PAMIĘTAMY

PAMIĘTAMY
Błażej Hanuszek. Początek XX w.

3 kwietnia 1940 roku NKWD rozpoczęło wywózkę do Katynia polskich oficerów, jeńców obozu w Kozielsku, a w kolejnych dniach - jeńców obozów w Ostaszkowie i Starobielsku. Ich egzekucje trwały sześć tygodni, od kwietnia do maja 1940 roku.

Tak rozpoczęła się zbrodnia katyńska, w trakcie której wiosną 1940 roku NKWD wymordowało tysiące obywateli polskich wziętych do niewoli po agresji Związku Sowieckiego na Polskę 17 września 1939 roku.

W tej liczbie znalazło się 14 700 jeńców przetrzymywanych w obozach specjalnych NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Zamordowanych grzebano w zbiorowych mogiłach w Katyniu, Miednoje oraz Charkowie. Pozostałe 7 305 osób, w tym 3 435 z tak zwanej Ukraińskiej Listy Katyńskiej i 3 870 z tak zwanej Białoruskiej Listy Katyńskiej, było w większości cywilami. Zostali osadzeni w więzieniach zachodniej Ukrainy i Białorusi, czyli terenów Polski włączonych do ZSRR.

Zginęło 22 tysiące ludzi, tylko dlatego, że byli Polakami. Za każdą cyfrą, czy numerem kryje się jednak człowiek ze swoją historią, w której jest miejsce dla rodziny, małżonków, rodziców, czy ukochanych dzieci. Każda taka historia to wspomnienie dzieciństwa, przydomowy ogródek z malwami, które pieściła pomarszczona dłoń matki. Są uniesienia młodości i bukiet róż dla ukochanej osoby. Praca zawodowa, nowe domy i wojskowe awanse. Odbudowa ojczyzny po wiekowej niewoli. Spełnione nadzieje i radość poranka. Nierzadko krew, cierpienie czy łzy. Jest całe życie ze swymi troskami i radościami. Naszym zadaniem jest (jak mówi Czesław Miłosz w wierszu pt.: „Który skrzywdziłeś”: „(…) Poeta pamięta / Możesz go zabić — narodzi się nowy. / Spisane będą czyny i rozmowy”) ukazanie ludzkiej krzywdy i przekazanie prawdy o cierpieniu pojedynczego człowieka. Doskonałym sposobem, do realizacji tego poetyckiego testamentu jest przypomnienie tragicznego losu zasłużonego obywatela naszego państwa, mieszkańca Krzczonowa.

Błażej Hanuszek urodził się w biednej beskidzkiej wiosce - w Krzczonowie 25 sierpnia 1887 roku. Jego rodzice Agnieszka i Józef mieszkali na roli Korzeniowej. Tego samego dnia wraz z rodzicami chrzestnymi Janem Proszkowcem i Marianną Korzeń ochrzcili nowonarodzonego chłopca w kościele parafialnym. Młody Błażej dorastał w rodzinie chłopskiej, która posiadała jednak możliwości, ambicje i tradycje kształcenia się. Stryjem chłopca był ks. Szymon Hanuszek, który w latach 30-tych XX wieku był prałatem i rektorem seminarium duchownego w Krakowie. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Krzczonowie zdolny i pracowity Błażej uczęszczał do Gimnazjum w Myślenicach, a do wyższych klas do Gimnazjum im. Św. Anny w Krakowie, gdzie zdał również maturę. Studia wyższe ukończył w 1922 roku na wydziale prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie z tytułem doktora praw.

Po wybuchu I wojny światowej jako obywatel austriacki został zmobilizowany do armii austrowęgierskiej, z której przeszedł do armii polskiej. Po wojnie swe losy Błażej Hanuszek związał z wojskiem, w którym dosłużył się stopnia kapitana WP. Służył w 19 pp., od 1926 w PKU Kraków Miasto. Od 1931 pracował w IV Ekspozyturze II-go oddziału Sztabu Głównego w Katowicach, a następnie w samodzielnym referacie Informacyjnym dowództwa Okręgu Wojskowego w Krakowie. W 1933 roku został przeniesiony w stan spoczynku. Odznaczony SKZ, medalami 1918–1921 i 10-lecia.

W latach 20-tych XX wieku zbudował w Krzczonowie duży, drewniany dom wraz z zabudowaniami gospodarczymi. Zakupił inwentarz żywy i narzędzia rolnicze oraz zatrudnił pracowników. W Krzczonowie spędzał urlopy i wolne chwile, a na emeryturze planował osiąść na stałe. W rodzinnej miejscowości gdzie m.in. honorowo pełnił funkcję organisty w miejscowym kościółku, był powszechnie lubiany i szanowany.

Jego plany na spokojną starość nie ziściły się. Na przełomie lipca i sierpnia 1939 został zmobilizowany i z rodzinnej wsi wyruszył w swoją ostatnią drogę… Po przejściu krwawej kampanii wrześniowej, wraz ze swoją jednostką wojskową został na Podolu zagarnięty przez oddziały radzieckie i osadzony w obozie w Starobielsku, w którym jak pisał w wywiadzie do „Orła Białego” nr 16/55, 1943 r. Józef Czapski jeden z cudownie ocalonych: „Warunki te były niewątpliwie o wiele lepsze od tych, w których żyli w „łagrach” zesłańcy polityczni. Jeść dawano mało, ale nie było szczególnie dotkliwego głodu. O ile chodzi o pomieszczenie, najgorzej było w tzw. „Cyrku”. Była to dawna cerkiew. Mieszkało w niej około 1000 ludzi. Prycze ustawione były w 5 pięter. Ponieważ było bardzo ciasno, potrzeba było cudów zręczności, by nie spaść spod kopuły na ziemię. Ja spałem w baraku na rogu ulicy Lwowskiej i Norwida. Nazywaliśmy w ten sposób korytarze między pryczami. Poza tym była w obozie malutka biblioteka, zawierająca jedynie książki rosyjskie. Nie zaspokajała ona nawet setnej części wymagań. Badania odbywały się na ogół bez znęcania się fizycznego, zdarzało się co najwyżej, że pytano kogoś bez przerwy przez trzy dni i noce.”

Ostateczna tragedia Błażeja Hanuszka rozegrała się jednak na wiosnę. Od 5 kwietnia do 12 maja 1940 r. jeńcy obozu byli wywożeni na stracenie do siedziby NKWD w Charkowie, dokąd przewożono ich transportem kolejowym, a po mordzie grzebano w IV kwartale strefy parkowo-leśnej pod Charkowem (wieś Piatichatki). Jeńcy ginęli od strzału w tył głowy, chowano ich w bezimiennych dołach śmierci. Wśród rozstrzelanych byli oficerowie Wojska Polskiego - wybitni dowódcy i stratedzy, policjanci, urzędnicy, uczeni, profesorowie wyższych uczelni, artyści, lekarze, nauczyciele i prawnicy. Stanowili elitę narodu, jego potencjał obronny, intelektualny i twórczy. Nie zapomnijmy o nich.

 Marian Cieślik