Pasja na jesienne wieczory i na całe życie
- Kiedy słyszę jak ktoś narzeka, że przyszła jesień, a razem z nią długie, zimne, ciemne wieczory, nie mogę się temu nadziwić, bo dla mnie, dla nas - dziewiarek jesień to najlepszy, najprzyjemniejszy czas. Możemy usiąść z szydełkiem lub drutami w ręku, kubkiem gorącej herbaty lub czekolady pod ręką i zrobić coś pięknego – mówi Katarzyna Smoleń, pasjonatka szydełkowania, ale nie tylko, bo też robienia na drutach i innych technik rękodzielniczych, w których prym wiedzie włóczka. Swoją pasją z powodzeniem „zaraża” innych m.in. na spotkaniach nieformalnej grupy PrujeMY.
Nie pamięta kiedy po raz pierwszy wzięła do ręki szydełko, ale na pewno stało się to za sprawą mamy i babci, które również są pasjonatkami dziewiarstwa. - W domu zawsze były włóczki, wełny. Babcia robiła na drutach pantofle, skarpety, mama swetry, czapki dla nas – dzieci, ale był czas, że również zarobkowo. Zresztą do dziś chętnie sięga po druty – mówi Katarzyna.
Z tamtych czasów ma do dziś zrobiony przez siebie długi, żółty szalik.
Szydełko i druty towarzyszyły jej więc prawie od zawsze, ale z czasem nauczyła się też i polubiła inne techniki, np. string art nazywany „sztuką gwoździ i nici” albo malowaniem za pomocą nici, punch needle, czyli haft pętelkowy, scrapbooking, a także haftowanie na dzianinie.
Kiedy nastała moda na robótki ze sznurka nauczyła się je robić. Spod jej rąk wychodziły torebki, koszyki, dywaniki i pufy, a że nie brakowało osób, które też chciały robić podobne, z czasem zaczęła dzielić się swoją wiedzą i uczyć innych szydełkowania. Brała udział m.in. w „Drutorandkach” w Kalwarii i spotkaniach „Wydziergaj sobie spokój” w Lanckoronie.
Kasia potwierdza, że dzierganie jest niczym terapia. Nie od dziś wiadomo, że robótki ręczne pomagają się zrelaksować i wyciszyć, ale dzierganie w towarzystwie to dodatkowe korzyś...
Kup cyfrowe wydanie
Uzyskaj dostęp do wszystkich treści strony www
Pobierz całą treśc gazety w formacie PDF
Czytaj gazetę wcześniej niż w kiosku