Dominik Szczurek – urodzony, by biec

Dominik Szczurek – urodzony, by biec

Znane hasło trenera motywacyjnego Jacka Walkiewicza głosi, że aby zapalić innych, trzeba samemu płonąć. Gdyby Walkiewicz potrzebował żywej ilustracji do tej sentencji, to powinien skontaktować się z Dominikiem Szczurkiem.

Dominik jest człowiekiem z gatunku tych, o których mówimy, że „nie potrafi usiedzieć na miejscu”, „zaraża ludzi swoim entuzjazmem” lub „niesie ze sobą jakąś pozytywną aurę czy energie”. Niecały rok temu powstała założona przez niego sekcja biegowa Dalinu Myślenice, a już można stwierdzić, że był to strzał w dziesiątkę. Dominik jest w niej zarówno twórcą jak i tworzywem, bo funkcje kierownika, trenera i zawodnika łączy z organizacją imprez biegowych i pozyskiwaniem sponsorów. Oprócz tego z dużym powodzeniem on i jego podopieczni startują na ogólnopolskich zawodach biegowych. Kiedy ma czas na działalność zawodową i cokolwiek innego pozostaje jego tajemnicą.

Bieganie to Twoje paliwo - zawsze tak było, że lubiłeś się zmęczyć jakimś dłuższym dystansem?

Zmęczyć owszem, ale niekoniecznie bieganiem długodystansowym. Gdy miałem kilkanaście lat, to nawet średnie dystanse mnie nudziły, bo nie lubiłem tego biegania na 1 kilometr. O wiele bardziej podobał mi się wysiłek interwałowy i miałem niejedną okazję do takiego, gdy grałem w grupach młodzieżowych piłki nożnej Dalinu Myślenice.

W którym momencie pomyślałeś, że warto te pasje przekuć w regularne starty w zawodach i kiedy wpadłeś na pomysł, żeby tą pasją zarażać innych?

Miałem już 37 lat i postanowiłem zrzucić trochę masy mięśniowej wyrobionej przez lata chodzenia na siłownie. Okazało się, że miałem chyba jakieś fałszywe wyobrażenie o tym wielokilometrowym bieganiu, bo szalenie mnie wciągnęło od razu. Do tego stopnia, że nie minęło wiele tygodni jak wystartowałem w pierwszych zawodach na dystansie półmaratonu i potem tydzień dochodziłem do siebie. Ale to mnie nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie, poczułem potrzebę podzielenia się tą fascynacją z innymi. Najpierw w TKKF Uklejna, a potem organizując niedzielne bieganie w ramach swojego profilu internetowego „Bieganie to moje paliwo”.

Z których swoich osiągnięć sportowych jesteś szczególnie dumny?

Chyba na pierwszym miejscu wymieniłbym Setkę Komandosa w Lublińcu w ubiegłym roku, bo to było coś w rodzaju wojskowego trójboju biegowego i zająłem w stawce czterystu zawodników z całej Polski 9 miejsce. W zeszłym roku bardzo dobrze poszło mi również na Rzeźniku Ultra, gdzie zająłem 5 miejsce w „generalce”. Trzy razy byłem w pierwszej dziesiątce Garmin Ultra Race i raz nawet na drugim stopniu podium. I jeszcze Bieg Wierchami z roku 2021, gdzie uplasowałem się na czwartym miejscu oraz 16 miejsce na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich (240km).

Jaki dystans pokonujesz rocznie na zawodach i na treningach?

Zwykle jest to około 5, 6 tysięcy kilometrów rocznie. Zdarzają się ludzie biegający więcej, ale to już na ogół profesjonaliści, a poza tym ten dystans daje mi już odpowiednie podstawy do startów w rozmaitych zawodach na płaskim terenie i w górach.

Moda na bieganie to zjawisko, które nadal zatacza coraz większe kręgi czy też da się zauważyć już jakąś stagnację?

Moim zdaniem to zjawisko, które cały czas zatacza coraz większe kręgi. Raczej nie widzę, żeby ktoś odchodził od biegania, za to cały czas widzę nowe twarze, które wpadają w ten „nałóg” tak jak ja 8 lat temu. I co najważniejsze to są osoby, które nie trenują „na wariata” tylko zasięgają lektury jak trzeba biegać, ile, gdzie, jakiego sprzętu używać, jak się odżywiać etc.

Jak duża jest społeczność biegaczy w Myślenicach i okolicach? Ile według Twoich rachub twarzy pojawia się na zawodach regularnie?

Liczebność tej lokalnej grupy, którą regularnie spotykam na treningach czy zawodach oceniam spokojnie na jakieś kilkadziesiąt osób. Tych, którzy pojawiają się od czasu do czasu na znacznie więcej.

Preferujesz bieganie terenowe. Funkcjonuje taka opinia, że jest to trochę mniej kontuzjogenna forma bieganie niż bieżnia albo asfalt. Zgadzasz się z taką opinią?

Na pewno nie jest tak, że przy bieganiu w górę i w dół po leśnych ścieżkach nic się nie może człowiekowi złego przydarzyć, bo skręcenia czy stłuczenia są wpisane w ryzyko takiego wysiłku. Są to jednak trochę innego typu urazy niż takie zmęczeniowe, kontuzje stawów czy ścięgien, jakie zdarzają się przy monotonnym uderzaniu stopami o beton czy asfalt. Ale i temu można zapobiec, jeśli dobierzemy odpowiedni sprzęt, przeprowadzimy prawidłową rozgrzewkę i nie będziemy chcieli „zarżnąć” organizmu przy pierwszej okazji. Bo podstawowa zasada jest taka, że ten wysiłek ma nam sprawiać przyjemność i dostarczyć nie tylko adrenaliny, ale i endorfin.

Osoby, które chcą zacząć biegać często kierują się tym, że zamierzają zrzucić trochę kilogramów, bo widzą jak szczupli są biegacze. Czy to nie jest tak, że najpierw powinni zrzucić kilogramy, a dopiero potem zacząć biegać, żeby nie narazić się na zbyt duże obciążenia kolan i stawów?

Zależy ile jest tych kilogramów. Jeśli dużo to faktycznie lepiej zacząć od marszobiegów czy roweru. I dobrze jest się skonsultować z kimś, kto regularnie biega. Takich ludzi na szczęście nie brakuje.

Bierzesz udział w biegach, które mają czasami absurdalną długość. Jak to wygląda od strony technicznej, gdy trzeba pokonać prawie 250 kilometrów? Jak wygląda rytm takiego biegu, jak odpoczywasz i przede wszystkim jakimi metodami walczysz ze snem i ile musisz się regenerować po tak ekstremalnym wysiłku?

Szczerze mówiąc w moim przypadku, to o śnie w trakcie tego prawie czterdziestogodzinnego biegu nie było mowy, bo generalnie nie potrzebowałem nigdy dużo snu i bardzo szybko się regeneruję. Ale rzeczywiście większość zawodników praktykuje na takich ultramaratonach 15 czy 20 minutowe drzemki. Rytm takiego biegu jest bardzo zróżnicowany, czasem bliżej mu do marszu, czasem biegnie się w tempie kilometr na 5 minut, bo w końcu to są zawody biegowe. Podstawowy problem tkwi jednak w głowie oraz umiejętnym i spontanicznym zarazem rozplanowaniu wysiłku na tak długiej trasie.

Od prawie roku prowadzisz sekcje biegową w strukturach Dalinu Myślenice. Jaki cel sobie postawiłeś tworząc tę sekcję i jak widziałbyś jej rozwój w perspektywie najbliższych lat?

Zarażać swoim hobby, swoją pasją, czy w moim przypadku raczej uzależnieniem od biegania. Wyciągnąć ludzi zza biurek, zza kierownic i komputerów i pokazać, że istnieje świat, o którym nawet nie wiedzą jaki jest fascynujący. Świat biegów, w którym nie będziecie się nudzić ani przez sekundę, a da wam taki ładunek energii jak... hmm, nawet nie wiem do czego to porównać. Dziękuję Tomkowi Bargielowi i zarządowi Dalinu, że umożliwił mi rozpoczęcie tego ambitnego projektu.

Czy w związku z powstającym nowym stadionem Dalinu chciałbyś, żeby sekcja biegowa przerodziła się kiedyś w sekcje lekkoatletyczną, w której oprócz biegów będą sprinty, średnie dystanse, płotki, skoki i rzuty?

O tak, tym bardziej, że sekcja zaczyna się rozrastać w tempie, którego się nawet nie spodziewałem. Podejrzewam, że za rok możemy mieć już z 50 zawodników i niewykluczone, że będę potrzebował trenera, chociażby po to, żeby prowadził zajęcia z grupą najmłodszych miłośników biegania.

Kto może się do was zgłosić i jak wyglądają treningi?

Zgłosić może się każdy i niech się nie zniechęca tym, że będzie trenował w grupie z zawodnikami, którzy zdobywają nagrody na ogólnopolskich zawodach. Różnicuje ten wysiłek na rozmaite grupy i jeśli nie wykonasz powiedzmy 12 podbiegów, to nic się nie dzieje. Wykonaj na początek 3 albo 4 i poczuj się częścią społeczności biegowej Dalinu Myślenice.

Budując program treningowy dla swoich podopiecznych sprawdzasz potem regularnie jakie robią postępy?

Tak, jest to o tyle łatwiejsze, że po pierwsze sami się nimi chwalą, a po drugie jest trochę aplikacji internetowych, z najpopularniejszą Stravą na czele, na których można dokładnie zaobserwować i przeanalizować cały przebieg treningu i omówić go potem na treningu ze mną. Te treningi z kolei odbywają się w każdy wtorek i czwartek o 19, a punktem zbiórki jest parking obok stadionu Dalinu. We wtorek jest trening ukierunkowany na bieganie po płaskim i ruszamy na nowo oświetloną ścieżkę biegową. W czwartek eksplorujemy tereny naszych pięknych gór i trasy, których nie mogą się nachwalić praktycznie wszyscy uczestnicy przyjeżdżający na zawody biegowe do Myślenic.

Już 23 czerwca kolejna edycja „Biegaj z Dalinem”. Czym będzie się różniła od poprzednich? Czego możemy się spodziewać?

Podobnie jak rok temu będzie miała charakter biegu górskiego, będzie odbywać się na dwóch pętlach. Pewną nowością będzie natomiast fakt, że górska edycja „Biegaj z Dalinem” odbędzie się w tym roku dwukrotnie, bo przewidujemy również jesienną edycję. I nie jest to żaden przerost formy nad treścią. Po prostu jest na to zapotrzebowanie.

Czego życzyć Ci w perspektywie najbliższych miesięcy i lat?

Zdrowia, przynajmniej takiego jak w tej chwili i dalszego wsparcia ze strony różnych osób, środowisk i instytucji, które udało mi się przekonać, że bieganie to może być fajne paliwo nie tylko dla mnie.

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).