Kasper Biliński herbu Sas - wspomnienie w 175 rocznicę tragicznej śmierci

Kasper Biliński herbu Sas - wspomnienie w 175 rocznicę tragicznej śmierci

„Krwawe zapusty”, „rzeź galicyjska”, „rabacja chłopska” - tak nazywamy obecnie niezwykle brutalne i tragiczne w skutkach zajścia, do których doszło na terenie Galicji dokładnie 175 lat temu, w ostatnich dniach lutego i pierwszych dniach marca 1846 r. Sprowokowani przez austriackie władze chłopi wystąpili przeciwko szlachcie, mordując wg różnych szacunków od tysiąca kilkuset aż do trzech tysięcy osób: ziemian, urzędników dworskich oraz duchownych.

Dyskusja o przyczynach rabacji prowadzona jest w zasadzie po dziś dzień. Bez wątpienia jedną z nich była sytuacja społeczna oraz gospodarcza miejscowej ludności. Bieda galicyjskich chłopów stała się przysłowiową, choć zdaniem wielu historyków nie odbiegała ona znacząco od tej panującej także w pozostałych zaborach. Jednakże poczucie krzywdy i wielowiekowej niesprawiedliwości, dodatkowo pogłębione brakiem świadomości narodowej najniższych warstw społecznych, dawało władzom austriackim możliwość prowadzenia własnych działań ukierunkowanych na pogłębianie istniejących konfliktów.

Co było głównym powodem rzezi galicyjskiej? Austriacy wiedzieli o przygotowywanym powstaniu, którego celem miało być odzyskanie niepodległości. Wiedzieli też, że przyszli powstańcy zamierzają swój sukces oprzeć na licznym udziale w walkach polskich chłopów, głosząc idee ich uwłaszczenia. Nie mogli zatem dopuścić do tego, by połączyły się obydwa nurty: powstańczo-niepodległościowy oraz chłopski. Taki przeciwnik mógł bowiem być niezwykle trudny do pokonania. Austriacy wcześniej prowadzili już działania propagandowe kreując wizerunek cesarza jako dobrego i troskliwego władcy i jednocześnie przedstawiając polską szlachtę jako bezwzględnych wyzyskiwaczy. Znając orientacyjny termin powstania, zintensyfikowali swoje działania rozpowszechniając informacje, że szlachta planuje powstanie przeciwko władzy cesarskiej, podczas którego zamierza również krwawo rozprawić się z chłopami.

Działania władz zaborczych okazały się niezwykle skuteczne. Do pierwszych napadów chłopów na szlachtę doszło już 18 lutego 1846 r. Następnego dnia coraz większe, zorganizowane i uzbrojone w siekiery i kosy grupy atakowały kolejne dwory szlacheckie, kościoły i urzędy, a także zmierzających do Krakowa powstańców.

Na czele jednej z grup stanął Jakub Szela, pochodzący ze wsi Smażowa w powiecie dębickim. Był on swoistym liderem społecznym reprezentującym przez wiele lat mieszkańców wsi w licznych sporach z właścicielami ziemskimi, m.in. ze szlachecką rodziną Boguszów. Już w 1845 roku Szela wystąpił do władz austriackich z postulatem dotyczącym uwłaszczenia chłopów. Przypuszcza się, że stał się on narzędziem w rękach Austriaków, bądź też, że był opłacanym przez nich agentem. Kiedy w roku 1846 doszło do wystąpień przeciwko szlachcie, Jakub Szela przystąpił do walki, traktując ją również jako okazję do rozliczenia własnych porachunków z rodziną Boguszów. Sam Szela wprawdzie nikogo nie zabił, lecz ocenia się, że z jego polecenia życie postradało ponad sto osób.

Gdy 22 lutego 1846 r. powołany przez powstańców Rząd Narodowy ogłaszał w Krakowie swój Manifest, zapowiadając w nim zniesienie pańszczyzny, zbrojne gromady chłopskie już trzeci dzień rozprawiały się ze szlachtą i walczyły z oddziałami powstańczymi. W ciągu zaledwie kilku dni zbrojne bandy obrabowały i zniszczyły ponad 500 dworów szlacheckich, brutalnie zabijając ich mieszkańców. Chłopi mordowali dziedziców i ich rodziny z niespotykanym wręcz okrucieństwem, używając wideł, siekier, noży, cepów i pił. Wielu zabitych pozbawiono głów, ponieważ Austriacy wypłacali nagrody pieniężne od głowy zamordowanego ziemianina. Jako że wartość nagrody za martwego była wyższa niż za żywego, przywożonych do siedziby starostwa rannych często dobijano.

Podczas rzezi galicyjskiej zamordowany ze szczególnym okrucieństwem został również jeden z moich przodków, były starosta dobczycki, właściciel Raciechowic, Kasper Biliński herbu Sas. Urodził się ok. roku 1766 w domu Adama Bilińskiego i Marianny z domu Sędzimir. Jego żoną była Kasylda z Lewartowskich herbu Lewart, urodzona w 1773 r. w Kozubowie, zmarła w roku 1818 w Raciechowicach, córka Kazimierza Lewartowskiego (1749-1807) i Justyny z Czermińskich herbu Poraj, wnuczka Jana Pawła Lewartowskiego (1713-1786), zaszczyconego przez cesarza Józefa II w roku 1783 dziedzicznym tytułem barona, oraz Rozalii z Jordanów Stojowskich herbu Trąby.

O przebiegu napadu na dwór w Raciechowicach, w wyniku którego Kasper Biliński postradał życie, wiemy z zachowanych relacji naocznych świadków:

„Raciechowice, na południe od Dobczyc, na wschód od Myślenic, należały do p. Kaspra Bilińskiego, wiekowego podówczas człowieka. (...) Wypadki rzezi lutowej zaskoczyły go całkiem niespodzianie. (…)”

„Dwór w Raciechowicach obszerny i dostatni, oprócz kaplicy miał lamus, w którym w skrzyniach przechowane były srebra i klejnoty, obok bardzo znacznej gotówki. Właściciel p. Kasper zamożny obywatel, miał w roku 1846 lat blisko 80 i cieszył się poważaniem sąsiadów i miłością ludu wiejskiego.

W dniach lutego leżał dotknięty puchliną w łóżku. Kiedy tłumy rabusiów napadły dwór, zaczęli od zrabowania lamusa, poczem szukając za skarbami zdzierali obicia ze ścian, w końcu wypróżniwszy kredense, potłukli szkło i porcelanę, poczem taczali wywleczonego z łoża boleści starca po podłodze zasłanej szkłem potłuczonem, bijąc go przy tem.

Zbroczonego krwią i prawie nie dającego znaków życia, (...) zawieźli go okrutnicy do Myślenic, gdzie do paru dni męczennik ten umarł.”

W opisanych zajściach zginęło jeszcze czterech domowników Kaspra Bilińskiego oraz jego syn Kazimierz: „(...) w Raciechowicach mieszkał syn p. Kaspra (...) były rotmistrz od szwoleżerów autryackich p. Kazimierz Biliński, człowiek lat trzydziestu. Kiedy tłumy dom ten obstąpiły i dobywać się doń poczęły, zeszedł do nich (...) w mundurze ufając, że jako oficera uszanują (…).

(…) rzucił się tłum ku niemu, lecz uszedł ich tygrysich pazurów, w ostatniej bowiem chwili wystrzałem z pistoletu odebrał sobie życie, nie chcąc by się nad nim pastwili.”

Ludwikowi Bilińskiemu, drugiemu z czterech synów Kaspra, właścicielowi majątku Młynne Wyżne w powiecie limanowskim, udało się ujść z życiem:

„(...) Ludwik i Sabina z Pieniażków Bilińscy, wcześnie dość ostrzeżeni, zdołali na dzień przed napadem chłopów schronić się do Limanowy (...). Pod nieobecność państwa zrabowano dwór, uprowadzając z inwentarza konie i źrebięta.”

Gdy po kilku dniach powstanie upadło, austriackie wojsko niezwykle szybko zaprowadziło porządek. Pańszczyzna oczywiście nie została zniesiona, natomiast sytuacja ludności wiejskiej poprawiła się nieznacznie: chłopi uzyskali prawo do składania skarg na swoich panów do sądów okręgowych. Można powiedzieć, że jedynymi wygranymi w tej sytuacji byli Austriacy: wszyscy pozostali ponieśli klęskę.

Pamięć o wydarzeniach 1846 r. na długo podzieliła szlachtę i chłopów. Przykładem wzajemnych niechęci może być pokutująca po dziś dzień podwójna ocena Jakuba Szeli. Nie był on przywódcą rabacji: nie miała ona bowiem charakteru zorganizowanych i scentralizowanych działań, lecz spontanicznych brutalnych napadów naprędce zwołanych grup. Mimo to, jako jej najbardziej znany uczestnik, przez szlachtę był postrzegany jako zdrajca i główny sprawca upadku powstania krakowskiego 1846 roku. Przez chłopów natomiast, mimo tego, że przyczynił się do śmieci wielu osób i w zasadzie nie spowodował żadnej istotnej poprawy warunków życia mieszkańców wsi, był opiewany w pieśniach niczym bohater ludowy.

Jan Paweł Gosiewski

Wykorzystane w tekście cytaty pochodzą z książki

„Rok 1846: kronika dworów szlacheckich zebrana na pięćdziesięcioletnią rocznicę smutnych wypadków lutego” autorstwa Stefana Dembińskiego.