Jak feniks z popiołów

Jak feniks z popiołów
Jak feniks z popiołów

Po niemal 6 latach rozbratu Lubnia z lokalną piłką nożną doszło do reaktywacji Szczebla Lubień. To jeden z najważniejszych symboli tej miejscowości ostatnich dekad. Jak do tego doszło i na jakich zasadach będzie funkcjonował klub? Jakie nastroje panują wśród zawodników i lokalnej społeczności?

Podglądaliśmy trening Szczebla, aby przekonać się jak radzą sobie zawodnicy i jaką wizję na drużynę ma trener. Inicjatywa reaktywacji lubieńskiego klubu wyszła od samych zawodników, którzy udali się z pomysłem do opiekuna Orlika w Lubniu Pawła Burtana. To człowiek, który w przeszłości związany był z klubem, a obecnie spełnia także funkcję kierownika drużyny Szczebla.

Drużyna funkcjonuje od maja, wtedy też rozpoczął się okres przygotowawczy zespołu do sezonu. Klub na chwilę obecną obejmuje tylko jedną kategorię wiekową, a jej reprezentacja gra w II lidzie juniorów młodszych, w której walczą o awans z drużynami z Trzebuni, Tokarni i „Trójki” Myślenice.

Jak podkreśla trener, jeśli tylko znajdą się chętni, powstać mogą także sekcje trampkarzy czy seniorów, na razie trzeba się jednak skupić na juniorach: - Większość tych chłopaków przez te 5-6 lat nigdzie nie grała i potrzebują ogrania oraz rywalizacji, a jak już gdzieś uprawiali piłkę nożną, to były to w okolicznych klubach. Cieszy fakt, że duża część tych zawodników w momencie reaktywacji Szczebla wróciła do Lubnia, takie postawy osobiście nazywam lokalnym patriotyzmem – przekonuje Paweł Burtan, który dodaje także, że według niego nie było w Lubniu w przeszłości lepszych 16,17-latków, którymi może obecnie pochwalić się w składzie.

Potencjał więc jest, trzeba go teraz wykorzystać. Klub zaczyna działać bardzo sprawnie, a to wszystko dzięki pomocy gminy, która m.in. zakupiła stroje i sprzęt piłkarski czy pokryła koszty związane z wszystkimi bieżącymi potrzebami. Szczebel nie ma zarządu, wybory do niego mają się odbyć jeszcze w tym roku. Oczywiście nie można pominąć tych, bez których Szczebel w ogóle nie zacząłby istnieć. - Trenujemy trzy razy w tygodniu, wszyscy przykładamy się do powierzonych nam obowiązków, co nie oznacza, że atmosfera wokół drużyny jest zła, wręcz przeciwnie. Zajęcia prowadzone są na wysokim poziomie, czego brakowało w poprzednim Szczeblu, szczególnie w niższych kategoriach wiekowych. Oczywiście odczuwaliśmy lekką presję przed pierwszym ligowym spotkaniem, chcieliśmy wygrać i to się udało (3-1 z Trzebunią – przyp. red.). Cieszymy się, że udało się reaktywować klub – mówili Konrad Wójcik i Jakub Prośniak, zawodnicy Szczebla.
Aby zobaczyć, jak zespół radzi sobie w rywalizacji meczowej podglądaliśmy jedno ze spotkań ligowych, w którym lubieński klub rywalizował z Beskidem Tokarnią. Jak się okazało, drużyna ma już nawet stałą publiczność. - Myślę, że mogę się nazwać kibicem Szczebla. Jeżdżę na każdy mecz, gdyż miło jest popatrzeć, jak chłopaki grają i przynosi to coraz lepsze efekty – twierdzi Marek Kania.

Za klubem z Lubnia dopiero kilka miesięcy funkcjonowania na lokalnym rynku sportowym. Co jednak przyniosą następne miesiące nie wie nikt. Czas pokaże, czy ta trwająca niemal 6 lat piłkarska susza w Lubniu przekształci się w oazę. 

Adrian Burtan Adrian Burtan Autor artykułu

Pasjonat mediów, bloger, wielbiciel historii i sportu, który inspiracji szuka podczas rozmów i obserwacji ludzi (WYDARZENIA).