Szymon „SzNaJdeR” Chmiel - mistrz Polski i jednoosobowa orkiestra

Szymon „SzNaJdeR” Chmiel - mistrz Polski i jednoosobowa orkiestra

Zanim przedstawimy naszego bohatera, kilka słów o dziedzinie, w której jest prawdziwym mistrzem. Beatbox to forma rytmicznego tworzenia dźwięków za pomocą ust, języka, gardła, przepony i krtani. Nie jest to jednak śpiew czy melorecytacja (a w każdym razie nie tylko), ale naśladowanie dźwięków pochodzących z rozmaitych instrumentów muzycznych i nie tylko, np. praktycznie całego zestawu perkusyjnego, basu akustycznego bądź elektronicznego, scratchy (potocznie zwanego drapaniem płyty gramofonowej) i jeszcze innych niezliczonych efektów akustycznych, o które trudno podejrzewać żywego człowieka, a nie jakąś zaprogramowaną maszynę.

Za prekursorów beatboxu uważa się m.in Louisa Armstronga, artystów funkowych i soulowych początku lat 70, zaś w dekadę później Darrena Buffy Robinsona, „człowieka -orkiestrę” Kenny Muhamada i ojca chrzestnego współczesnego beatboxu, czyli Rahzela. Starsi czytelnicy zapewne kojarzą również niezrównanego Bobby’ego McFerrina, który nawet, gdy zostawał na scenie sam to miało się wrażenie, że gra z nim pięciu muzyków i tego szalonego Michaela Winslowa z „Akademii Policyjnej”, który umiał naśladować praktycznie każdy dźwięk przyrody ożywionej i nieożywionej. Od niedawna do tego zacnego grona możemy dopisać nazwisko pewnego 23-letniego myśleniczanina posługującego się pseudonimem SzNaJdeR. Szymon Chmiel, jest studentem Politechniki Warszawskiej, ale w wolnych chwilach zajmuje się beatboxem i to tak efektywnie, że pod koniec lipca tego roku został mistrzem polski. Jak gra SzNaJdeR ? No cóż, to trzeba usłyszeć i koniecznie zobaczyć, bo na pierwszy rzut ucha wydaje się niewiarygodne, żeby przy pomocy aparatu gębowego robić tak wielowymiarową muzykę. Gdyby Szymon grał na instrumentach to powiedzielibyśmy, że prowadzi kilka linii melodycznych jednocześnie, na dodatek robi to często w jakichś absurdalnie szybkich tempach i zwariowanych podziałach rytmicznych. O swojej pasji i sukcesach opowiadał już na antenie radiowej Trójki i na kanale youtubowym Footroll, gdzie mówił również o swych futbolowych fascynacjach.

Ile lat trzeba ćwiczyć żeby dojść do takiego poziomu?

To zależy od predyspozycji, ale w moim przypadku osiem lat, bo zainteresowałem się tą dziedziną mając 15 lat. Przeglądając internet natknąłem się na konferencje TEDx i na występ Australijczyka, Toma Thuma i byłem nim tak zafascynowany, że uznałem, że to coś dla mnie.

Jak ćwiczy beatboxer ?

Na początku we własnym zaciszu domowym próbuje naśladować to co widzi i słyszy w internecie. Na przykład wspomnianego Toma Thuma. Potem może trafić na warsztaty beatboxowe, bo i takie się odbywają. Cennym doświadczeniem jest również uczestnictwo w bitwach beatboxerów i wymiana doświadczeń z tymi, którzy wiedzą więcej, albo przynajmniej tyle samo.

A jak wygląda takie ćwiczenie w kwestii czysto technicznej?

Dobrze jest nagrywać swój głos, bo nie zawsze człowiek sam siebie słyszy tak „obiektywnie” jak magnetofon czy dyktafon. Zawsze albo prawie zawsze ćwiczę z metronomem, bo w czasie występów naturalną tendencją jest, że „gra się” coraz szybciej, a to duży błąd co potwierdzi każdy muzyk. Takie ćwiczenie również ułatwia przechodzenie z rytmów parzystych na nieparzyste. Bardzo istotne jest również operowanie oddechem. W beatboxie praktycznie nie ma niego czasu, więc trzeba umieć wydawać dźwięki również na wdechu i to w taki sposób, żeby nie było widać większej różnicy od tych tworzonych klasyczną metodą.

Oprócz tego, że operujesz bardzo dużą ilością brzmień to potrafisz wydobyć z siebie niesamowicie niski bas. Podejrzewałbym o takie umiejętności raczej jakiegoś wokalistę deathmetalowego albo śpiewaka gardłowego w Tuwy.

Ja sam siebie też nie podejrzewałem na początku, ale lata ćwiczeń zrobiły swoje. Beatbox w ogóle bardzo pozytywnie wpływa na dykcję, na poszerzenie możliwości artykulacyjnych w mowie, rozluźnienie żuchwy i generalnie również donioślejszy oraz pewniejszy głos.

Wydaje się że ważnym instrumentem jest również sam mikrofon.

Zgadza się.. Ważny jest nie tylko sposób trzymania mikrofonu czy odległość od ust, ale również sposób zasłaniania ust czy nosa, bo u beatboxera gra cały aparat mowy. Moim zdaniem beatbox to w ogóle cały czas kopalnia rozmaitych możliwości i nieodkrytych dróg.

Społeczność beatboxerów w Polsce to duże środowisko?

Sądząc po aktywności internetowej liczy kilka tysięcy osób. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to bardzo młoda generacja i tych aktywnych, którzy mogą sobie pozwolić na wyjazd na zawody jest pewnie trochę ponad stu. Tylu przynajmniej bierze udział w mistrzostwach Polski.

Jak wygląda rywalizacja na Mistrzostwach Polski?

W Mistrzostwach Polski brałem udział cztery razy i w tym czasie trochę zmieniły się zasady. W 2018 roku występował na nich praktycznie każdy, kto mógł dojechać. W ostatnich edycjach trzeba zaprezentować już tzw „dziką kartę”, żeby jurorzy zakwalifikowali cię do grona 35 uczestników. Z tego grona już na samych zawodach jest wyłaniana finałowa 16, która systemem pucharowym toczy ze sobą pojedynki aż do wielkiego finału. W tej konkurencji właśnie zostałem mistrzem Polski. Jest jeszcze kategoria Loop-stacja, gdzie tworzę kilka ścieżek i zapętlam je na urządzeniu zwanym loop station. O ile pojedynki beatboxerów to przeważnie około 6 minut to poszczególne występy na Loop-Stacji mogą trwać nawet 12. Jest jeszcze Tag team, gdzie występujemy w dwuosobowych zespołach. W Loop Stacji zająłem na Mistrzostwach Polski 4 miejsce, a w Tag team razem z Łukaszem Gabrysiem zdobyliśmy brązowy medal.

Czym zajmujesz się na co dzień?

Jestem na piątym roku studiów na Politechnice Warszawskiej na wydziale Elektroniki i Technik Informacyjnych na kierunku Cyberbezpieczeństwo. Od pewnego czasu również pracuje w branży bardzo zbliżonej do kierunku studiów.

Są ludzie, którzy zawodowo zajmują się beatboxem?

Zdarzają się. Wzmiankowany Tom Thum czy też francuski zespół Berywam to profesjonaliści w pełnym tego słowa znaczeniu.

Chciałbyś iść ich drogą?

Nie. Chciałbym, żeby beatbox był dopełnieniem tego, co robię w życiu zawodowym, bo i jedno i drugie sprawia mi wielką satysfakcję.

Wymień trzech ulubionych artystów...

Colaps (beatbox), BreZ (loopstacja), Harry Mack (rap).

Czy mistrz polski Szymon Chmiel będzie reprezentować Polskę na Mistrzostwach Świata?

Oczywiście, że tak! Następne powinny odbyć się za trzy lata, więc jeśli tak się stanie, będę reprezentował Polskę na nich.

rozmawiał Rafał Podmokły

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).