Zbójnicy w Beskidzie Myślenickim w XVIII wieku

Zbójnicy w Beskidzie Myślenickim w XVIII wieku

Szlaki handlowe na Węgry, o których świadczą choćby przydrożne karczmy, takie jak np. Karczma „Rzym” w Suchej Beskidzkiej, lesistość terenu i ogólnie panująca bieda przyciągały zbójników w górzyste rejony powiatu myślenickiego. Ślady zbójowania odnajdujemy do dziś w nazwach miejscowych, a także podaniach i mitach zachowanych w lokalnej tradycji.

Na Węgry, Chorwat, Kaplica Na Oblasek

Do najznaczniejszych i najbardziej znanych należała grasująca na terenie ziemi suskiej banda Józefa Baczyńskiego ze Skawicy. Pozostałością po jej „działalności” jest – błędnie interpretowana przez miejscowych – np. nazwa osiedla „Na Węgry” w Sułkowicach. Nie jest ona bowiem związana, jak się utrzymuje, z osadnictwem jeńców po najazdach Rakoczego w czasie Potopu szwedzkiego, tylko z rabunkami na kupcach zmierzających na Górne Węgry (czyli dzisiejszą Słowację). Także występujące tu nazwisko Chorwat jest związane z tymi rabunkami, gdyż według jednych nazwa „Chorwat” była przypisywana nazwie kupców węgierskich, według innych – rabusiom czekającym na nich na drodze. Zostawiali po sobie zbóje także ślady w postaci kapliczek fundowanych przez ich ofiary jako wotum za wyratowanie z niedoli. Najbardziej znanym przykładem jest kaplica Na Oblasku w Sułkowicach. Legenda, poparta zapisem w księgach parafialnych, mówi o bogatym kupcu  z południa. Do Sułkowic przyjeżdżał po wyroby kowalskie, a w Rudniku, jak głosi jeden z wariantów opowieści, mieszkał jego syn. Chcąc go odwiedzić, miał jechać przez Sułkowice mało uczęszczaną wówczas drogą. Pobili go jacyś rozbójnicy, obrabowali i porzucili w stercie liści, jako że była jesień. Nieprzytomny przeleżał w tej stercie i byłby pewnie umarł, gdyby nie pachołkowie plebańscy, którzy znaleźli go, opatrzyli, zawołali lekarza i kupiec przeżył. Według jednego z wariantów opowieści, pachołkowie stąd się wzięli w tej okolicy, że szli tamtędy z księdzem z komunią św. dla chorego. Kupiec w swojej tragicznej sytuacji ślubował Panu Bogu, że jeśli zostanie wyratowany, ufunduje kapliczkę. Jak ślubował, tak też zrobił. Wybudował kaplicę jako dziękczynienie za cudowne ocalenie i prośbę o opiekę nad synem.

Zbójnictwo Baczyńskiego

Było jedną z form ruchu chłopskiego, charakterystyczną dla terenów górskich. U jego źródeł leżały różnorodne przyczyny: od sprzyjających warunków terenowych, poprzez uwarunkowania historyczne, osadnicze, gospodarcze, społeczne. Przez dziesiątki lat łupem śmiałych rabusiów (jak ludzie mawiali „dobrych chłopów”) padały dwory, plebanie, karczmy, gazdostwa, pasterskie szałasy, a i gościniec nie był ich pewien. „Pójścia za bucki” (jak zbójnicki proceder określano na Podtatrzu) były domeną ludzi młodych, między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia. Uprawiali go raczej krótko; od kilku lub kilkunastu miesięcy. Wielu „dobrym chłopom” sprzyjało też szczęście. Po okresie bezkarnego zbójowania zakładali rodziny, gospodarowali. Pechowcy płacili głową. Najsłynniejszym tutejszym zbójnikiem był XVIII-wieczny Józef Baczyński ze Skawicy. Jego nazwisko sugeruje, że pochodził ze wsi Baczyn. Rozpoczynał swoją karierę w kompani braci Giertugów: Bartłomieja, Marcina, Piotra, którym przewodził ich brat harnaś Maciej. Wraz z nimi w 1733 r., napadł na browar w Dobczycach. Maciej Giertuga, już po rabunku, został zabity przez miejskich strażników i pochowany gdzieś w obrębie karczmy w Dobczycach. Stąd jej dziwna nazwa: „Karczma na Zbóju”. Po tym wydarzeniu na swoje już konto Baczyński napadł i obrabował dwory w Łętowni, w Jaszczurowej i w Tłuczaniu oraz plebanie w Łętowni i w Sidzinie. Grupa napadła również na Sanktuarium Maryjne w Inwałdzie, gdzie – według legendy – Baczyński kazał jedynie otworzyć kościół, po czym zapalił świece przed ołtarzem i modlił się. Mienia parafialnego nie tknął, zadowalając się obrabowaniem samego kapłana. Po różnych kolejach losu zbójnickiego przyszedł rok 1735 kiedy to Józefa Baczyńskiego aresztowano i uwięziono w Krakowie. Odbył się proces i pod koniec tegoż roku zapadł wyrok, który brzmiał: kara śmierci przez ścięcie. Egzekucję wykonano na początku 1736 r. w Krakowie na Krzemionkach.

Legenda i historyczna prawda

Józef Baczyński stał się bohaterem wielu podań ludowych. Jego legendę wplotła w swoje utwory m.in. Anna Krakowianka, poetka okresu Wolnego Miasta Krakowa i Wiosny Ludów, a w latach 30. XX w. trafił do pierwszych naukowych opracowań losów chłopów beskidzkich pióra Stanisława Szczotki.

Trzeba jednak bardzo wyraźnie powiedzieć, że przekazywana tradycja i legenda zbójnicka nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Większość zbójników to byli pospolici, prymitywni rzezimieszkowie, a w szczególności Józef Baczyński, okrutny rabuś, nic nie mający wspólnego z legendarnym Janosikiem. Nie walczył w żadnej słusznej sprawie, nie miał żadnej idei poza własnym zyskiem. Rabował kupców, Żydów, wiejskich gospodarzy, właścicieli dworów.

Jego działalność, poza podobnym terenem działalności, nie miała też nic wspólnego z późniejszą działalnością partyzantów w latach 1939–1956, którzy stanęli w obronie niepodległości Polski oraz przed rabunkiem i dewastacją gospodarczą ludności, dokonywaną przez aparat państwa komunistycznego.

 

Ziemowit Kalinowski Ziemowit Kalinowski Autor artykułu

Obywatel Miasta Myślenice (z dziada i pradziada). Historyk z wykształcenia i zamiłowania. Dawniej działacz antykomunistycznej, niepodległościowej opozycji. Badacz oporu antykomunistycznego na ziemi myślenickiej.