Trzeba się starać
Jest takie stare przysłowie, które mówi, że lepsze deko handlu niż kilo roboty. Może i jest to prawdą, ale dziś handel to naprawdę ciężki kawałek chleba, zwłaszcza, gdy sklep prowadzi się w małej miejscowości. Jednak do odważnych i operatywnych świat należy - tak właśnie uważa pani Jolanta Wilczyńska, właścicielka sklepu „Jolka”.
Sklep „Jolka” znajduje się w Trzemeśni w kierunku Poręby, jak mówi jego właścicielka:
- Rozpoczęłam działalność stosunkowo niedawno, bo w roku 2019. Przedtem pracowałam również w tym sklepie jako ekspedientka.
Poprzedni właściciel zdecydował o zamknięciu działalności i pani Jolanta Wilczyńska postanowiła wziąć los w swoje ręce. O takiej, a nie innej decyzji zadecydowały wiara we własne siły i znajomość klientów oraz lokalnego rynku. Pani Jola zatrudnia dwie osoby. Jak to jest prowadzić sklep na wsi?
- Na pewno jest to bardzo ciężka praca, trzeba być dyspozycyjnym od rana do wieczora, również w weekendy – mówi Jolanta Wilczyńska.
Prowadzenie sklepu, zwłaszcza w małej miejscowości, w sąsiedztwie Myślenic i Krakowa, zarówno w 2019, jak i obecnie to spore wyzwanie, również wobec innych sklepów na terenie Trzemeśni. Jak mówi właścicielka sklepu:
- Czasy są bardzo trudne, duży wzrost cen energii i cen towarów, ale ja mam nadzieję, że i z tego wyjdziemy i jakoś to wszystko się wyreguluje.
Trzemeśnia leży w pięknej okolicy i od bardzo dawna była i jest odwiedzana przez turystów. Oczywiście nie jest to ruch turystyczny na wielką skalę, ale trudno nie docenić tego faktu.
- Tak, sezon wakacyjny jest zdecydowanie lepszy dla handlu. W pobliżu są tutaj domki letniskowe, turyści poruszają się szlakami na Suchą Polanę i na Kudłacze, w sezonie szczególnie w sobotę i niedzielę turystów jest sporo. Po sezonie ruch turystyczny spada i wtedy widać to natychmiast po sprzedaży - mówi właścicielka sklepu i dodaje – Trzeba by jeszcze zadbać o tych turystów, aby uatrakcyjnić tutaj pobyt i przyciągnąć jeszcze więcej wypoczywających. Myślę, że mógłby to być basen, domki do wynajęcia, można by również bardziej zadbać o rzekę.
Jak już wiemy, choćby z naszych poprzednich odcinków o przedsiębiorców, największym kapitałem każdego sklepu są stali klienci, nie inaczej jest w przypadku „Jolki”.
- Oczywiście mamy swoich stałych klientów - i stały klient jest dla nas najważniejszy, dlatego też się trzymamy. Dla swoich klientów, mamy bardzo smaczne wędliny, szczególnie te, które dostarczają nam w piątek, Staramy się, żeby w sklepie było po trochę wszystkiego. Trochę jarzyn, trochę wędlin, chemia gospodarcza, artykuły przemysłowe, staramy się, aby nasi klienci mogli u nas kupić wszystko. Mamy takich klientów, którzy lubią do nas przychodzić i nam to mówią, nawet, gdy czasem czegoś brakuje, czekają aż dowieziemy – z dumą podkreśla właścicielka.
Na półkach znajdują się również artykuły, które podpowiedzieli sami kupujący, klienci przez swoje sugestie współtworzą sklep. Bliskość Myślenic oraz konkurencja w samej Trzemeśni wymaga od właścicielki sklepu szczególnych starań, a przede wszystkim dbałości o towar, a co za tym idzie o klientów. Jak mówi Jolanta Wilczyńska:
- Cena, jakość i szczególna uwaga, aby produkt był świeży.
Oczywiście każda firma to nie tylko właściciel, ale i pracownicy, nie inaczej jest w sklepie „Jolka”. Pani Jolanta zatrudnia dwie pracownice, które wraz z nią dbają o prawidłowe działanie sklepu i jak sama podkreśla, zawsze może na nie liczyć.
Sklep jaki jest, każdy widzi, ale sklep na wsi, to zupełnie inny temat. Tutaj w małej zbiorowości sklep to poniekąd przystań, często pełniący rolę społeczną. Do sklepu na wsi przychodzi się oczywiście po zakupy, ale też, żeby porozmawiać, kogoś spotkać. Rola właściciela w takim sklepie jest bardzo trudna, bo oprócz funkcji biznesowych, jest on znaną wszystkim osobą ściśle utożsamianą z tym co robi, co sprzedaje i jaki ma stosunek do klientów. Z tego niełatwego zadania bardzo dobrze wywiązuje się pani Jolanta Wilczyńska właścicielka sklepu „Jolka” w Trzemeśni.