do końca 2007 r.

Pojawiają się jednak wątpliwości, czy działka sprzedana kupcom nie jest więcej warta...

Tak, ja już słyszałem, że jako większościowy udziałowiec działam na niekorzyść spółki. Pragnę jednak zaznaczyć, że to spółka, a nie gmina sprzedała działkę. Prawdą jest, że wyceniając swoje udziały w PKS gmina zleciła wycenę całego majątku spółki. Znając te wartości prezes Baran zlecił sporządzenie wyceny działki przeznaczonej do sprzedaży.

To właśnie ta wycena wzbudziła najwięcej kontrowersji. Ja pragnę tylko podkreślić, iż sporządzona została przy założeniu optymalnego sposobu użytkowania nieruchomości i zawierała błędne założenia – powoływała się na przykład na nieistniejący plan zagospodarowania. Trudno jednak wyceniać dziś coś, czego tak naprawdę nie ma. Nie mniej jednak, przy różnicy w cenie jaka się pojawiła, Gmina zleciła kolejny operat szacunkowy, licząc się z ewentualną koniecznością zweryfikowania wyceny udziałów.

Operat ten, wykonany tym razem przez rzeczoznawcę krakowskiego, pokrył się z pierwszą wyceną. W tej sytuacji powtarzam jeszcze raz (a mówiłem to już na Zgromadzeniu Wspólników) – jeżeli ktoś ma jakieś uwagi co do sprzedaży gruntów niech zgłosi sprawę odpowiednim organom ścigania.

Co może Pan powiedzieć o nowym właścicielu – czy w takim właśnie kierunku miała pójść sprzedaż udziałów w PKS?

Myślę, że myślenicki PKS trafił w dobre ręce. Osobiście uważam, że sprzedaż tych udziałów nie mogła pójść w lepszym kierunku. Mamy inwestora branżowego, z doświadczeniem, potężnym kapitałem własnym (przeszło 133 mln zł) i milionowymi zyskami. Jednocześnie nie jest to spółka prywatna – 100% udziałów w MPK posiada bowiem Miasto Łódź.

W myśl zasady „duży może więcej” szansą dla myślenickiego PKS może okazać się przede wszystkim redukcja kosztów - choćby samego paliwa, a tego gmina w żaden sposób nie jest w stanie zapewnić. Nie bez znaczenia pozostaje również doświadczenie kadry zarządzającej, a takich ludzi, niestety nam zabrakło. My zrobiliśmy wszystko, aby uchronić spółkę przed bankructwem i dać tym samym szansę dalszego zatrudnienia wielu wartościowych pracownikom. Decyzję o sprzedaży udziałów inwestorowi branżowemu uważam za jak najbardziej słuszną.

Rozmawiał Stanisław Cichoń