Maciej Ostrowski: Musimy odpocząć od inwestycji
Rok 2015 to czas odpoczynku od inwestycji, to okres planowania i przygotowania się do realizacji nowych projektów. To czas, aby wspólnie z radnymi i mieszkańcami mówić o nowych drogach, remoncie i utrzymaniu starych, aby zastanowić się co chcemy zrobić i w jakim kierunku teraz pójść
Z burmistrzem Maciejem Ostrowskim rozmawia Piotr Jagniewski
Po raz czwarty staje Pan na czele miasta i gminy Myślenice. Przed nami nowy rok, ale i nowa kadencja. Pracę na stanowisku burmistrza bardziej można porównać do zarządzania firmą, czy może do prowadzenia gospodarstwa domowego?
Ciężko porównać gminę do firmy, ale do gospodarstwa domowego… Czemu nie? Gmina w wielu aspektach je przypomina i nie zawsze działa dla zysku, a dla dobra mieszkańców. Inwestycje w rekreację, zdrowie, czy budowę basenu to profilaktyka i nie mają wymiernego zysku dla gminy. To jak z budżetem domowym; niejednokrotnie wydajemy pieniądze na to, aby w miejscu gdzie mieszkamy czuć się lepiej, bardziej komfortowo, aby było w nim ładniej a inwestycje w dom nie zawsze muszą się opłacać. Jeżeli coś psuje się w domu - musimy to naprawić, nie inwestując w niego długo można go zaniedbać, dlatego co jakiś czas przeprowadzamy remonty. Podobnie sprawa ma się z gminą.
A Unię Europejską można potraktować jak dobrą teściową, która dokłada do naszych inwestycji?
Bardzo dobrą teściową! I do tego zasobną, która nie tylko dokłada, ale i podgląda naszą pracę.
- W latach 2007-2013 udało się pozyskać od niej dla gminy ponad 150 milionów dotacji (netto - przyp. red.) na ochronę środowiska, sport, rekreację i kulturę, co dało nam pierwsze miejsce w Polsce. Myśli Pan, że nowe rozdanie środków na lata 2014 – 2020 przyniesie podobne rezultaty?
Mam taką nadzieję. Mówię to wszem i wobec i będę to powtarzał również podczas tworzenia budżetu: rok 2015 to czas odpoczynku od inwestycji, to okres planowania wspólnie z radnymi i mieszkańcami. Mamy pewne projekty, które musimy kontynuować i rozliczyć dotację, myślę tu o „Czystej wodzie dla Krakowa…”, ale skupimy się nad nowymi projektami architektonicznymi takimi jak zagospodarowanie terenów rekreacyjnych Zarabia przekazanych nam od Skarbu Państwa, a także na rewitalizację starówki i projekcie budowy ścieżek rowerowych wokół zbiornika dobczyckiego realizowanego we współpracy z gminami Dobczyce i Siepraw.
Kilka lat temu odmówiliśmy pieniędzy na renowację płyty Rynku. Temat ciągle jest aktualny i w obecnej kadencji będzie można ponownie startować po fundusze na ten cel. Pytanie co z Odnawialnymi Źródłami Energii, ponieważ na te działania będą duże pieniądze. Na pewno w nowym budżetowaniu środków unijnych będziemy starać się je pozyskać, a następnie jak najlepiej wykorzystać. W 2015 roku musimy uspokoić wskaźnik zadłużenia, zredukować go na tyle, na ile jest to możliwe, aby móc spokojnie funkcjonować w następnych latach.
- Jako gmina potrzebujemy przerwy na złapanie oddechu?
Zarówno jako mieszkańcy i jako gmina przeżyliśmy najcięższą inwestycję infrastrukturalną jaką była budowa kanalizacji. To było duże obciążenie i utrudnienie zarówno dla nas w życiu codziennym jak dla budżetu. Dzisiaj stoimy przed problemem, aby umiejętnie spłacić kredyt, który musieliśmy zaciągnąć na pokrycie tzw. wkładu własnego inwestycji.
Na wszystkich spotkaniach przedwyborczych i wiejskich mówiłem, że jesteśmy zadłużeni. Fakt ten w wielu mediach został zmiksowany z najbardziej ubogą gminą kraju. Nie jesteśmy ubogą gminą – mamy największe zadłużenie, ale posiadamy też zdolność do jego spłacenia. Po rozmowie z Prezesem Regionalnej Izby Obrachunkowej - Panem Januszem Kotem wynika, że jak długodystansowiec mamy zadyszkę finansową i musimy odpocząć.
Ten rok to czas projektowania i przygotowania się do realizacji nowych projektów. Trzeba zastanowić się co chcemy zrobić i w jakim kierunku teraz pójść. Ten okres musimy spędzić na dialogu, zarówno z radnymi, jak i z mieszkańcami. To czas, aby mówić o nowych drogach, remoncie i utrzymaniu starych, o wcześniej wspomnianych projektach i kontynuacji tych, które rozpoczęliśmy w poprzednich latach.
- Przed wyborami na naszych łamach powiedział Pan „(…) to bardzo odpowiedzialna praca, ale dająca wiele satysfakcji. Trzeba też podejmować ciężkie decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Już dawno nauczyłem się, że nie jestem w stanie sprawić, by wszyscy byli zadowoleni z każdej decyzji, ale uważam, że należy mówić wprost – czy coś jest możliwe do realizacji czy nie” - co według Pana jest realne do zrobienia podczas najbliższych 4 lat?
Na pewno wcześniej wymienione przeze mnie projekty. To druga kadencja podczas której przygotowujemy się do realizacji obwodnicy miasta, czyli tzw. drogi zachodniej. Zależy mi, aby powstał jakikolwiek jej fragment, po to by wyprowadzić z centrum ruch ciężki, a mieszkańcy, przedsiębiorcy i firmy mogli bezpiecznie poruszać się po mieście. To będzie jeden z priorytetów nadchodzącej kadencji.
Druga sprawa to strefa przemysłowa Jawornik – Polanka. Musimy stworzyć węzeł komunikacyjny na Zakopiance, doprowadzić drogi dojazdowe i pomóc w infrastrukturze. Nie ma znaczenia czy gmina, Myślenicka Agencja Rozwoju Gospodarczego lub inny podmiot będzie skupował grunty, bo dla nas liczy się, aby firmy powstawały na naszym terenie i tu płaciły podatki. Naszym zadaniem jest przygotowanie infrastruktury.
Udało się stworzyć strefę na Dolnym Przedmieściu i uważam, że Jawornik-Polanka też wypali. Cieszę się, że przedsiębiorcy mają do nas zaufanie, a za tym idą miejsca pracy. Możemy narzekać na to, że są tak czy inaczej wynagradzane, ale każdy ma prawo do szukania lepiej płatnej pracy, dbania o lepszy standard swojego życia, jednak to nie zmienia faktu, że te miejsca są.
Na pewno realna jest wspomniana budowa ścieżek rowerowych wokół zbiornika i zagospodarowanie ponad 7 hektarów terenu na Zarabiu, który otrzymaliśmy od Skarbu Państwa. Musimy się zastanowić jak zorganizować w tym miejscu Strefę Wolnego Czasu.
Inwestycje te nie będą możliwe do realizacji bez pomocy środków europejskich. Chcemy przygotować i skonsultować kluczowe projekty i starać się o pozyskanie środków na ich realizację.
Jeszcze przyszedł mi do głowy taki mały projekt, umykający cały czas, ale istotny - to jednolite oznakowanie dzielnic na terenie miasta i w terenach wiejskich, być może uda się też zrobić drogę równoległą do ul. Kazimierza Wielkiego, na tzw. „dziołach”, aby uruchomić tereny budowlane, tak jak w przypadku drogi Solidarności na Osiedlu Tysiąclecia.
Skoro jesteśmy przy mieście, to warto zauważyć jak się ono rozrasta. Strefa Przemysłowa graniczy już z nową przychodnią lekarską i ta część potrzebuje m.in. oświetlenia, bowiem coraz więcej mieszkańców jeździ tam do pracy, a od grudnia odwiedza lekarzy.
- W ubiegłym roku gmina rozpoczęła m.in. realizację stref płatnego parkowania i wywołała temat uporządkowania szyldów reklamowych w centrum. Czy te tematy powrócą?
O tak! Reklamy będziemy uporządkowywać. Strefy? Bardzo dobrze, że Pan przypomina. Do mieszkańców potencjalnych stref trafiły ankiety w tym temacie i na dniach będziemy podejmować decyzje dotyczące wprowadzenia ich w życie. Musimy to zamknąć w pierwszym kwartale 2015 roku. Wielu kierowców parkuje w miejscach bezpłatnych, jednak „park and drive” to nie są nasze chodniki – to miejsca wyznaczone, a takie znajdują się m.in. przy ul. Słowackiego i na dawnym placu targowym.
- Do tego myśleniccy kupcy zapowiadają, że pod koniec 2015 roku przy ul. Słonecznej zacznie działać galeria handlowa, co spotęguje ruch w tej części miasta.
To duże wyzwanie w temacie organizacji komunikacji i transportu. Już dzisiaj widać, jak obciążona jest Słoneczna. Jesteśmy umówieni z posłanką Joanną Bobowską w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w sprawie umożliwienia wyjazdu na łącznicę, co pozwoli skierować ruch niewchodzący w miasto zamiast w ul. Słoneczną - na Zakopiankę.
-Wraz z powstaniem Galerii Myślenickiej powróci temat komunikacji zbiorowej.
Zdaję sobie sprawę z tego jak wiele osób korzysta z komunikacji zbiorowej i trzeba uporządkować ten temat w najbliższym czasie. Jestem otwarty na dialog i uważam, że w tej sprawie trzeba rozmawiać. W minionym roku spotykaliśmy się z przedstawicielami prywatnych przewoźników wielokrotnie. Zwracałem również uwagę szefom galerii, żeby nie obiecywali dworca busów, ponieważ w tym miejscu nie ma na niego miejsca, a prawnie jest to niemożliwe. Obowiązuje nas plan zagospodarowania przestrzennego zgodnie z którym w tym miejscu nie ma możliwości utworzenia nowego dworca busów i wszyscy zainteresowani wiedzą o tym od lat.
W tej sprawie dużą rolę będzie musiał odegrać wydział komunikacji starostwa. Od 2016 roku obowiązywać będą nowe przepisy dotyczące przewozu osób i musimy rozwiązać to zagadnienie przed wejściem ich w życie. Na pewno w tym roku przyjdzie czas, aby usiąść przy jednym stole i porozmawiać na ten temat. Reforma transportu publicznego jest nieunikniona, to temat z którym przyjdzie nam się zmierzyć.
- Jakie jeszcze sprawy nie dają o sobie zapomnieć?
Jest jedna rzecz która się udała, a która dzisiaj nie do końca jest od nas zależna. Tu też czeka nas trochę pracy, aby ten projekt nie zakończył się fiaskiem. Mam na myśli powstanie Zakładu Utylizacji Odpadów, który rodził się w bólach i była to chyba najbardziej nagłośniona, prześwietlana, kontrolowana i rewidowana inwestycja. Obawy mieszkańców dotyczące tej inwestycji sprawiły, że realizowaliśmy ją bardzo starannie. Zmusiły mnie i radnych do zgłębienia zasad prowadzenia i organizacji gospodarki odpadami, co zaowocowało wprowadzeniem systemu odpadowego, który udało się wdrożyć bez problemów. To się nam udało, ale źle funkcjonuje sam zakład…
- Na to m.in. podczas kampanii wyborczej zwracał uwagę Panu Jarosław Szlachetka.
Tak, podnosił tę kwestię w swoich wypowiedziach mówiąc, że zakład źle funkcjonuje. Do tej pory nikt mnie o to nie pytał. Ja mówiłem, że zakład przeżywa kłopoty, ale dotarło do mnie, że mieszkańcy są zainteresowani, czy śmieci będą na czas odbierane i czy koszt usługi jest zadowalający.
- Na czym zatem polegają problemy ZUO?
Mieszkańcy gminy Myślenice mają zapewniony odbiór śmieci, natomiast sprawa ma szerszy wymiar i dotyczy nas jako gminy – pieniądze zostały wyłożone na budowę, jednak chodzi o to, aby zakład przynosił dobre dochody. ZUO przeżywa kłopot jako zakład – ponieważ nie ma źródła śmieci. Kiedy początkowo były obawy, że zostaniemy zasypani śmieciami to obecnie sytuacja jest odwrotna. Stało się coś złego, bowiem Urząd Marszałkowski wydał koncesje zakładom, które nie powinny istnieć. Na ten temat rozmawiamy z marszałkiem od półtora roku. W październiku jako burmistrz wysłałem skargę do Komisji Europejskiej na Województwo Małopolskie, ponieważ zgodziło się na to, aby w Małopolsce powstały kolejne zakłady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych. W dalszym ciągu funkcjonują zakłady, które miały zostać zamknięte, a nadal przyjmują śmieci. W Małopolsce nie funkcjonują kontrole związane z działalnością gospodarki odpadami.
Unia Europejska dając pieniądze na nasze ZUO wiedziała, że nie będzie w pobliżu innych zakładów. One miały być zamknięte lub działać jako instalacje zastępcze. Tymczasem funkcjonują i odbierają m.in. nam śmieci. RIPOK-i są koncesjonowane, dlatego Unia przyznała nam pieniądze. Nie były traktowane jak podmioty na wolnym rynku – w gospodarce odpadami funkcjonuje tak tylko transport i na niego ogłasza się przetarg.
- Jak zakończy się ta sprawa?
Jesteśmy po kontroli Głównego Inspektora Środowiska z Warszawy, który stwierdził, że te dwa zakłady nie powinny istnieć. Zaskarżyliśmy uchwały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i obecnie panuje duże poruszenie w różnych organach kontrolnych. Tej sprawy nie możemy odpuścić, bowiem jesteśmy odpowiedzialni przed Unią Europejską za otrzymaną dotację oraz przed wierzycielami, którzy finansowali zakład, a zależy nam na tym aby istniał nadal. Dotrzymaliśmy wszelkich starań, powstał zakład natomiast nie otrzymaliśmy źródła śmieci z którego mieliśmy spłacać swój wkład własny. To jest głównym problemem w sprawie ZUO.
- Wiele razy w naszej rozmowie pada słowo „dialog”. Jakie jeszcze tematy i na jakiej linii będzie Pan musiał podjąć w tym roku?
Poważnie trzeba zacząć rozmawiać na temat Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Razem ze starostą byliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie otrzymaliśmy pieniądze od wiceministra Siemoniaka na regulację Raby od ujścia, aż do stadionu Orła. To RZGW w Krakowie realizuje to zadanie, bo on odpowiada za regulację Raby. My pomagamy pozyskać środki. W listopadzie tamtego roku z placu budowy prowadzonego przez RZGW zeszła firma i do dzisiaj nikt nie kontynuuje prac na które były przyznanie środki, bowiem RZGW nie wybrał nowego wykonawcy. Jeszcze w styczniu razem ze starostą będziemy interweniować w tej sprawie.
- Jaka postać ze świata polityki jest dla Pana wzorem?
Nie ma takiej osoby. Obserwuję zachowania innych, czytam i analizuję starając się wyciągać wnioski z ich posunięć – nie osobowości. Jednak jeżeli miałbym wymienić jakąś osobę, samorządowca z którym byłem najbliżej związany… to był nim Marek Nawara. Marszałek był człowiekiem dbającym o regionalizm, fascynowała go polityka federalna i koncepcja niemieckich landów. Często podkreślał, że to regiony powinny tworzyć politykę – często mówił o decentralizacji państwa i zmniejszeniu jego roli w stosunku do regionów.
- Został Pan burmistrzem po rezygnacji Stanisława Kota. To było 11 lat temu. Czym różnią się tamte Myślenice od obecnych?
Nie było Strefy Przemysłowej na Dolnym Przedmieściu, zupełnie inaczej wyglądało Zarabie jeszcze z Gestorem i Primą, na Górnym Przedmieściu stała kotłownia, a niedługo uruchomimy tam boisko z budynkiem sportowym. Nie było też budynku biblioteki… to jedenaście lat dało wiele nowych elementów, takich na które mieszkańcy czekali. To nowy wymiar rozwoju, wypoczynku, ale to także strefa przemysłowa, która pokazała, że można tam pracować. W strefie komunikacyjnej przybyło nam rond, a Myślenice sprzed 11 lat nie miały ani jednego, dzisiaj upłynnia się ruch w ten sposób w większości newralgicznych skrzyżowań.
Choć trzeba przyznać, że w 2003 roku samorządy nie miały takich możliwości jak obecnie. Miałem szczęście współdziałać w czasie, kiedy dostępne były środki unijne. Musieliśmy się tylko nauczyć je pozyskiwać. Na przykład hala sportowa, to obiekt który rozpoczęliśmy budować z własnych środków, a udało się go skończyć dzięki funduszom unijnym i nadwyżce finansów ze środków publicznych.
Środki Europejskie dały oddech i możliwość realizacji pozostałych inwestycji sportowo-rekreacyjnych na Zarabiu, modernizacji tej dzielnicy nie mówiąc już o największym projekcie w ostatnich latach jakim jest „Czysta woda dla Krakowa…”. Tak naprawdę ta inwestycja zyski dla społeczności zacznie przynosić w przeciągu lat. Widoczne to będzie w momencie kiedy w życie wejdą zapowiadane przez rząd kary nakładane na gminy, które nie uporządkowały gospodarki wodno-ściekowej do obowiązujących wymogów prawnych.
Pytanie, czy zgodnie z zapowiedziami rząd będzie karać gminy, które tego nie zrobiły? Gminy taka jak nasza poniosła wysiłek, aby skanalizować gminę – to inwestycja potrzebna w XXI wieku, ale obciąża gminę jako podmiot i jej mieszkańców. Płaci za nią każde gospodarstwo. Na obszarach gdzie tego nie zrobiono - zarówno gmina jako instytucja oraz mieszkańcy nie ponoszą tych kosztów. Dlatego inne gminy powinny płacić kary.
- Skoro rozmawiamy o czasie… Patrząc z perspektywy tych lat, co poradziłby Pan tamtemu Maciejowi Ostrowskiemu, który obejmował fotel burmistrza w 2003 roku?
Aby wcześniej nabrał umiejętności mówienia „nie”. Zawsze starałem się tłumaczyć, dlaczego niektóre rzeczy są niemożliwe do realizacji. Wcześniej powołałbym też zastępcę. Współpracownicy doradzali mi to już dawno, a ja się upierałem żeby wiele rzeczy robić samemu. Musiało minąć trochę czasu, abym zrozumiał, że inna rola jest sekretarza a jeszcze inne czynności wykonuje zastępca. Ten Maciej sprzed lat i tak musiałby się wiele nauczyć. Każdy z nas musi to przejść, wypracować swój własny styl pracy, a ten zawód pozwala kształtować osobowość.
Praca na tym stanowisku to ogromna lekcja życia. Zdobyłem wiedzę z dziedzin z którymi nie miałem i nie miałbym do czynienia. Ona wymusza wiele zmian i mobilizuje do aktywności, i tak w trakcie sprawowania urzędu zrobiłem np. studia podyplomowe z pozyskiwania środków europejskich. Poza tym pełniąc tę funkcję nauczyłem się wyznawać zasadę: jeżeli przez kilka dni nie wydarzy się nic ciekawego, to trzeba uważać – bo najprawdopodobniej wszystko co miało się stać, wydarzy się jutro. Taka jest specyfika pracy w gminie.
- Zapewne ma Pan teraz mnóstwo zajęć i terminów – nie tęskni Pan za czasami, kiedy życie było prostsze?
Nie. Lubię żyć aktywnie, lubię kiedy coś się dzieje - chociaż przychodzą dni, kiedy potrzebuję odpocząć. Chyba jak każdy. Wiem, że mój czas jest ograniczony i nie raz nad tym myślę… Co cztery lata pracę na moim stanowisku weryfikują wyborcy, a z drugiej strony przychodzi moment, kiedy trzeba dać możliwość i szanse innym. Czasem zastanawiam się jaka mogłaby być inna moja praca.
- Mówi Pan w taki sposób, jakby się do czegoś przygotowywał…
Nadal zamierzam pracować dla Gminy Myślenice i w tej kwestii się nic nie zmieni. Myślę o wielu sprawach. Było mi dane studiować socjologię i wiem, że ludzie odczuwają pewne potrzeby m.in. jest to potrzeba zmiany. Trzeba się spokojnie zastanawiać nad tym co i jak robić dalej, żeby potocznie mówiąc im się nie „znudzić”.
Dotychczas wszystkie wybory podczas których poddawałem się weryfikacji społecznej wygrywałem i wdzięczny jestem za to poparcie, choć dla niektórych był to trudny wybór pomiędzy osobą a partią z której startował mój kontrkandydat. Uważam, że w samorządzie nie ważne są partie i zawsze to będę powtarzał. U mnie przy stole spotykają się osoby z lewicy, prawicy i ze środka, które potrafią rozmawiać o dobru naszej gminy i miasta. To jest ważne.
Ważne jest, aby usiąść do tego stołu i wspólnie zastanowić się nad tym co chcemy zrobić dla Myślenic w przyszłości. Czy będzie rządził Maciej Ostrowski, czy ktoś inny, ale stawiający na rozwój miasta, realizację obranych celów, to kontynuacja obranej wcześniej drogi może wyjść Myślenicom tylko na dobre.
Trzeba rozmawiać o przyszłości Myślenic; zastanowić się nad tym co dalej robić i w jakim kierunku zmierzać. Trzeba też wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym, jak w piosence Perfectu [śmiech], ale zanim do tego dojdzie - czeka nas jeszcze wiele pracy i wyzwań.