35 lat za nami (cz. 4)

Od samego początku, czyli od 1989 roku, siłą Myślenickiej Gazety Lokalnej byli jej współpracownicy. Obok zespołu redakcyjnego, który tworzyli Krzysztof Pietrzyk, Jerzy Krzywoń, Stanisław Cichoń, Zbigniew Syrek i Jakub Ślósarz na łamach pisma pojawiali się inni autorzy. Jedni współpracowali z naszym czasopismem na stałe, inni sporadycznie. Wśród nich należy wyróżnić
dra Emila Bielę, który z Gazetą współpracował prawie od początku, aż do swojej śmierci w 2021 roku.
Ważnym dla czasopisma autorem była Ewa Filek, dzięki której na naszych łamach pojawiły się pierwsze grafiki. W czarno-białej gazecie bez zdjęć, grafiki przyciągały uwagę zwłaszcza, że mówiły o ważnych sprawach. Przykładem niech bęzie ta z pierwszej strony wydania z 28 stycznia 1990 roku (GL nr 2/6), na której widzimy orła, daty roczne (1945, 1956, 1968, 1970, 1976, 1980, 1989) nawiązujące do walki społeczeństwa polskiego z opresją komunistyczną, a pośrodku koronę. Korona na głowie orła widniejącego w herbie Polski to widomy znak suwerenności naszego kraju. W PRL-u nasz herbowy ptak był pozbawiony tego królewskiego insygnium. Została ona przywrócona do herbu 31 grudnia 1989 roku.
Z Gazetą Myślenicką sporadycznie współpracował także Maciej Hołuj, obecnie redaktor miesięcznika Sedno, a wówczas (1990), tak jak i dziś, pasjonat motosportu. Maciej Hołuj przez wiele lat pracował jako dziennikarz sportowy, m.in. jako redaktor Tempa, Przeglądu Sportowego czy kultowego dla fanów motoryzacji pisma Motor. W Gazecie Lokalnej nr 2/6 z 1990 roku możemy przeczytać jego artykuł pt. „Nasz znajomy”. Materiał opowiada o znanym myślenickim sportowcu – Ryszardzie Trzcińskim. Jak dowiadujemy się z tego artykułu, już wówczas był on znanym kierowcą rajdowym, o ugruntowanej pozycji. „W 1978r. rozpoczął karierę rajdową startami w imprezach zaliczanych do mistrzostw okręgu. W rok później, po uzyskaniu odpowiedniej licencji wziął udział w zawodach stanowiących eliminację mistrzostw Polski, w których to startuje do dziś. Przez 12 lat startów postarał się o wiele cennych wyników, zdobywając tytuły mistrza i wicemistrza Polski. Tłuste lata jego kariery wiąż się z samochodem ŁADA VFTS 1600. Tym właśnie samochodem, zakupionym w 1983r. wywalczył tytuły: mistrza Polski w wyścigach górskich (1985), wicemistrza Polski w rajdowej klasie B-21 (1987) oraz, w tym samy roku, 5 miejsce w klasyfikacji generalnej całego sezonu. Dzięki temu znalazł się na liście priorytetowej PZMotu (20 najlepszych kierowców rajdowych Polski), na której nieustannie figuruje od trzech lat (obecnie z numerem startowym 11). Najmocniejszą bronią Ryszarda Trzcińskiego jest doskonała jazda po nawierzchniach asfaltowych. Pokonuje je szybko i pewnie (wiedzą o tym kibice rokrocznie oglądający zmagania najlepszych kierowców w Rajdzie Krakowskim, którego bazę od paru lat lokalizuje się właśnie w Myślenicach).”
Tak jak kiedyś cykl „Mini opowiadań” dra Emila Bieli stanowił o marce Gazety Myślenickiej, tak dzisiaj felietony profesora Ryszarda Tadeusiewicza są naszym znakiem jakości. Dlatego z wielką radością odnalazłem artykuł pt. „Uśmiechnięte maszyny prof. Tadeusiewicza” pióra Emila Bieli z 25 listopada 1990 roku (Myślenicka Gazeta Lokalna 22/26). Autor przybliża w nim sylwetkę Profesora, wówczas kierownika Zakładu Biocybernetyki, a zarazem wicedyrektora Instytutu Automatyki Akademii Górniczej w Krakowie [autor używa tu historycznej nazwy uczelni, sprzed II wojny światowej, w 1947 zmieniono nazwę AG na AGH - Akademia Górniczo - Hutnicza]. Oczywiście nie zapomniał wspomnieć, że Ryszard Tadeusiewicz jest absolwentem myślenickiego LO, o czym również nigdy nie zapomina sam Profesor (jest to zawsze uwidocznione w nagłówku jego felietonów w GM, będącym zarazem podpisem autora - „Ryszard Tadeusiewicz, naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO”). Przyczynkiem do napisania tego artykułu jest wydana wówczas książka Ryszarda Tadeusiewicza pt. „W stronę uśmiechniętych maszyn”. Jak przytacza w swojej recenzji Emil Biela: „Profesor Tadeusiewicz pisze, że oczekuje się od maszyn ludzkiego zachowania w kontaktach z człowiekiem i w działaniu „na zewnątrz”. Lecz mimo wysiłków całej armii projektantów i programistów, wszystkie komputery i roboty zachowują się w sposób uderzająco tępy i ograniczony, zaś ich możliwości „intelektualne”, „percepcyjne” i „sterownicze” wyglądają nader ubogo w zestawieniu ze sprawnością ludzkiego umysłu, oczu i rąk.” Przez minione trzydzieści cztery lata nastąpił tak duży postęp w tej dziedzinie, ale czy możemy dziś powiedzieć, że nastały już czasy „uśmiechniętych maszyn”?
Cdn