Z działalności Franciszka Zająca ps. „Lubończyk” Wyplenić bandytyzm
II wojna światowa to nie tylko okres, kiedy mieszkańcy powiatu myślenickiego poddawani byli represjom, czy też wyzyskowi ekonomicznemu (w postaci m. in. obowiązkowych kontyngentów, wywózek do pracy niewolniczej) ze strony okupanta niemieckiego, ale również czas, w którym padali ofiarą napadów rabunkowych.
Plagę bandytyzmu starały się wyplenić cywilne i wojskowe agendy Polskiego Państwa Podziemnego. W 1944 r. (najwcześniej w marcu) referentem bezpieczeństwa Powiatowej Delegatury Rządu (czyli konspiracyjnego starostwa) w Myślenicach został Franciszek Zając (1894-1964) ps. „Lubończyk”, pochodzący ze Skomielnej Białej, a stojący na czele Kierownictwa Oporu Społecznego. W sierpniu tego roku objął on dodatkowo funkcję kierownika Placówki Ekspozytury Śledczej (PES). Do głównych zadań stojących przed nim, jako przed referentem bezpieczeństwa i kierownikiem PES-u należało zwalczanie szerzącej się plagi bandytyzmu. Jego działalność na tym polu była wysoko oceniana przez przełożonego, Tadeusza Seweryna (1894-1975) ps. „Socha”, m. in. kierownika Okręgowego Kierownictwa Oporu Społecznego i zastępcę Okręgowego Delegata Rządu w Krakowie. Według Grzegorza Ostasza, „myślenicki PES zyskał miano najlepszego w skali całego okręgu”, czego wyrazem było sprawozdanie Okręgowej Delegatury Rządu, wedle którego „czynami swymi wzbudził u ludności szacunek dla władzy rządowej.”
PES-y w swej działalności nie były ograniczone terytorialnie, stąd też „Lubończyk” prowadził dochodzenia nie tylko na obszarze Obwodu Armii Krajowej (AK) Myślenice, ale również w Obwodzie Kraków-Powiat. Przeważnie operował na znanym mu ze służby w Policji Państwowej II Rzeczypospolitej terenie – przed 1939 r. był on posterunkowym w Wieliczce i Sieprawiu oraz komendantem posterunków w Dobczycach i Piaskach Wielkich (a także w Milówce, to już pow. żywiecki).
W dochodzeniach wspierali go wywiadowcy, którymi byli: Jan Siuta (1898-1975) ps. „Brzeski”, Władysław Fijał (ur. w 1905 r.) ps. „Korski”, Aleksander Domarecki (ur. w 1916 r.) ps. „Trop”, Józef Matoga, Wodziczko „Wiarus” – niektórzy z nich przed wojną również służyli w policji.
Według Grzegorza Ostasza w dyspozycji Zająca pozostawały oddziały wykonawcze (egzekucyjne) Józefa Fijałkowskiego (1913-1944) ps. „Halniak”, „Odwet” i Józefa Paciory (1920-1944) ps. „Para”. Ponadto korzystał on ze wsparcia grupy Stefana Rębilasa (ur. w 1914 r.) z placówki AK w Gorzkowie.
W końcu sierpnia 1944 r. „Lubończyk” z pomocą oddziału Józefa Paciory „Pary” ujął członków bandy rabunkowej Michała Przęczka z Zawady, dokonujących napadów na terenie od Sieprawia i Zawady po Czechówkę i Brzączowice. Po przesłuchaniach zdecydował o rozstrzelaniu trójki z nich, pozostałym zaś wymierzył karę chłosty (natomiast jednego, Leona Fijałkowskiego, odesłano do oddziału partyzanckiego). Na prośbę ujętych sprowadził księdza, by ten ich wyspowiadał, po czym rozstrzelał Przęczka i Stanisława Sudra, jako organizatorów napadów. Jako trzeci ukarany śmiercią miał zostać Feliks Bętkowski, lecz po jego usilnych prośbach i przyrzeczeniu poprawy, Zając odstąpił od rozstrzelania, wymierzając mu karę chłosty.
W rejonie od Sidziny i Chorowic po Grajów i Brzączowice napadów dokonywała dwudziestoosobowa banda rabunkowa, na czele której stali Jan Kwinta z Chorowic, Władysław Gabryś z Zakliczyna, Władysław Baran z Sieprawia i Stanisław Sitko z Bugaja (obecnie przysiółek Koźmic Wielkich). Kwinta został zastrzelony przez terenówkę AK z Wieliczki. W październiku „Lubończyk” wraz z wywiadowcą Wodziczką „Wiarusem” i grupą Stefana Rębilasa ujął Gabrysia i Barana – po przesłuchaniu obaj zostali rozstrzelani. Miesiąc później Zając ujął ostatniego z przywódców bandy, Sitkę, który liczył, że umknie przed sprawiedliwością, znajdując schronienie w oddziale Artura Korbela (1910-1944) ps. „Bicz”. Także i on został rozstrzelany.
Po przeprowadzonych egzekucjach (wyżej wymienione bandy nie były jedynymi, jakie zlikwidował) „Lubończyk” przesyłał wnioski o zatwierdzenie aktów zgładzenia przestępców do prokuratora Cywilnego Sądu Specjalnego w Krakowie (z urzędu był nim Tadeusz Seweryn ps. „Socha”), zaś odzyskane przedmioty zwracał za pokwitowaniem prawowitym właścicielom.
„Lubończyk” przeprowadzał dochodzenia także w sprawie kradzieży i napadów rabunkowych, jakich dopuszczali się niektórzy żołnierze AK. Ich efektem było m. in. ustalenie, że w rejonie od Zawady i Brzączowic po Winiary i Brzezową napadów rabunkowych dokonywało kilku żołnierzy „Żelbetu”, wśród nich „Tadeusz” (NN), Jan Fornalik (ur. w 1915 r.) ps. „Jaskier” (w „Żelbecie” nosił pseudonim „Przekora”) oraz „Łoś” (NN) – w zestawieniu PES-u określani mianem bandy „Jaskra”. Na temat ich bandyckiej działalności Zając informował Tadeusza Seweryna „Sochę”, jak również interweniował bezpośrednio u dowódcy II oddziału „Żelbetu” Artura Korbela ps. „Bicz”. W jednym z meldunków skarżył się jednakże na brak współpracy ze strony tegoż ostatniego przy poszukiwaniu skradzionych przedmiotów. Niemniej interwencje – nie jest jasne, czy samego „Lubończyka”, czy też jego zwierzchnika – odniosły w końcu częściowy skutek – przedmioty i pieniądze pochodzące z rabunków zostały odebrane sprawcom i przekazane Zającowi celem zwrotu poszkodowanym. Nadto Jan Zienkowicz (1905-1984) ps. „Siekierz” w meldunku do dowódcy Zgrupowania „Żelbet” Dominika Zdziebły-Danowskiego (1914-1962) ps. „Kordian”, stwierdzał, że ową wyżej wymienioną trójkę należałoby ukarać. Prawdopodobnie jednak do tego nie doszło.
Jarosław Piotr Ptak