Jak nie być chomątem?

Jak nie być chomątem?

Wzgórza okalające miasteczko miały modnie podgolone czupryny lasów, ale chyba nikt tego nie spostrzegał poza słońcem i księżycem. Ten ostatni rzadko się w tej okolicy pojawiał, bo jak zwykle włóczył się po bezdrożach świata.

Na jeden z tych najbardziej wygolonych pagórków lubił wychodzić przynajmniej raz w tygodniu bardzo schorowany Klemens. Tchu mu brakowało, więc przystawał często i wędrówka na szczyt trwała długo. Ale szedł. Na przekór sobie, na złość chorobie. Gdy wreszcie siadał na omszałym kamieniu, miał dużo czasu na myślenie. Nikt mu nie przeszkadzał, nie zanudzał swoim życiem. Patrzeć na świat z wysoka to była duża przyjemność.

Chociaż był początek lutego, zimy jak nie było, tak nie było. I to cieszyło Klemensa. Byłby jeszcze bardziej rad, gdyby wiedział, co kupić na imieniny wnuczki, którą kochał ponad wszystko. No – po prostu nie wiedział. Zawsze chciał być oryginalny i dać dowód swego uczucia. Gdzieś wyczytał przed paru dniami, że z powrotem wraca era pięknych.

Jest on obowiązkowy, jeśli nie chce się być ćwokiem, cepem, bejzbolem, ewentualnie chomątem nie z tej, z minionej epoki! Klemens nie chciał być chomątem. Żadną miarą! Pragnął, aby Agatka ucałowała go i powiedziała, że dziadek znowu ją zaskoczył. A tu w głowie taka pusta, że aż dudni. Żeby chociaż ta durna głowa bolała, to byłoby jakie takie usprawiedliwienie. Ale nic, zero – nul...nic. Myśli łażą po głowie: jak to mówi Agatka, gdy boli głowa? Że ma globusa. Chyba tak? A jak ma zmartwienie, to powiada, że szkoda czaszki na to...

Zrobiło mu się zimno na wzgórzu. Daleki wiatr gniewnie zaczął robić sobie nad miastem legowisko. Klemens począł schodzić znajomą ścieżką. Jaki prezent, jaki prezent dać Agatce? – powtarzał niczym uczeń zadaną lekcję.

Ale co to się stało? Za każdym krokiem domy miasteczka zamiast przybliżać się – to oddalały się... Coraz dalej i dalej. Świat oddalał się, odpływał od Klemensa. Jeszcze krok, jeszcze jeden... Stary mężczyzna zachwiał się i upadł na ziemię. Ustami przy trawie wyszeptał: Jaki prezent, jaki prezent? Jaki?

Emil Biela Emil Biela Autor artykułu

Pisarz, felietonista. Ukończył filologię polską w Wyższej Szkole Pedagogicznej (Kraków). Debiutował w 1962 r. na łamach tygodnika "Życie Literackie" jako poeta.