Trzy pytania do Jakuba Swachty, sołtysa Drogini: "Droginia to wieś, której nie da się nie lubić"

Trzy pytania do Jakuba Swachty, sołtysa Drogini: "Droginia to wieś, której nie da się nie lubić"

Debiutuje Pan w roli sołtysa . Co sprawiło, że zdecydował Pan kandydować?

Duży wpływ na moją kandydaturę miały rozmowy z mieszkańcami, którzy namawiali mnie do tego, aby wystartować. Od zawsze lubiłem pomagać ludziom we wsi, brać udział w różnych przedsięwzięciach i wydarzeniach. Dużą rolę odegrała też moja rodzina, a przede wszystkim żona, która pomimo natłoku obowiązków okazała mi pełne wsparcie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to dobra decyzja, a duża w tym zasługa Rady Sołeckiej, na którą mogę liczyć w każdej sprawie.

Jakie cele stawia Pan przed sobą jako sołtysem?

Nie ukrywam, że głównym celem jest poprawa bezpieczeństwa naszych mieszkańców poprzez wybudowanie nowych chodników miedzy innymi do przysiółka Tulej oraz w kierunku miejscowości Łęki, a także poprzez doświetlenie tych odcinków. W naszej miejscowości nie ma ogólnodostępnego miejsca zabaw, a mieszkańcy korzystają z placu zabaw obok szkoły podstawowej, dlatego drugą sprawą, na której mi zależy i chciałbym, aby doszła do skutku jest budowa kompleksu rekreacyjnego z placem zabaw, altaną i wieloma innymi atrakcjami, z których mogliby korzystać wszyscy nasi mieszkańcy, a także turyści odwiedzający brzeg Zalewu Dobczyckiego i spacerujący po wałach.

Za co najbardziej lubi Pan swoja wieś?

Droginia to wieś, której nie da się nie lubić, zaczynając od jej bogatej historii, pełnej zarówno momentów dobrych, jak i trudnych, z którymi nasza wieś się mierzyła, poprzez przepiękne widoki na Zalew Dobczycki lub kościółek w Drogini, a kończąc na wspaniałych i otwartych mieszkańcach, którzy naprawdę są skorzy do pomocy oraz rozmów. To wszystko sprawia, że jestem dumny z tego, iż wywodzę się właśnie stąd i jestem szczęśliwy, że mogę pracować dla tak wspaniałej społeczności.