Gosia Hodurek - utalentowana, zorganizowana, spontaniczna
Leczy pacjentów i jednocześnie rozwija karierę wokalistki. Pochodząca z Poręby Gosia Hodurek ukończyła stomatologię na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Zabrzu. W 2012 r. wygrała „Szansę na Sukces” wykonując utwór „Nomada” Kasi Nosowskiej. Brała udział także w ósmej edycji Must Be The Music. Jej wykonanie utworu „Radość najpiękniejszych lat”, Anny Jantar – urzekło publiczność i jurorów. W VIII edycji programu The Voice of Poland startowała w drużynie Marii Sadowskiej (odwróciła cztery fotele) i dotarła w tym programie do etapu nokautów. Sama komponuje utwory i ma na koncie już kilka nagrań singlowych takich jak „Daj sobie czas”, „Tańczyłabym z Tobą”, „Niepotrzebne skreśl”, „Pięć piosenek”. W tym roku ukaże się jej debiutancka EP-ka.
Szeroka publiczność po raz pierwszy usłyszała o Tobie w 2012 roku przy okazji „Szansy na sukces” z udziałem Kasi Nosowskiej. Długo trzeba było Cię namawiać na udział w tym programie? Miałaś jakieś opory związane z występowaniem przed wielomilionowym odbiorcą?
Zdecydowanie nikt nie musiał mnie namawiać, wręcz przeciwnie: to ja namawiałam innych, bo nie byłam wtedy pełnoletnia i aby wziąć udział w castingu (a potem też w kolejnych etapach) musiałam mieć zgodę rodziców. Czasem też obowiązkowa była obecność dorosłej osoby podczas nagrań. Na szczęście moi rodzice nie mieli nic przeciwko, a moje starsze siostry bardzo pomagały mi w logistyce. Wyjazd do Warszawy był wtedy dla mnie, gimnazjalistki, jak wyprawa na drugi koniec świata.
Dwa lata później był „Must Be the Music” i piosenka Anny Jantar. Co zyskuje młody wykonawca uczestnicząc w talent-show? To najkrótsza droga do show biznesu przez duże S? Jakie widzisz ewentualne minusy?
Sytuacja związana z talent show zdecydowanie zmieniła się na przestrzeni lat. Dawniej była to najkrótsza droga do dużych zasięgów. Dla młodego wykonawcy była to właściwie jedyna przestrzeń do podzielenia się z szerszą widownią swoją twórczością. Dzisiaj telewizja nie jest juz głównym kanałem informacyjnym/rozrywkowym. Internet przejął jej rolę, a popularne aplikacje zapewniają twórcy kontakt z jego sympatykami. Chyba internet jest teraz łatwiejszą drogą do popularności i to drogą na własnych warunkach, bo jednak talent show to programy rozrywkowe, a muzyka często schodzi w nich na dalszy plan.
Spróbuj przypomnieć sobie ten pierwszy impuls, jakąś piosenkę, jakiegoś wykonawcę, który tak dalece Cię zainspirował, że pomyślałaś – „ja też tak chcę”.
Pamiętam, że od zawsze zachwycałam się Celine Dion, oglądałam jej teledyski i śpiewałam używając jako mikrofonu wyłączonej suszarki do włosów.
Na koncertach grasz również na flecie i ukulele. Jesteś klasycznym przykładem samouka czy też przeszłaś gruntowną naukę w szkole muzycznej?
Pierwsza była gitara klasyczna, na której uczyła mnie grać siostra, długo był to jedyny instrument, na którym grałam. Kilka lat temu kupiłam ukulele, wydrukowałam akordy i po prostu zaczęłam grać. Z fletem to zupełnie inna historia. Od zawsze był to mój wymarzony instrument, od najmłodszych lat marzyłam o nauce gry na nim w szkole muzycznej, ale jakoś się nie złożyło. Po skończeniu studiów, kiedy w końcu miałam więcej czasu, postanowiłam, że nigdy nie jest za późno i zapisałam się na lekcje gry na flecie. Przestałam będąc w 8 miesiącu ciąży. Ten stan zmniejsza jednak wydolność oddechową, więc nie miałam już po prostu fizycznie siły ćwiczyć i przygotowywać się na kolejną lekcję. Planuję niebawem do nich wrócić. Jeszcze dużo nauki przede mną.
Pochodzisz z muzykującej rodziny?
W mojej rodzinie nie ma zawodowych muzyków, moja siostra gra na gitarze klasycznej, a poza tym? Muzykujemy raz w roku w Boże Narodzenie śpiewając kolędy.
Masz na koncie kilka singli. Jesteś już gotowa na debiutancki album w pełnym tego słowa znaczeniu?
Materiał jest już gotowy, więc czuję się przygotowana.
W notkach biograficznych o Tobie bardzo często jest napisane „Pani Stomatolog”. Studia na tym kierunku uchodzą za jedne z najtrudniejszych. Nie bałaś się, że pochłoną Cię tak dalece, że o śpiewaniu już nie będzie mowy?
Oj tak, te studia są niebywale pochłaniające. Czy się bałam? Bardzo! Największe dylematy przeżywałam w klasie maturalnej, kiedy musiałam wybrać, którą drogą pójść. Z jednej strony moje liceum było dosyć wymagające, a profil klasy jednoznacznie wskazywał studia medyczne jako kolejny etap edukacji. Z drugiej strony, zupełnie niespodziewanie w styczniu, przed maturą, dostałam się do obsady musicalu reżyserowanego przez Janusza Józefowicza w krakowskim Teatrze Variete. Całe dnie spędzałam na próbach w teatrze, w przerwach rozwiązując arkusze maturalne. Decyzja zapadła na kilka dni przed maturą. Miałam dwie opcje: opuścić próby generalne i pójść na maturę, albo nie pisać matury i uczestniczyć w próbach. Nigdy nie byłam jedynie umysłem ścisłym, czy jedynie duszą artystyczną. Raczej stąpałam mocno po ziemi wtedy, kiedy była taka konieczność. Doszłam do wniosku, że aktorstwo nigdy nie było moim marzeniem. Marzeniem była muzyka, a już wtedy zdawałam sobie sprawę z tego, że aby spełnić marzenia o własnych utworach, muszę być też przygotowana finansowo, więc pewny zawód zapewni mi w przyszłości oprócz stabilizacji, rozwijanie się również muzycznie. Poza tym ciężko pracowałam, żeby dostać się do wymarzonego liceum, a potem, żeby przygotować się do matury. Nie chciałam tego zmarnować. Bardzo wierzyłam i do dzisiaj wierzę, że można połączyć te dwie skrajnie różne życiowe drogi. Potem przyszły studia - chyba najcięższe 5 lat mojego życia jak dotąd. Oczywiście były okresy, kiedy mogłam pozwolić sobie na większy luz - wtedy właśnie, na trzecim roku wzięłam udział w The Voice of Poland, jednak większość czasu spędzałam w książkach. Całe studia pracowałam, śpiewając na weselach, imprezach firmowych i eventach, nieraz prosto z „grania” wracałam na wykłady, bo niestety nieobecności nie wchodziły w grę. Więc wracając do pytania - bałam się nieprzerwanie od matury aż do V roku, czy pogodzę te dwa światy, ale dzisiaj myślę, że mi się to udało.
Jak wygląda Twój typowy tydzień, miesiąc albo rok aktywności zawodowej związanej ze stomatologią w połączeniu z występami na estradzie? Dużo dajesz koncertów rocznie?
Jak wygląda mój typowy tydzień? To bardzo trudne pytanie. Do zeszłego roku mogłabym szybko na nie odpowiedzieć, ale w sierpniu zostałam mamą i tamte typowe tygodnie odeszły w niepamięć. Od poniedziałku do piątku pracowałam w gabinecie, a w weekendy śpiewałam. Czasem w tygodniu również zdarzały się muzyczne wydarzenia, ale bez problemu godziłam to z pracą stomatologiczną. Teraz powoli wracam do pełnej aktywności zawodowej, ale nie spieszę się, mam nowego wiernego fana w domu, który codziennie słucha jak śpiewam mu i gram, a czasem nawet przyłączy się z grzechotką.
Zdarza Ci sie śpiewać przy pracy?
Raczej przy pacjentach staram się nie śpiewać, ale moje koleżanki z pracy potwierdzą, że często zdarza mi się coś nucić pomiędzy wizytami. No i oczywiście muzyka w tle jest nieodłącznym elementem naszego dnia w pracy. Zawsze jakaś playlista nam towarzyszy.
Wymień artystów, którzy są obecnie dla Ciebie muzycznymi inspiracjami, drogowskazami.
Jest dużo artystów, których często słucham i być może są też w jakiś sposób moimi drogowskazami, ale najwyższe autorytety to wspomniana wcześniej Celine Dion i niezmiennie od lat Ania Dąbrowska.
Co uznałabyś za spełnienie marzeń artystycznych w perspektywie powiedzmy 5 czy 10 lat?
Spełnieniem moich marzeń byłaby płyta. Nie chodzi mi o płytę w znaczeniu fizycznym jako przedmiot, raczej jako bazę moich utworów. Bazę, do której będą wracać ludzie, która będzie im towarzyszyć w codziennym życiu. Płyta w znaczeniu fizycznym jest symbolem i ten symbol oczywiście też chciałabym mieć - symbol spełnienia marzeń. Chciałabym, żeby ludzie mieli dobre wspomnienia związane z moimi utworami, tak jak ja mam z utworami wspomnianych wcześniej artystek.
Jakie są Twoje pozamuzyczne pasje, zakładając, że masz jeszcze czas na takowe?
Dwie główne pasje to oczywiście stomatologia i muzyka, ale w wolnym czasie staram się aktywnie spędzać czas. Mój mąż skończył kierunek wychowania fizycznego na AWF, więc głównie to on organizuje nam wolny czas, w lecie gramy w plażówkę, jeździmy na rowerach, a ostatnie kilka miesięcy to po prostu długie spacery. Tak najlepiej odpoczywamy.
Jak dbasz o swój głos?
Sama nie wiem czy dbam o swój głos, chyba nie jestem w tym najlepsza. Na pewno unikam używek, które mogłyby wpłynąć negatywnie nie tylko na mój głos, ale i na cały organizm.
Kto w największym stopniu ukształtował Twój muzyczny, wokalny warsztat?
Wokalny warsztat trochę kształtował się metodą prób i błędów, tutaj jestem samoukiem.
Piszesz teksty swoich utworów? Jeśli tak, to co najczęściej Cię do tego napędza?
Zdarza mi się pisać i teksty i muzykę. Często na zajęciach, na studiach zamiast robić notatki notowałam moje myśli, z których powstawały teksty. W ostatnich utworach postawiłam natomiast na pomoc doświadczonych tekściarzy i kompozytorów. Jestem w nich współtwórcą. Na pewno ważne wydarzenia życiowe stanowią dla mnie inspirację do pisania zarówno tekstów, jak i muzyki.
Jakbyś opisała jaka jest prywatnie Gosia Hodurek?
Mam dwie, trochę różne natury. Z jednej strony jestem zorganizowana - tutaj jest to „ja”, które wybrało studia medyczne. Zawsze muszę mieć porządek w pracy, w domu i generalnie w życiu. Lubię mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na 100%. Robię się okropnie nerwowa (mój mąż to potwierdzi haha), kiedy dookoła jest bałagan, albo kiedy nie mam wpływu na coś, co się dzieje w moim życiu. Z drugiej strony jest ta strona artystyczna, bo kiedy mogę, jestem szalona, bezpośrednia, zatańczę na stole i będę wodzirejem na imprezie. A na koniec jestem też rodzinna, bo dom i rodzina są najważniejsza na świecie.