Samotność pięknej kobiety.
Jezioro Senec na Słowacji w pobliżu granicy austriackiej stworzyli ludzie. Pięknie to zrobili, ale nie da się ukryć, że jest to okaz jakby sztucznej biżuterii. No, takie podejrzane piękno. Zbyt piękna ta woda i wszystko, co na obrzeżu tego akwenu pobudowano. Ewę uderzało przede wszystkim to, że nie było żadnych płotów, parkanów, a przecież nad wodą jeziora stało kilkaset domków rekreacyjnych i super dacz.
Nie było jednak kogo spytać, dlaczego brak jest najmniejszych, nawet symbolicznych ogrodzeń. Było już wyraźnie po sezonie. Nawet cisz panowała.
Ewa patrzyła z okien swego pokoju na granatową taflę jeziora, która drżała lekką falą. W niej samej było również takie drżenie. Dlaczego Edward zginął z własnej ręki? Dlaczego to uczynił? Jeszcze miesiąc temu byli razem w Wiedniu. Miesiąc temu powiedział, że dobry zegar psuje się tylko raz jeden i ostatecznie. Nawet nie pomyślała wtedy, co mogą znaczyć te słowa. A Edward był właśnie pracowity jak zegar. Nie chciał, aby go ktoś naprawiał. Ewa wiedziała, że bezboleśnie umierają tylko słowa. Spytaj na przykład w szkole, co to jest kałamarz? Nikt nie wie. Umarł ten wyraz śmiercią naturalną, z ludźmi jest inaczej, Edwarda już nie będzie.
Zaciągnęła story w oknie. Zniknęło piękne jezioro. Ewa została sama. Po raz tysięczny zadała sobie pytanie : - Co dalej?
Mieli razem z Edwardem jechać do Lwowa. To było miasto jego rodziców. Opowiadał, że podobno we Lwowie przed wojną było tak wesoło, że kamienice się śmiały...
Patrzyła na swoją twarz odbitą w lustrze.
Oczy zdawały się pytać
A teraz dla kogo będziesz? Kto cię będzie całował?
A po chwili oczy zdawały się mówić:
Nie możesz być jak to jezioro za ścianą, sztuczną biżuterią, życie może być różowe. Wszystko w kolorze róż...
Dziwne...Bo gdy włączyła radio, usłyszała, jak słowacki piosenkarz śpiewał, że wszystko może być różowe. Że różowym może być śpiew, różowe mogą być słowa, różowy każdy dzień. Nie gasiła radia. Zasypiała z otwartymi oczami.