Nie patrzy w metrykę - cieszy się życiem

Sport 18 lipca 2017 Wydanie 25/2017
Nie patrzy w metrykę - cieszy się życiem

Rodowity krakowianin, wychowany na Zwierzyńcu, od czterech dekad mieszka wraz z rodziną w mieście nad Rabą. Zenon Budzyn - zaprzysięgły pasjonat futbolu i miłośnik wędkowania, oficjalnie na emeryturze, z pasją działa w miejscowym klubie sportowym oraz w kole wędkarskim

Każdy wchodzący na stadion dobczyckiej Raby przy ulicy Podgórskiej spotyka się z nim przy wejściu. Na potrzeby klubu wciela się bowiem w rolę kasjera, a później z klubową opaską na ramieniu pilnuje porządku podczas spotkań piłkarskich. - Nie patrzę w metrykę, bo i po co - tłumaczy z uśmiechem Zenon Budzyn - kończę w tym roku co prawda 64 lata, ale czuję się znacznie młodziej. Staram się być po prostu aktywnym człowiekiem, nie uznaję lenistwa i tak zwanego nic nie robienia - dodaje.

Osiadając w Dobczycach zrezygnował z czynnego uprawiania sportu. Będąc z wykształcenia mechanikiem samochodowym, pracował już bowiem jako kierowca w krakowskim Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania. Grywał, owszem, ale w drużynie oldbojów Raby, albo - jak to było na wiosnę w tym roku - w awaryjnej sytuacji w B-klasowym meczu tejże drużyny.

Od kilkunastu lat działa w zarządzie klubu, ostatnio jako sekretarz zarządu, a kilka lat wstecz był m. in. kierownikiem piłkarskiej drużyny juniorów Raby, toczącej mecze m. in. z Cracovią, krakowską Wisłą i Hutnikiem w rozgrywkach Międzywojewódzkiej Ligi Juniorów.

Jak przystało na prawdziwego sympatyka klubu wiele godzin poświęcił, pracując społecznie przez kilka ostatnich lat przy wznoszeniu okazałego budynku klubowego: - Przecież trzeba pomóc klubowi, który za roku będzie miał jubileusz 95-lecia działalności - mówi dobczycki działacz sportowy, uhonorowany w tym roku Nagrodą Starosty Myślenickiego w dziedzinie kultury.

Jako gospodarz klubu dba o stan murawy, często spotkać go można na kosiarce przed południem i przed meczem na murawie boiska. Wielką sympatię do piłki nożnej wyniósł z krakowskiego Zwierzyńca, gdzie występował na boisku na Błoniach w barwach Zwierzynieckiego. - Od trampkarza grałem w tym klubie - wspomina - aż do pójścia do wojska. Zawsze grałem na prawym skrzydle, uchodziłem za szybkiego napastnika. Grałem m.in. z Józefem Smoterem i Adamem Płachtą, pod opieką trenera Juliana Radonia, byłego piłkarza Cracovii, reprezentanta kraju. Z kolei w zasadniczej szkole zawodowej MPK dla pracujących w Krakowie, do której uczęszczałem, dyrektorował słynny przed laty piłkarz Cracovii i reprezentacji Tadeusz Parpan. Po wojsku wróciłem do Zwierzynieckiego i grałem w nim, występując na czwartym poziomie rozgrywek, do 1976 r., do momentu mojego ślubu z Janiną w Dobczycach.

Zawodowy kierowca oprócz futbolu żyje i drugą pasją; jest nią wędkarstwo. Nie mogąc się doczekać łowienia ryb na zalewie dobczyckim, łowi już od wielu lat na stawie Cegielnia w Gdowie, bądź też na zalewie w Nieznanowicach, na tzw. Bananie. - Łowię od roku 1981 - mówi - natomiast w Kole Wędkarskim PZW Raba z siedzibą w Gdowie, w którym jestem sekretarzem, działam od 1991 roku. Obecnie w naszym kole mamy 146 aktywnych wędkarzy, głównie z Gdowa i Dobczyc. Moim rekordem wędkarskim jest szczupak o długości 103 centymetrów. I dodaje z rozmarzeniem: Marzy mi się taki dzień, w którym będę mógł zamoczyć kij w wodach dobczyckiego zalewu.

(AND)