Porucznik Stanisław Mykała

Historia 11 kwietnia 2013 Wydanie 13/2013
Porucznik Stanisław Mykała
Porucznik Stanisław Mykała z żoną Heleną

Wśród sześciu żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w 1939 r. i spoczywających na cmentarzu w Stróży, jest jedyny w tym gronie oficer – porucznik Stanisław Mykała. Jego postać jest warta przypomnienia mieszkańcom Ziemi Myślenickiej, gdyż jest to jeden z żołnierzy, którzy w obronie naszej Ojczyzny złożyli ofiarę najwyższą. Jednocześnie, rodzina poległego porucznika po wojnie związała się z Myślenicami.

Stanisław Mykała urodził się 19 marca 1908 r. w Środuli Zagórze (obecnie dzielnica Sosnowca). W 1924 r. ukończył szkołę siedmioklasową w Sosnowcu, a następnie, do 1929 r. uczęszczał do Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w tym samym mieście. W roku szkolnym 1929/1930 rozpoczął pracę jako nauczyciel w Publicznej Szkole Powszechnej w Busku, a w kolejnym roku szkolnym w Publicznej Szkole Dokształcającej Zawodowej Męskiej w Kazimierzu Koszyrskim. Pracował również w szkołach powszechnych w Łagiszy, Sęczowie, Pińczycach, a jego ostatnią placówką była szkoła w Hucie Starej.

W tym czasie ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy. W dniu 24 sierpnia 1939 r. został powołany do służby wojskowej w 75 Pułku Piechoty, w stopniu porucznika rezerwy. Jego losy w następnych dniach nie są do końca poznane – prawdopodobnie wskutek nadwyżki oficerów w pułku zmieniono mu przydział. Trafił ostatecznie do 1 Brygady Górskiej, gdzie został skierowany do III batalionu 2 pułku piechoty Korpusu Ochrony Pogranicza, czyli batalionu KOP „Wołożyn”. W brygadzie, utworzonej na kilka miesięcy przed wybuchem wojny, występował bowiem niedobór oficerów różnych specjalności, a niektóre plutony i pododdziały specjalne były dowodzone przez podoficerów. Niestety, w żadnym opracowanym spisie personalnym tej jednostki, nie znajdziemy nazwiska por. Mykały – pradwopodobnie dlatego, że zbyt krótko przebywał w oddziale.

Szlakiem bojowym batalionu „Wołożyn” w rejonie Jordanowa i Myślenic zajmował się badacz dziejów naszego regionu, Piotr Sadowski. Z udostępnionych przez niego informacji wynika, że batalion miał standardową organizację – trzy kompanie liniowe oraz kompania ciężkich karabinów maszynowych. Dowodził nim major Mieczysław Sokołowski, późniejszy podpułkownik i dowódca zgrupowania AK, poległy w 1944 r. w Wilanowie podczas przebijania się z odsieczą warszawskim powstańcom.

Do 1 września 1939 batalion „Wołożyn” był rozwinięty na południe od Makowa Podhalańskiego, wydzielając dwie kompanie jako odwód brygady. Po wkroczeniu Niemców na Orawę, odwód ten przerzucono pod Bystrą. Tutaj 2 września stoczono pierwszy bój z nieprzyjacielem, wspartym bronią pancerną. W nocy oddziały otrzymały rozkaz wycofania się na nowe pozycje – batalion zajął stanowiska na Makowskiej Górze, a po południu 3 września został skierowany marszem pieszym, przez Bieńkówkę i Stróżę do Pcimia. Tu wszedł w skład oddziału wydzielonego pułkownika Leonarda Łodzi-Michalskiego, podlegając operacyjnie dowódcy 10. Brygady Kawalerii, płk. dypl. Stanisławowi Maczkowi. W ciągu dnia 4 września żołnierze KOP bronili rejonu skrzyżowania na południe od Pcimia, ponosząc duże straty. Po ciężkim ostrzale artyleryjskim i ataku czołgów batalion został zepchnięty za Pcim i zajął pozycje na wzgórzach w Stróży.

Wieczorny wypad czołgów niemieckich na Myślenice wprowadził zamieszanie w jego szeregach, które z niemałym trudem opanowano. Następnego dnia zebrane ponownie w Stróży kompanie utrzymywały pozycje wyjściowe do natarcia 10 pułku strzelców konnych w kierunku Pcimia. W krytycznym momencie działań, w związku z ciężką sytuacją pod Myślenicami, strzelcy konni zaangażowani w walkę na granicy Pcimia otrzymali rozkaz odwrotu. Odskok pułku osłaniał batalion KOP, który następnie prowadził działania opóźniające w „Luterance”. Ponieważ trwały już walki o Myślenice, rozpoczęto odwrót górami w kierunku Osieczan, a następnie (w ciągu popołudnia i nocy) na Łapanów. W czasie działań pod Stróżą duże straty poniósł 10 pułk strzelców konnych, poległo też kilku żołnierzy batalionu KOP – w tym por. rez. Stanisław Mykała. Jego zwłoki złożono do grobu w skromnej uroczystości, w osobnej trumnie, u boku pięciu towarzyszy. Przez całą wojnę żona porucznika Mykały nie miała żadnej informacji o losie męża.

Prowadząc badania związane z historią regionu, zupełnie przypadkowo uzyskałem od p. Stanisławy Kawa informację o kobiecie, która po przyjeździe do Myślenic ze Śląska zakupiła dom przy ul. Daszyńskiego aby, jak twierdziła, być blisko nieżyjącego męża i patrzeć na jego mogiłę. Początkowo ta wzmianka nie wzbudziła mojego zainteresowania. Dopiero gdy w toku rozmowy moja rozmówczyni stwierdziła, że ów mąż był wrześniowym oficerem i spoczywa w Stróży uświadomiłem sobie, że chodzi o porucznika Stanisława Mykałę. Jego żona Helena po wojnie wyszła ponownie za mąż i nosiła nazwisko Bartkowska. Niestety, zmarła ponad trzydzieści lat temu i w tym miejscu ślad się urywał. Pani Stanisława z racji sąsiedztwa bardzo dobrze znała Helenę Bartkowską. Z tego powodu bardzo mocno zaangażowała się w poszukiwania dalszych kontaktów oraz faktów związanych z por. Mykałą. Trop wiódł na Śląsk, skąd pochodziła rodzina. Wiadomo też było, że Helena Bartkowska miała syna z pierwszego małżeństwa ze Stanisławem Mykałą, który część dzieciństwa spędził w Myślenicach. Wielokrotnie, już jako dorosły mężczyzna, przyjeżdżał on w odwiedziny do matki, a w czasie tych wizyt rozmawiał również z panią Stanisławą. Postanowiliśmy szukać pomocy w śląskich parafiach. Niestety, początkowo nie dawało to oczekiwanych rezultatów, również nie wszyscy z proboszczów byli chętni do udzielania takich informacji. Pani Stanisława Kawa nie dawała jednak za wygraną i z godnym podziwu uporem dzwoniła do kolejnych parafii. W końcu uzyskała informację, która okazała się kluczową dla dalszych poszukiwań. Był to adres kobiety o nazwisku Mykała, której mąż zmarł osiemnaście lat temu w jednej ze śląskich miejscowości.

Napisałem list z wyjaśnieniem, czym się zajmuję i z prośbą o kontakt, zakładając rzecz jasna, że piszę do odpowiedniej osoby. Po mniej więcej dwóch tygodniach, tuż przed świętami Bożego Narodzenia zadzwonił telefon. Okazało się, że adres, jaki otrzymaliśmy z parafii, prowadził wprost do synowej porucznika Stanisława Mykały. Niestety, jak wynikało z wcześniejszej informacji, syn porucznika, zmarł osiemnaście lat wcześniej, jednak pozostawił wiele wspomnień, zdjęć i dokumentów po zmarłym ojcu. Dowiedziałem się również, że wnuk Stanisława Mykały mieszka na stałe w Krakowie i bardzo chętnie spotka się ze mną, aby porozmawiać o dziadku oraz udostępnić dokumenty znajdujące się w posiadaniu rodziny. W ten sposób, w styczniu bieżącego roku spotkałem się z panem Adamem Mykałą. Na umówione spotkanie przyniósł bardzo ciekawe pamiątki po spoczywającym na cmentarzu w Stróży bohaterze – te szczególnie cenne, to zdjęcia porucznika Mykały, fotografie z ćwiczeń wojskowych, a także liczne dokumenty cywilne i wojskowe. Tak oto, po żmudnych poszukiwaniach, mogłem spojrzeć na podobiznę człowieka, którego tragiczne losy wpisały się w historię Ziemi Myślenickiej. Co ważne, po ponad siedemdziesięciu latach udało się odnaleźć rodzinę człowieka, o którym wcześniej tak niewiele wiedziałem. Obecnie, dzięki informacjom uzyskanym od Państwa Mykałów, stał się postacią zupełnie realną, ze swoją własną historią i ciekawym życiorysem. Efekt tej pracy jest niezwykle ważny dla utrwalania i propagowania historii lokalnej, jako części historii Narodu, szczególnie wśród młodego pokolenia.

Bardzo dziękuję rodzinie porucznika Stanisława Mykały za udostępnienie dokumentów oraz pani Stanisławie Kawa za informacje oraz nieocenioną pomoc przy poszukiwaniach. Mam nadzieje, że ciąg dalszy nastąpi.

Marek Stoszek