W czym problem?
Uruchomienie Punktu Szczepień Powszechnych w powiecie myślenickim wywołało burzę medialną i liczne komentarze. Sprawa okazała się na tyle poważna, że zainteresowała się nią nawet jedna z ogólnokrajowych stacji telewizyjnych, poruszając ten temat w swoim głównym wydaniu informacyjnym.
Cóż takiego się stało? Otóż NFZ Małopolska, zgodnie z wytycznymi rządu – wybrało punkt, który ma możliwość zaszczepienia większej liczby ludzi – i to w godnych warunkach.
W czym zatem problem? Przecież wszystkim nam chyba zależy na tym, by akcja szczepień przebiegła sprawnie i jak najszybciej. Problem jest, bo „niestety” wybrano punkt zaproponowany nie przez powiat myślenicki, a gminę Myślenice. Ale jak to? Przecież w Dobczycach punkt szczepień również organizowany jest przy współpracy z gminą Dobczyce. Więc ponownie: w czym problem? Ano zapewne w tym, że inny burmistrz jest w Dobczycach, a inny w Myślenicach. Przypomnijmy, że to ten sam burmistrz (ten od Myślenic), któremu jeszcze kilka miesięcy temu wicestarosta myślenicki w uroczym filmiku zarzucał, że nijak powiat w walce z pandemią nie wspomaga, punktu wymazowego nie otworzył, a tu walka trudna i wymagająca, trzeba by było, byśmy się wszyscy do niej włączyli. Wszak ludzie stoją w wielogodzinnych kolejkach, na zimnie do namiotów wymazowych – tak być nie może. Zatem powstał w Myślenicach dodatkowy punkt wymazowy, zorganizowany przez burmistrza Myślenic – wygodny, bo można było podjechać samochodem. Szybko, sprawnie, bezproblemowo.
Najwidoczniej zachęcony wcześniejszymi medialnymi ponagleniami wicestarosty, burmistrz w kwestii szczepień czekać nie zamierzał. Skoro powiat dysponuje miejscem, w którym szczepić dziennie można 200 osób, a gmina takim, gdzie zaszczepionych może być 500 – to nad czym tu myśleć. Do dzieła!
No i się zaczęło… bo przecież powiat już poczynił przygotowania (mimo, że NFZ Małopolska jeszcze lokalizacji punktów nie wybrał), więc jak to burmistrz wyjeżdża tu znienacka ze „swoją” halą? I „wszystko psuje”? Tak być nie może. Przecież punkt przygotowany przez powiat był już praktycznie gotowy! Szczepić można od zaraz. Z tym, że szczepionek jeszcze nie ma… to nic. Ale, ale, punkt zaproponowany przez powiat to przecież szkoła. Średnia. A zaraz czas matur… To też nic, namioty się postawi (nie wiem tylko, czy dla szczepionych, czy dla maturzystów). Ale przecież tam nawet nie ma gdzie zaparkować! Jak to nie, jakieś miejsce zawsze się znajdzie, jakoś się pomieścimy. Z resztą: szkoła w centrum miasta, to daleko chodzić nie trzeba, można na spacerek się wybrać. Tyle tylko, że to ma być „Powszechny Punkt Szczepień” – nie tylko dla mieszkańców centrum Myślenic – ale dla mieszkańców całego powiatu. Zatem dojechać jednak trzeba będzie. Gdzieś ten samochód zostawić. Gdzieś na to szczepienie zaczekać (ja wiem, wiem, mieszkańcy do kolejek na zewnątrz już się przyzwyczaili, bo i do wymazu, i na „całodobówkę” swoje odstać czasem trzeba), przydałoby się i miejsce, gdzie osoby zaszczepione również mogłyby poczekać, bo nie zawsze i nie wszyscy szczepienie dobrze znoszą. Dobrze by było również, by w oczekiwaniu na szczepienie móc zachować ten bezpieczny dystans, o który od roku apelujemy. Mało przekonujące argumenty? Jak widać dla niektórych mało. Dla niektórych ważniejsze jest to, kto był czyim zastępcą (ciekawe, czy sprawdzono również czyim jest wnukiem, prawnukiem, czy był harcerzem, a może ministrantem? No coś się przecież znaleźć musi. A że był posłem? To w sumie nie istotne – ot„ rzetelność dziennikarska”).
Śmieszne to trochę. Śmieszne i straszne. Bo ktoś, nas - mieszkańców tego powiatu - ma chyba za ludzi, którym jest wszystko jedno. Gdzie i w jakich warunkach się zaszczepimy.
A mnie Proszę Państwa nie jest wszystko jedno. Ja nie chcę, by mój tata musiał stać w wielogodzinnej kolejce. By stał na polu. Ja nie chcę, by w ścisku i tłoku jeszcze czymś się od kogoś zaraził. Ja nie chcę, by po szczepieniu nie mógł usiąść ten kwadrans i poczekać, czy nic się niepokojącego nie dzieje. Ja nie chcę, by bał się jechać na szczepienie. Chcę, żeby miał godne warunki, najlepsze, jakie uda się stworzyć. Sama chcę się zaszczepić, a że z peselu jeszcze trochę mi brakuje, by się zakwalifikować, to chcę, by szczepienia przeprowadzane zostały sprawnie i szybko. Chcę znów spotykać się z innymi ludźmi i nie bać się zakażenia. Chcę normalnie pracować, a moje dzieci chcą wrócić do szkoły. Czas. To jest coś, co wydaje się nam zawsze, że mamy go w nadmiarze. A nie mamy. Zbyt wiele osób już umarło, zbyt wiele walczy teraz w szpitalach o swoje życie. Komuś się wydaje, że kwestia 200 czy 500 osób dziennie jest bez znaczenia? Liczba mieszkańców powiatu myślenickiego to ok 130 tys. osób (dane z 2017 r.), z czego do tej pory zaszczepiono nieco ponad 18 tys. (dane gov z dnia 18 kwietnia). Mamy czas? Na co? Na kolejne mutacje, które rosną z liczbą zakażonych? Według epidemiologów mamy niecały rok, by wszczepić taką część społeczeństwa, która dałaby nam odporność zbiorową. W przeciwnym razie, kolejne mutacje koronowirusa mogą się „wymknąć” szczepionkom. Trzeba będzie opracować nowe. Potem je rozdysponować. Wszystko zacznie się od nowa – testy, zamknięte szkoły, lokdawny, bankructwa, ludzie w szpitalach, zajęte respiratory, ofiary. To nie jest „jakaś” tam akcja szczepień, to nasze wygrać lub przegrać z pandemią.
Przykre, że niektórzy tego nie rozumieją. Przykre, że ich lokalne wojenki są ważniejsze niż zdrowie innych ludzi.