Po udane zdjęcie można przejechać pół świata

Po udane zdjęcie można przejechać pół świata
Po udane zdjęcie można przejechać pół świata

O tym, że myślenicka grupa MGFoto skupia w swoich szeregach osoby utalentowane wie każdy, kto bywał na wernisażach członków tego zespołu, albo miał okazję zobaczyć ich pokaz na rozpoczęciu Kulturalnych Dni Myślenic.

Dwa zdjęcia Marka Kosiby zostały wyjątkowo wysoko ocenione i uhonorowane w prestiżowym konkursie firmy Nikon na stronie Photocrowd. Z ich autorem rozmawiamy o tym jaka był jego droga do tego wyróżnienia

Jak dawne to czasy, kiedy zainteresował się pan fotografowaniem?

Powiedzmy, że były to lata wczesnej szkoły podstawowej i pierwszego kontaktu z takimi aparatami fotograficznymi jak Druh i Smiena. W czasach kiedy zaczynałem się fotografią interesować, mogłem tylko marzyć o porządnym sprzęcie fotograficznym, bo ciężko było kupić nie tylko odpowiednie odczynniki chemiczne, ale też całe wyposażenie laboratorium fotograficznego.

W Myślenicach był pan chyba jednak prekursorem fotografii kolorowej?

Tak, można tak powiedzieć. Jako pierwszy tworzyłem tutaj na początku lat 80-tych kolorowe fotografie. Na temat warsztatu pracy fotografika zdobywałem informacje różnymi drogami. Studia które podjąłem na Politechnice Krakowskiej miały mi ułatwić zdobycie wiedzy dotyczącej automatyzacji obróbki zdjęć, ale po pewnym czasie stwierdziłem że niewiele mi one w tym względzie dają. Prosiłem nawet o pomoc kolegów informatyków po AGH, ale okazało się, że wiedzą mniej ode mnie i uznałem, że w takim razie komputer sterujący minilabem, czyli urządzeniem wywołującym zdjęcia skonstruuję własnym sumptem. Nawiązałem więc kontakt z różnymi instytutami naukowymi w Warszawie i stamtąd otrzymałem potrzebne informacje: schematy, dane techniczne różnych układów scalonych, czy też instrukcje do programowania mikroprocesorów. Niestety nie było jeszcze wtedy internetu i wszystko musiałem kserować.

A jak zaczęła się pana przygoda z MGFoto?

To stosunkowo niedawna historia, bo z grupą współpracuję zaledwie trzy lata. Wcześniej moja praca i wyjazdy zagraniczne pochłaniały mnie tak bardzo, że wiele osób było przekonanych o tym, że na stałe wyjechałem z Myślenic, czy nawet z Polski.

Przybliżmy zatem czytelnikom konkurs w którym zdobył pan nagrody w tegorocznej edycji…

Redakcja miesięcznika N-Photo Nikon Magazine organizuje od jakiegoś czasu taką internetową, ogólnoświatową formę współzawodnictwa dla każdego, kto przyśle swoje fotografie na ich tematyczny konkurs. Prace oceniane są dwutorowo; przez wysoko wykwalifikowanych jurorów i przez internautów. W tym pierwszym konkursie moje dwie fotografie zajęły 5 i 9 miejsce, a w ocenie internautów 2 i 5 miejsce.

W pana ostatnich zdjęciach dominuje motyw przyrody, czy też szerzej krajobrazu. Czy to jest pana ulubiony temat?

Ostatnio rzeczywiście. Uściślając są to w zasadzie najczęściej zdjęcia nocnego nieba i nocne krajobrazy, ale zdarzało mi się też w czasie swoich podróży zagranicznych robić zdjęcia czynnych wulkanów, a w moim portfolio znajdują się też fotografie pokazujące jak żyją ludzie w Azji, Afryce, czy Ameryce Łacińskiej.

Na tych zdjęciach widać różne rejony geograficzne. Które z nich są pana ulubionymi?

Ze względu na najbardziej ostatnio fascynujący mnie temat nieba w nocy, szukam takich rejonów świata, które są najmniej oświetlone. Wbrew pozorom bardzo trudno znaleźć takie miejsce w naszym kraju. Jeśli spojrzy się na mapę zanieczyszczenia światłem, to są praktycznie tylko dwa takie – mały fragment Bieszczad i część Gór Izerskich.

A gdzie zostały zrobione te dwa nagrodzone w konkursie zdjęcia?

To które zostało uhonorowane przez internautów 2 miejscem zostało wykonane na Hawajach na wzgórzu wygasłego wulkanu Mauna Kea o wysokości ponad 4200 metrów n.p.m., które znane jest m.in. z tego, że jest tam kilkanaście obserwatoriów astronomicznych. Natomiast zdjęcie które zajęło w internetowym konkursie 5 miejsce zostało zrobione na pustynnych terenach na pograniczu stanów Utah i Arizona w USA i to jest rejon, który sobie szczególnie cenię właśnie z tych powodów o których wcześniej wspomniałem, czyli dlatego że jest tam bardzo ciemno i nic nie zaburza obrazu nieba, który można tam uzyskać. A po drugie krajobrazy, które tam występują, zarówno na zdjęciach jak i w rzeczywistości, bardziej przypominają Księżyc i Marsa niż Ziemię.

A skąd ten niecodzienny efekt wizualny na zdjęciu z Utah przypominający „Odyseję Kosmiczną”?

Robienie tego zdjęcia trwało kilka godzin, a w tym czasie gwiazdy na niebie zdążyły już znacznie zmienić swoje położenie i stąd te niesamowite okrągłe smugi.

Nie mogę też nie zapytać przy tej okazji o ten bardzo oryginalny pomysł na kalendarz Myślenic którego jest pan współautorem. Jak się uzyskuje efekt takiego panoramicznego obrazu?

Za pomocą odpowiedniego urządzenia, tzw. głowicy panoramicznej. Trzeba wykonać kilkanaście zdjęć całej otaczającej nas sfery, a resztę robi seria specjalistycznych programów komputerowych.

Jakie rejony świata są dla pana szczególną inspiracją w fotografowaniu?

Jakoś szczególnie urzekła mnie Kambodża, może z racji tego że trafiłem tam na wyjątkowo życzliwych, przyjaznych ludzi oraz fakt że jest to rejon stosunkowo tani do zwiedzania.

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).