Rafał Zduń – 19- letni wolontariusz przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Myślenicach

Rafał Zduń – 19- letni wolontariusz przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Myślenicach

Mieszka w Myślenicach
i obecnie uczęszcza do trzeciej klasy technikum w Krakowie. Aktualnie gra amatorsko w piłkę nożną
w lokalnym klubie Górki Myślenice oraz jest strażakiem w OSP
Myślenice Śródmieście.

Jak to się stało, że dołączył Pan do zespołu wolontariuszy przy MGOPS?

Napotkałem w Internecie ogłoszenie o możliwości zapisu do wolontariatu i praktycznie od razu napisałem SMS-a ze swoim zgłoszeniem. Zazwyczaj staram się dokonywać przemyślanych wyborów, ale w tym przypadku było kompletnie inaczej. Bez wahania podjąłem decyzję, nie mam pojęcia dlaczego. W każdym bądź razie, nie żałuję tego.

Jak wygląda taki wolontariat w dobie pandemii koronawirusa?

Na obecną chwilę zadania wolontariatu mógłbym podzielić na dwie grupy „codzienne obiady” oraz „zakupy”. Pierwsza z nich polega na odbieraniu obiadów przygotowanych przez różne restauracje, w moim przypadku jest to Legendario. Wiem także, że również restauracja Karen wydaje takie posiłki, dlatego tutaj kieruję wielki ukłon w ich stronę, za super podjętą inicjatywę. Po odebraniu posiłków zawożę je do przydzielonych mi osób. Można powiedzieć, że jest to takie „stałe zlecenie”, gdyż wykonywane jest codziennie. Grupa, którą nazwałem „zakupy” jest troszkę bardziej rozbudowana. Jedną z form jest rozwożenie zakupów przygotowanych przez MGOPS po wcześniejszym kontakcie, jakie artykuły są najbardziej potrzebne. Drugą zaś jest kontakt z osobą potrzebującą pomocy w zrobieniu zakupów i po ustaleniu z nią wykonanie właśnie tej czynności. Na ten moment rozwożę obiady do dwóch osób z Myślenic i Krzyszkowic. Do tego odwiedziłem z pakunkami żywnościowymi osoby w Myślenicach i Porębie. Posiadam też kontakt ze starszym państwem, którym robię od czasu do czasu zakupy. Jeśli chodzi o względy bezpieczeństwa, bo to w tym wszystkim jest sprawą priorytetową, to każdy wolontariusz otrzymuje maseczki, rękawiczki oraz siatki jednorazowe. Staram się ograniczać kontakt do minimum, czasami zamienię parę zdań, lecz wiadomo w bezpiecznej odległości. Panie, które nas koordynują są bardzo miłe i uprzejme. Rozdzielają zadania tak, aby żaden wolontariusz nie był za bardzo obciążony. Gdy mają jakieś nowe zadanie kontaktują się telefonicznie i ustalamy szczegóły. Pod ich skrzydłami pracuję mi się naprawdę świetnie.

Czy Pana zdaniem tego rodzaju wolontariat jest czymś niezbędnym, aby starsi ludzie mogli bezpiecznie przeżyć czas epidemii koronawirusa?

Odnośnie sytuacji w jakiej się znajdujemy, myślę że jak najbardziej. Gdyby nie wolontariusze oraz wszelkie organizacje włączające się w walkę z koronawirusem, wiele starszych osób musiałoby się udać do sklepów. Co za tymi idzie? Część z nich musiałaby skorzystać z różnych środków transportu. Wychodząc z domu właśnie w takie miejsca są narażeni na zakażenie. Jak wiemy najwięcej ludzi właśnie w podeszłym wieku najgorzej radzi sobie z wirusem. Wielu z nich niestety przegrywa tę walkę. Dlatego zachęcam gorąco do kontaktu z odpowiednimi instytucjami, nie bójcie się prosić o pomoc. Myślę, że w życiu każdego z nas przyjdzie taki moment, kiedy będziemy jej potrzebować. Więc jeśli ktoś nam wystawia pomocną dłoń, chwyćmy się jej. W końcu walczymy o nasze życie i zdrowie. Zachęcam również osoby, które ukończyły 18 lat do współpracy z wolontariatem. Razem możemy więcej!

Rozmawiała Maria Gaczyńska

 

Maria Gaczyńska Maria Gaczyńska Autor artykułu

Dziennikarka, interesuje się głównie sprawami społeczno-politycznymi miasta i regionu